Weekend Eko z Folwark Wąsowo słów kilka...

18.9.14

Weekend Eko z Folwark Wąsowo słów kilka...

Stało się ... znowu podłączono  mikrofon, znowu zainstalowano monitor, na którym goście mogli zobaczyć jak Małgosia gotuje i miesza ...  przetwory  wykonane  z ekologicznych warzyw, za sprawą  Folwark Wąsowo, który zresztą był organizatorem Weekendu Eko w Poznańskim C.H Malta ubiegłego tygodnia czyli 13/14 września. Na czym polegało moje warsztatowanie? otóż w ramach współpracy z firmą Weck jak i wspaniałymi poznanymi ludźmi z Folwarku zamykałam przetwory w słojach by zachęcić uczestników, przechodniów do wykorzystania sezonowych warzyw jak i owoców, którymi można cieszyć się  w zimowe szare wieczory. Dziewczyny z Folwarku, Asia i Marysia podeszły bardzo profesjonalnie do organizacji warsztatów, przygotowały piękne ekologiczne kosze warzywno owocowe, zdobiące nasz warsztatowy stół - piękny zresztą stół! wykonały ulotki, na których wypisane zostały oba przepisy, które gotowałam na żywo... zapachy winnego octu, pomidorów, dyni i prażonych na miejscu jabłek unosiły się w powietrzu przyciągając do naszego stołu całkiem sporą ilość osób, wydrukowane przepiśniki znikały w mgnieniu oka a Asia sięgała po nożyczki i cięła kolejne i kolejne. Firma Weck udostępniła nam do wekowania słoiki, co prawda trochę niefortunne rozmiary ale przynajmniej dekoracyjnie prezentowały się w stole warsztatowym, w których umieściłyśmy krakersy degustacyjne idealnie komponujące się smakowo z chutneyem pomidorowo jabłkowym, na który przepis znajdziecie tutaj- klik  i małe dekoracyjne piękne dynie, które od zawsze mnie urzekały, mimo że za dynią do jakiegoś czasu nie przepadałam. No i właśnie tutaj muszę napisać, że właśnie na tych warsztatach przygotowałam dyniowe cudo, którym większość gości C.Handlowego była zachwycona. Jak wiecie do dyni przekonały mnie wpisy Bei, kto inny jak nie ona może do dyniowego smaku przekonać? nikt! Pokusiłam się zatem i zainspirowałam jej przepisem na dyniowe masło, kilka składników pominęłam, moje gotowanie nie trwało aż tak długo i zamieniłam gotowanie na parze na pieczenie w piecu dzięki czemu dynia była bardzo aromatyczna, wysuszona, o pięknym kolorze. Ponieważ dynia pieczona w porównaniu do ugotowanej na parze jest dość sucha, skraca nam się czas dalszej obróbki, gdyż wystarczy do zmiksowanego puree dodać prażone jabłka i przyprawy a następnie  zamknąć pachnące smarowidło, które z masłem nie ma nic wspólnego w weckach lub twist offach a przepis na dyniowe cudo znajdziecie tutaj - klik
W pierwszy dzień prowadzenia warsztatów, byłam bardzo zmęczona po kilkudniowym maratonie w pracy więc troszkę mniej mówiłam ale za to Marysia wspaniale zastąpiła mój głos własnym :-) a mówiła tak profesjonalnie, że postanowiłam kolejnego dnia spróbować ją naśladować... odważnie wyciągnęłam rękę po mikrofon i nadawałam o tym czym jest chutney i dlaczego masło dyniowe nie jest wcale masłem i tak mi się spodobało, ze częściej było słychać mój głos i moje namawianie ludzi do przygotowania przetworów we własnej kuchni... mam nadzieje, że przekonałam bo jednak spora dawka informacji została przekazana :-) Dziękuję organizatorom za bardzo miłe przyjęcie mnie do grona i za pomoc w akcji a Was czytelników zapraszam do przepisów :-)




Chutney pomidorowo jabłkowy

18.9.14

Chutney pomidorowo jabłkowy

Chutney  jak każdy wie to nic innego jak konfitura, dodatek do dań wegetariańskich jak i mięsnych ... idealnie komponuje się również z pieczywem obłożonym pleśniowym serem typu camembert lub brie i jeszcze jedno zastosowanie jakie do niego znalazłam ... dodatek do tradycyjnego sosu pomidorowego w połączeniu z makaronem -  pycha! Słowo chutney oznacza rozdrabnianie składników, nie do końca idealnie równo... wręcz przeciwnie, niedbale i o to głównie chodzi by po jego ugotowaniu wyczuwać kawałeczki składników. To mój pierwszy chutney który zamknęłam w słoiczkach na zimę, i z całą pewnością nie ostatni bo rodzajów chutney-a jest bardzo wiele... śliwkowy, z mango, z jabłek, gruszek ...od wyboru do koloru, tylko mieć czas i wekować :-)

Chutney pomidorowo jabłkowy
przepis własny

Składniki : na jeden słoiczek ok 400ml

  • 1/2 kg pomidorów
  • 100 g posiekanej cebuli
  • 150 g cukru
  • 125 ml białego octu winnego
  • ćwierć łyżeczki zmielonego imbiru
  • ćwierć łyżeczki pieprzu cayenne
  • 1 papryczka suszona jalapeno ( może być ostro! )
  • łyżeczka soli
  • 1 duże jabłko najlepiej kwaśne twarde
Pomidory sparzamy wrzątkiem i obieramy ze skórki. Kroimy w mniejsze kawałki. Wrzucamy do rondla wraz z posiekaną cebulą, octem, cukrem i przyprawami. Dusimy bez przykrycia około godziny.
Jabłko obieramy, kroimy w małe kawałki, dorzucamy do garnka. Dusimy kolejne 30 minut, na niezbyt dużym ogniu. Po tym czasie przelewamy sos do wyparzonych słoików, szczelnie zamykamy.
Możemy zrobić próbę po około 2 tygodniach . Polecam!
Jesienne korzenne masło dyniowe

15.9.14

Jesienne korzenne masło dyniowe

Tego masła nie można nie polubić ... jest wręcz idealnym smarowidłem do pieczywa i nie tylko ... pierwszy słój można wyjeść łyżeczką co właśnie uczyniłam! Oczywiście tradycyjne masło z owym masłem dyniowym nie ma nic wspólnego... nie zawiera tłuszczu i jest całkowicie wegańskim słodkim przysmakiem. Smarowidło idealne jako dodatek do naleśników, ciast - szczególnie do szarlotki, do nadziewania pieczonych jabłek i zwyczajnie do pieczywa na przykład chałki :-) Wszystkim tym, którzy nadal wekują polecam zamknąć to cudo w słoje na wieczorne dni... miło będzie gdy przekręcimy wieczko z pod którego wydobędzie się niezwykły aromat cynamonu, prażonych jabłek, imbiru i gałki muszkatołowej - idealny prezent gwiazdkowy dla bliskiej osoby!

Masło dyniowo jabłkowe
inspiacja z blogu Bea w kuchni z moimi zmianami

Składniki:
  • 1/2 szklanki rodzynek
  • 3/4 szklanki soku jabłkowego
  • 2 szklanki musu z pieczonej dyni
  • 1/2 szklanki prażonych jabłek
  • 1 łyżka cukru
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
  • 1/2 łyżeczki imbiru
Rodzynki zalewamy sokiem jabłkowym i  gotujemy aż napęcznieją i wchłoną sok, następnie miksujemy je na puree. Dynię kroimy razem ze skórą w półksiężyce i pieczemy w nagrzanym do 180' piekarniku około 25 minut.  Po upieczeniu, dynie studzimy i oddzielamy miąższ od skóry, następnie miksujemy ją na puree. Jabłka dusimy wraz z łyżką cukru tak długo aż się uprażą i rozpadną, jeśli użyjemy jabłek dość twardych, które mimo prażenia się nie rozpadną, należy je zmiksować. Łączymy wszystkie składniki w jednym garnku czyli puree z dyni, jabłek i rodzynek, doprawiamy przyprawami, zagotowujemy i przekładamy do słoiczków. Masło dyniowe możemy użyć do naleśników, pieczywa, jako zamiennik do ciast a także jako wypełniacz pieczonego jabłka .

Z cyklu "Wypiekanie na sniadanie" i chleb na zakwasie z orzechami

14.9.14

Z cyklu "Wypiekanie na sniadanie" i chleb na zakwasie z orzechami

Kolejne wypiekanie za mną... mam o tyle dobrze, że ostatnio wypiekam w pracy czyli nie paskudzę mąką całego mieszkania :-) jednak nie tak do końca piekę dlatego poza domem ... celem jest by chleby na zakwasie pojawiły się w koszu do sprzedaży - taki mam plan :-) nie jestem oczywiście do końca pewna jak wyjdzie to czasowo bo jednak cały czas pracujemy na dziale we dwoje ale może uda się zrobić chociaż cykliczne wypiekanie raz w tygodniu :-) Dziś przedstawiam chleb, o którym pisałam w poprzednim poście ... zachęciłam Was do wypieczenia go, ponieważ jest niezwykle dobry, co mogą potwierdzić osoby degustujące :-) mój tym razem z orzechami ... takimi jakie znalazłam na dziale... włoskie, ziemne, migdały :-)
Chleb z Vermont na zakwasie z mąką pszenną razową i miksem orzechów
według Jefreya Hamelmana

 Levain

  • 140g mąki chlebowej T 750
  • 170g wody
  • 30g dojrzałego zakwasu ( 2 łyżki stołowe )

Zaczyn przygotowujemy na 12- 16 godzin przed mieszaniem ciasta. Zostawiamy w przykrytym pojemniku w temperaturze około 21'


 Ciasto właściwe:

  • 680g mąki chlebowej T 750
  • 90g mąki pszennej razowej ( użyłam Lubelli pełnoziarnistej )
  • 420g wody
  • 20g soli
  • 300g levain ( cały zaczyn bez 2 łyżek )
  • duża garść różnych orzechów
Na kolejny dzień:
Wkładamy do dzieży wszystkie składniki prócz soli i orzechów. Mieszamy na postrzępioną masę i przykrywamy folią by ciasto nie wyschło. Ciasto odpoczywa przez godzinę. Po tym czasie posypujemy wierzch ciasta solą i mieszamy na drugiej prędkości miksera około 2 minut, po czym dodajemy orzechy i mieszamy na tej samej prędkości 1 minutę. Ciasto powinno mieć średnią konsystencję, u mnie lekko się lepiło do rąk, w tym przypadku możecie sobie dłonie zmoczyć wodą, łatwiej wtedy naciągać ciasto przy składaniu podczas fermentacji wstępnej. 
Fermentacja: 2,5 godziny
Składanie: 75 minut od rozpoczęcia fermentacji lub dwa razy po 50 minutach
Dzielenie: 680g porcja , składamy bochen okrągły lub podłużny
Fermentacja końcowa : 2-2,5 godziny lub na noc do 10 godzin w temperaturze do 10' 
Pieczenie: 40-45 minut w piecu naparowanym o temperaturze 240'
Smacznego!
 Kto ze mną piekł:
Monika z blogu Matka wariatka
Chleb z moich marzeń!

8.9.14

Chleb z moich marzeń!

Ostatnio podjęłam się walki z zakwasowcami, zresztą można by rzec, że uparłam się na swój własny ideał chleba i koniecznie dążyłam do celu by wymarzony bochen uzyskać! Niejedni w pracy przechodząc obok mnie mawiali, że należy mi się medal za wytrwałość i choć srebra nie otrzymałam od nikogo to moim medalem zasłużonym jest dzisiejszy chleb z moich marzeń! Muszę przyznać, że kiedy zsuwałam go z łopaty do pieca nie dawałam mu szansy i nie robiłam sobie nadziei, konsystencja chlebów na zakwasie jest zupełnie inna niż zakwasowców z odrobiną drożdży czy w ogóle chlebów na zaczynach drożdżowych i kiedy leciutko się rozlał na boki pomyślałam, że nic z tego nie będzie, wypiekłam nie raz chleb o pięknym kształcie, dobrze wyrośnięty ale po przekrojeniu była jedna wielka glina więc to co ujrzałam dziś było czymś nie do opisania! Przeanalizowałam książkę Hamelmana, upiekłam kilka chlebów, które okazały się porażką ale nie poddałam się, piekłam dalej... dziś minęły 3 tygodnie odkąd uparcie wypiekam każdego dnia! pytam wszystkich o wszystko.. o mąki, o zaczyny, konsystencję - czasami miałam wrażenie, że mnie nie lubią :-)  Kolejnym moim celem jest wypieczenie pszennego bochenka na pszennym zakwasie do którego przekonania totalnie nie mam ale nastawiłam i piekę pierwszy mój taki chleb dokładnie 18 września w czwartek, możecie oczekiwać kolejnego dobrego przepisu lub porażki :-)  No cóż, moje wypiekanie do łatwych nie należy ...  większość blogów piszących o chlebie, w składzie nie podaje konkretnego typu mąki pszennej a przecież mąk pszennych jest wiele !  450, 500, 650, 750 czy może 1850 ? skomplikowane strasznie!dlatego też moje dotychczasowe chleby na niby pszennym zakwasie okazywały się totalnym niewypałem a tylko dlatego, że informacja o użytej mące do zakwasu była słaba. Udało mi się zasięgnąć fachowego wsparcia od Olimpii, która w końcu sprecyzowała typy mąk i dziś mój zakwas wreszcie zaczął pracować - dziękuję Olimpio! 

Chleb z Vermont na zakwasie z mąką pszenną razową
według Jefreya Hamelmana

Levain
  • 140g mąki chlebowej T 750
  • 170g wody
  • 30g dojrzałego zakwasu ( 2 łyżki stołowe )
Zaczyn przygotowujemy na 12- 16 godzin przed mieszaniem ciasta. Zostawiamy w przykrytym pojemniku w temperaturze około 21'
 Ciasto właściwe:
  • 680g mąki chlebowej T 750
  • 90g mąki pszennej razowej ( użyłam Lubelli pełnoziarnistej )
  • 420g wody
  • 20g soli
  • 300g levain ( cały zaczyn bez 2 łyżek )
 Na kolejny dzień:
Wkładamy do dzieży wszystkie składniki prócz soli. Mieszamy na postrzępioną masę i przykrywamy folią by ciasto nie wyschło. Ciasto odpoczywa przez godzinę. Po tym czasie posypujemy wierzch ciasta solą i mieszamy na drugiej prędkości miksera około 3 minut. Ciasto powinno mieć średnią konsystencję, u mnie lekko się lepiło do rąk, w tym przypadku możecie sobie dłonie zmoczyć wodą, łatwiej wtedy naciągać ciasto przy składaniu podczas fermentacji wstępnej. 
Fermentacja: 2,5 godziny
Składanie: 75 minut od rozpoczęcia fermentacji lub dwa razy po 50 minutach
Dzielenie: 680g porcja , składamy bochen okrągły lub podłużny
Fermentacja końcowa : 2-2,5 godziny lub na noc do 10 godzin w temperaturze do 10' 
Pieczenie: 40-45 minut w piecu naparowanym o temperaturze 240'
Smacznego!

Z cyklu "Wypiekanie na śniadanie" ... chleb z rodzynkami i orzechami włoskimi

7.9.14

Z cyklu "Wypiekanie na śniadanie" ... chleb z rodzynkami i orzechami włoskimi

Działamy po krótkiej przerwie co strasznie mnie cieszy bo mój ostatni upór przy wypiekaniu chlebów motywuje do udziału w akcji! i słusznie bo nauczę się piec! nie żebym nie była zadowolona z dzisiejszego wypieku - jestem ogromnie ale jest to kolejny chleb, który nie jest z pewnością moim ideałem. Czy kiedyś uda mi się taki wypiec? tego nie wiem... analizuję książkę Hamelmana i już prawie... o jeden krok dalej niż zwykle. Konkretniej pisząc, idealnym bochenkiem  jest dla mnie kromka z pięknymi, dużymi dziurami, niestety nie wiem jak ją uzyskać choć ostatnio dowiedziałam się od Olimpii, że dziury zależą od dobrze złożonego chleba, naoglądałam się filmików w sieci, przeanalizowałam zdjęcia w książce Jefreya i wydaje mi się, że całkiem dobrze złożyłam mój chleb... zatem nasuwa mi się pytanie jak to się stało, że to kolejny bez dziur! No cóż, czegoś nie wiem, coś robię źle ale nie poddam się tak łatwo moim bochenkom! Czy ktoś z Was wie może czy chleb na zakwasie może mieć równie ogromne dziury jak na zaczynach drożdżowych? Może coś mi podpowiecie i dzięki Wam uzyskam wymarzony bochen?

Chleb z rodzynkami i orzechami włoskimi
według Hamelmana  z książki "Chleb "

Wieczorem na dzień przed pieczeniem zrobić bigę:
  • 110g mąki chlebowej
  • 110g mąki pszennej razowej
  • 140g wody
  • 1/8 łyżeczki drożdży instant
 Wszystko razem wymieszać, jeśli masa jest zbyt sztywna należy dodac nieco więcej wody ale nie rozrzedzać maksymalnie!
Przykrywamy misę z bigą folią spożywczą i odstawiamy w ciepłe miejsce na 12 do 16 godzin.

Ciasto właściwe:
  • 610g mąki chlebowej
  • 70g mąki pszennej razowej
  • 510g wody
  • 20g soli
  • 4g drożdży instant
  • cała biga
  • 140g orzechów włoskich
  • 140g sułtanek

Do dzieży wkładamy wszystkie składniki oprócz bigi, orzechów, rodzynków. Mieszamy na pierwszej prędkości do połączenia składników. Podczas mieszania ciasta dodajemy partiami zaczyn ( bigę ) W razie potrzeby korygujemy hydrację dolewając nieco wody. Włączamy drugą prędkość i mieszamy 2-3 minut. Ciasto uzyska średnią gęstość ale będzie wystarczająco silne i z dobrze rozwiniętym glutenem. Dodajemy orzechy i sułtanki i mieszamy na pierwszej prędkości aby składniki zostały równomiernie rozprowadzone. Wymagana temperatura ciasta to 24'
 Fermentacja wstępna: 2 godziny
Składanie: po pierwszej godzinie od rozpoczęcia fermentacji wstępnej.
Dzielenie i formowanie: Dzielimy na porcje 0,68kg, zaokrąglamy i pozostawiamy na lekko posypanej mąką powierzchni złączeniem do góry.
Przykrywamy folią spozywczą i zostawiamy na 10-20 minut.
Następnie formujemy owalne bądź okrągłe bochenki i wkładamy do omączonych koszyków.
Fermentacja końcowa : 1-1,5 godziny





Kto ze mną piekł:
Asia z blogu Różowa kuchnia
Wiosenka z blogu Eksplozja smaku

Nowojorski cronut

3.9.14

Nowojorski cronut

Z cronutem było tak, że czekał sobie w kolejce do zrobienia aż w końcu przyszedł na niego czas. Muszę przyznać, że croissanty z przepisu Moniki sprawdzają się doskonale, nie ma siły by nie wyszły! tak się składa, że upraszczam sobie sprawę wałkując ciasto bez masła maszyną do wałkowania makaronu a później .. pierwsze wałkowanie poczyniam ręcznie by ładnie rozprowadzić masło. kolejne zaś elegancko wychodzi z maszyny. Oczywiście trzeba je później nieco rozwałkować na szerokość ale to już najmniej wyczynowa praca - te croissanty wypiekam w pracy więc trudno byłoby mi rozwałkować sześć porcji jednego dnia tym bardziej, że po jednej porcji na moich dłoniach pojawiają się siniaki od drewnianego wałka a wiosną strach pokazać się z takimi na ulicy :-) Cronuty być może rozwałkowałam za cienko ale i tak były bardzo smaczne bo przede wszystkim urok w nich taki, że są chrupiące dla odmiany od tradycyjnych pączków, jednak jak dla mnie zbyt tłuste. Zresztą nie ma się co ociągać.. trzeba je zrobić by ocenić! Przepis jednak bardzo polecam! a odsyłam po niego do Moniki .


Pain au levain

2.9.14

Pain au levain


Pain au levain
Jeffrey Hamelman " Chleb "
 
Składniki na 1 bochenek.

Składniki: na zaczyn (wieczór wcześniej)

  • 65g mąki pszennej chlebowej
  • 5g mąki żytniej
  • 45g wody
  • 2 łyżki aktywnego zakwasu

Wszystkie składniki zmiksować. Przykryć folią spożywczą i pozostawić w temperaturze pokojowej przez 12 godzin (całą noc).

 Składniki: na ciasto właściwe
  • 364 g mąki pszennej chlebowej
  • 20g mąki żytniej
  • 250g wody
  • 10g soli
  • cały 12-h zaczyn

Mąkę pszenną wymieszać z mąką żytnią i wodą (mikserem). Przykryć folią, pozostawić na 20 - 60 minut. Po tym czasie dodać sól i zaczyn, mieszać mikserem przez 2 minuty. Ciasto pozostawić w ciepłym miejscu na 2,5 godziny, składając je dwukrotnie co 50 minut.
Z ciasta uformować bochenek, umieścić w koszu do wyrastania, posypanym mąką. Pozostawić na 2 - 2,5 godziny do wyrośnięcia ( u mnie 5 godzin ) Przed pieczeniem chleb ponacinać.

Piec w temperaturze 220ºC przez 40 - 45 minut. 
Studzić na kratce.

Wołowina w sosie ostrygowym z tajską bazylią

27.8.14

Wołowina w sosie ostrygowym z tajską bazylią

Nie muszę specjalnie zaznaczać, pogrubiać czcionki i zmieniać jej koloru na czerwony by Wam przedstawić specjalność szefa kuchni w naszym domu, który dziś serwuje wołowinę z pikantną sałatką z ogórka i jeszcze bardziej pikantnym sosem sojowo czosnkowym z dodatkiem tajskiej bazylii. Zainspirowała nas tym razem dostawa ziół od Baziółki, w której znalazła się doniczka pachnącej anyżem tajskiej bazylii. Nie trzeba było się specjalnie długo namyślać jakie danie ma z jej udziałem powstać, bo przecież kuchnia tajska to nasza miłość! Co mogę powiedzieć o tej potrawie? nic innego jak tylko to, że R. bardzo mnie zaskoczył jej wykonaniem... dlaczego to piszę? On ma po prostu manie dodawania do każdej tajskiej czy chińskiej potrawy gotowy sos słodko pikantny jaki używa się do sajgonek, nagminnie kupuje butelkę po butelce by mieć pewność, że w domu sosu nigdy nie zabraknie i takim sposobem zwykle psuje smak każdej nowo wykonanej potrawie.
Na szczęście tym razem przyszło mu do głowy, że inny smak dania może być równie ciekawy i równie szybko można go pokochać! Chwała mu za to bo danie było wyśmienite, nie przesadzone, pachnące z chrupiącymi nie rozgotowanymi warzywami no i ryż, który ugotowany przez R. zawsze jest sypki i nigdy inny nie będzie bo starannie go pilnuje! Na poniższych zdjęciach widzicie sałatkę, to naprawdę bardzo prosta sałatka z ogórka, drobno posiekanej chili, dwóch ząbków czosnku, soku z jednej limonki, odrobiny trzcinowego cukru, świeżej kolendry i ciut oleju sezamowego. Ogórek powinien być pozbawiony nasion by nie puszczał wody ale to można już wybaczyć mojemu domowemu kucharzowi, prawda? w każdym razie gdybyście skusili się na jej wykonanie to polecam nasiona usunąć, dzięki temu aromaty jakie są w dresingu będą bardziej intensywne, nie rozcieńczone. Sos w miniaturowej miseczce to sos sojowy z odrobiną czosnku, chili i  tajskiej bazylii, który używa się przede wszystkim do maczania mięs więc można sobie takim sosem zwieńczyć naszą wołowinę. R. uważa, że jest to sos dla odważnych, lubiących mega ostrość ! Polecam!
Wołowina w sosie ostrygowym z tajską bazylią
według Rafała

Składniki:
  • 500g wołowiny 
  • 250g jaśminowego ryżu  
  • 450g mieszanki węgierskiej firmy Hortex
  • 1 czerwona papryka chili średnio pikantna
  • pół pęczka świeżej tajskiej bazylii + do dekoracji
  • 3 cebule dymki
  • 3 ząbki czosnku
  • 100ml sosu ostrygowego
  • 25ml sosu sojowego
  • łyżka cukru trzcinowego
  • sok z dwóch limonek
  • 2 łyżki wina ryżowego
  • 2 łyżki oleju arachidowego
Przygotowanie:
Najpierw kroimy mięso w bardzo cienkie paski najlepiej nożem do filetowania ryby,  obieramy czosnek, dymkę szatkujemy na drobno, chili na cieniutkie plasterki. W kolejnym etapie przygotowujemy marynatę z soku z limonek, dwóch ząbków przeciśniętego czosnku przez praskę, chili, wina, cukru trzcinowego oraz całe listki tajskiej bazylii. Do marynaty przekładamy mięso i odstawiamy na 30 minut. W tym czasie przygotowujemy ryż : płuczemy ryż zimną wodą aż woda będzie klarowna, następnie odlewamy część wody zostawiając około 2 cm ponad ryżem i wstawiamy na duży ogień co jakiś czas mieszając. Żeby ryż był sypki, należy kilka razy do niego podejść i sprawdzić twardość ziaren, czasami czas sugerowany na opakowaniu pozbawia nas sypkiego ryżu w zamian dając nam kleistą papkę więc Rafał bacznie pilnuje :-)  Po tym czasie rozgrzewamy woka z olejem arachidowym i wrzucamy jeden posiekany ząbek czosnku i dymkę, przesmażamy przez minutę i dokładamy zamarynowane mięso wraz z marynatą. Uwaga! wok musi być bardzo mocno rozgrzany - ma skwierczeć! Smażymy ciągle mieszając na wysokim ogniu, jak ktoś potrafi może podrzucać :-) po ścięciu się mięsa dodajemy mieszankę węgierską podsmażamy nadal przez 5 minut. Na końcu dodajemy sosy: ostrygowy i sojowy, mieszamy do połączeniu składników i podajemy z ryżem jaśminowym ugotowanym na sypko. Dekorujemy bazylią tajską.
Smacznego :-)

Foodlookowy tort :-)

23.8.14

Foodlookowy tort :-)

Weselny tort specjalnie dla Magdy z Foodlook -a :-)


Na chłodne wieczory ...wafle tiramisu z malinami z rąk Weroniki :-)

22.8.14

Na chłodne wieczory ...wafle tiramisu z malinami z rąk Weroniki :-)

Niebawem koniec wakacji, koniec pięknej pogody i koniec przecudownych owoców na targu i ogrodzie...strasznie mnie to martwi i kiedy o tym pomyślę chcę cofnąć kalendarz o kilka miesięcy wstecz! Jak to w ogóle jest, że lato tak szybko mija? nie zdążyłam zrobić do końca zapraw a już prawie koniec owoców, niektórych w ogóle już nie ma więc pozostało mi czekać do następnego sezonu... strasznie długo będę czekać! Wieczory zrobiły się chłodniejsze, wiatrak pomału kończy swoją pracę a ja zakładam z rana bluzę ... nie chcę zimy! Żeby osłodzić i umilić sobie te chłodnawe już wieczory zrobiłyśmy z Weroniką wafle tiramisu i kończącymi malinami , w sumie ja byłam tylko dochodząca i fotografująca :-) czasem wtrąciłam swoje trzy grosze podczas gdy Wera ubijała jajka ale w rezultacie całą robotę wykonała sama - można jej tylko pogratulować bo wyszło naprawdę smacznie!
Wafle tiramisu z malinami
przepis własny

Składniki: na krem

  • 4 żółtka + 60g cukru
  • 4 białka jaj + 60g cukru
  • 500g mascarpone
  • 4 listki żelatyny
Dodatkowo: wafle + maliny + starta deserowa czekolada

Żelatynę namaczamy w zimnej wodzie z kostkami lodu.
Żółtka ubijamy z cukrem na parze, powinny być bardzo mocno ubite, dodajemy do nich namoczoną żelatynę i dobrze mieszamy rózgą. Białka ubijamy z cukrem na pianę 80% czyli nie na sztywno, ponieważ nie będzie można jej wmieszać do masy. Do żółtek dodajemy mascarpone, ponownie mieszamy porządnie rózgą i dopiero na końcu dodajemy ubitą pianę z białek delikatnie od dołu mieszając szpachtułą. Masę dzielimy na dwie części. Pierwszą część układamy na spodzie wafla , następnie posypujemy dużą ilością malin i startą czekoladą, kładziemy kolejnego wafla z którym postępujemy tak samo i nakładamy ostatniego wafla. Chowamy do lodówki na pół godziny i dopiero ostrym nożem kroimy równe kawałki.
Smacznego :-)
Czeko tymiankowe ciasto z malinami i mascarpone

19.8.14

Czeko tymiankowe ciasto z malinami i mascarpone

Ciasto bardzo przypomina brownie choć nim nie jest, za to jest lżejsze ale ciągle wilgotne i na dodatek ma zapach ulubionego tymianku... mojego ogrodowego tymianku z którego jestem dumna! Według mnie idealnie pasuje do ciast czekoladowych a w połączeniu z cytrynowym mascarpone jest orzeźwiające, zresztą spróbujcie sami! Kto nie lubi czeko malinowego ciasta? obawiam się, że takiej osoby tutaj nie ma!

Czeko tymiankowe ciasto z malinami i mascarpone
przepis własny

Składniki:
  • 120g mąki pszennej
  • 150g trzcinowego cukru
  • 100g czekolady 60%
  • 100g masła
  • 50g mleka
  • 80g kakao
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki sody
  • garść listków tymianku cytrynowego
Dodatki:
  • 120g sera mascarpone
  • sok z połowy cytryny
  • 2 łyżki cukru pudru 
  • maliny
  • gałązki tymianku cytrynowego
 Czekoladę topimy w kąpieli wodnej wraz z masłem.  W tym czasie miksujemy jaja z cukrem na puszystą masę. Mąkę łączymy z kakao, proszkiem do pieczenia, sodą i listkami tymianku. Do ubitych jaj dodajemy ciepłą czekoladę z masłem, miksujemy do połączenia składników i dosypujemy w dwóch partiach mieszaninę mąki. Miksujemy na niskich obrotach tylko by połączyć składniki.
Przekładamy do wyłożonej papierem blaszki i odstawiamy. Mascarpone łączymy z cukrem i sokiem z cytryny, mieszamy do gładkości, następnie łyżeczką nakładamy serowe kleksy na cieście, układamy maliny i posypujemy tymiankiem. Pieczemy w nagrzanym piekarniku do 180' około 35 minut lub do suchego patyczka.
Smacznego :-)



Wegańska szarlotka na spodzie kokosowym

17.8.14

Wegańska szarlotka na spodzie kokosowym

Szarlotka której spód przygotowałam z ciasteczek kokosowych wegańskich, idealnie nadały się do wylepiania a tym bardziej do wypiekania. Polecam ją wszystkim alergikom oraz weganom, gdyby jednak ktoś życzył sobie tę szarlotkę w wersji bezglutenowej wystarczy mąkę pszenną zamienić na mieszankę mąki bezglutenowej lub zwyczajnie zmielonymi migdałami bądź orzechami.
Wegańska szarlotka na kokosowym spodzie
przepis własny

Składniki: na  spód do tarteletki według tego przepisu
Dodatki:
  • 2 jabłka
  • 3 łyżki płatków ryżowych błyskawicznych ( użyłam Kupiec)
  • 3 łyżki cukru trzcinowego
  • sok z połowy cytryny
  • 2 łyżki oleju kokosowego płynnego
  • 2 łyżki białego cukru
  • 3 łyżki mąki kokosowej
Jabłka obrać, pokroić na plasterki średniej wielkości, przełożyć do garnka, dosypać cukru trzcinowego, płatki ryżowe oraz sok z cytryny. Wszystko prażyć aż jabłka zaczną się rozpadać, gdy to nastąpi ostudzić masę jabłkową i przełożyć do wypieczonego spodu tarteletki.  Z oleju kokosowego, białego cukru i mąki migdałowej zrobić kruszonkę, którą posypać wierzch tarty. Jeśli kruszonka będzie za sucha nalezy dodać więcej oleju kokosowego, jeśli zbyt mokra mąki kokosowej lub jak kto woli wiórków kokosowych. Pieczemy w temperaturze 170' około 15-20 minut do zrumienienia się kruszonki. Smacznego.

Wegańskie ciasteczka kokosowe

16.8.14

Wegańskie ciasteczka kokosowe

Ciasteczka upieczone specjalnie dla małego supermena, który jest alergikiem i niestety nie mógł jeść z nami razowego szarlotkowego paju :-) Nie spodziewałam się, że te ciastka będą tak smaczne, moja kompozycja składnikowa była strzałem w dziesiątkę. Ciasto jest idealne również do wylepiania wegańskich tarteletek, jest może bardziej twarde niż tradycyjne kruche ciasto ale jest smaczne i fajnie się wypieka, według mnie o wiele lepiej niż ciasto przygotowane na daktylach- to subiektywna opinia oczywiście! Kto chętny to i wypróbuje! Ciasteczka zapakowałam w pudełko, które otrzymałam od firmy Lunchbox specjalizującej się w tej dziedzinie. Pudełko idealne..torebkowe bo można je zwyczajnie bez problemu do torebki wsunąć, bardzo często go używam...nawet do przenoszenia owoców np ostatnio malin, które dostałam w prezencie od działkowej sąsiadki więc pudełko ze mną po prostu wędruje wszędzie gdzie się da! Można w nim zabrać małe bułeczki do lasu, bagietkę do pracy  wsunąć w rowerowy koszyk z czymś smacznym... np z tymi oto kokosowymi ciasteczkami!
Wegańskie ciasteczka kokosowe
przepis własny

Składniki:
  • 70g mąki pszennej
  • 70g mąki kokosowej 
  • 120g trzcinowego cukru
  • 200ml mleka kokosowego
  • 4 łyżki twardego oleju kokosowego 
  • 100g wiórków kokosowych
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
 Olej kokosowy topimy w miseczce w mikrofali, przelewamy do naczynia do którego dodajemy również pozostałe składniki i wszystko razem mieszamy do uzyskania kuli. Na omączony blat wykładamy kulę ciasta, dociskamy dłonią by ją spłaszczyć i przykrywamy folią spożywczą. Ciasto bez użycia folii będzie się bardzo kruszyć! Wałkujemy prostokąt grubości 0,5 cm i wycinamy okrągłe ciasteczka od razu przekładając je na wyłożoną papierem blaszkę. Pieczemy w temperaturze 160' około 15 minut. Ciasteczka można bez problemu obracać nożem na drugą stronę by dobrze je dopiec.
Smacznego :-)

Nektarynkowe lody dla ochłody!

15.8.14

Nektarynkowe lody dla ochłody!

Z lodami u mnie było i jest jak z makaronikami, próby, próby i jeszcze raz próby!,  ciągle uważam, że domowy czy tradycyjny wyrób lodów nadaje się do zjedzenia od razu po przygotowaniu, chyba że posiadamy magiczną zamrażalkę, która posiada odpowiednią temperaturę do przechowywania lodów. W domowych warunkach przechowywane lody w kolejnych dniach są bardzo zbite... niczym kamień i nie ma żadnej reguły jak dobrze je napowietrzymy! Cukier i alkohol powoduje, że masa jest mniej ściągnięta ale tylko w pierwszym dniu, w kolejnym przed skosztowaniem trzeba mimo wszystko je wyciągnąć 20 minut przed gałkowaniem o ile damy radę je gałkować :-) No ale... lody zrobione w domu to nasze lody! możemy zdecydować czy mają być bardziej słodkie czy bardziej kwaskowe czy też z alkoholem czy bez i oczywiście wiemy co w gałce tkwi! Ktoś kiedyś zasugerował mi, że cukier powoduje, że lody są miękkie nawet kolejnego dnia i powiedzmy, że miał trochę racji ale lody były obrzydliwie słodkie więc kolejnego dnia nie dało się ich zjeść... trzeba było dokupić pół kilograma cytryn i wcisnąć do masy cały sok a później ponowić całą procedurę, która u mnie jest nieco skomplikowana, ponieważ moja machina nadaje się na jedyne pół litra lodów więc robiąc litr muszę działać na dwa razy! więc pewnie rozumiecie ile dla mnie znaczy gdy lody wyjdą, są miękkie i mają kremową konsystencje! Dziś właśnie tak było, uśmiechałam się do maszyny choć dopiero to nastąpiło na końcu bo jednak od początku nadal w nią nie wierzyłam... teraz już wiem, że pół litra mojej mieszaniny owocowej to idealna waga dla maszyny, którą posiadam... dodam jednak, że druga część masy czeka na produkcje do jutra, w końcu znowu trzeba schłodzić płyn :-) Uraczyłam się, mimo małej ilości lodów..wyżerki raczej nie ma przy takiej ilości ale i dobrze bo przynajmniej nie będę się denerwować jutro, że "gałkuję" kamień! To na tyle...nadal będę próbować aż może w końcu kupię sorbeterię :-) Podobno działa lepiej!
Lody nektarynkowe
przepis własny

Składniki: na litr lodów
  • 250g śmietanki 36% 
  • 200g mleka 
  • 500g pulpy z nektarynek (7 szt )
  • sok z jednej limonki
  • 150g cukru
  • 6 żółtek
Przygotowanie:
W pierwszej kolejności ubiłam żółtka z cukrem do białości, następnie podgrzałam mleko ze śmietanką, przelałam odrobinę do misy z żółtkami i dobrze wymieszałam przelewając  do garnka z ciepłą mieszaniną mleka i śmietanki. Podgrzewałam na minimalnym ogniu od czasu do czasu mieszając, starałam się nie doprowadzić do wrzenia więc jeśli mieszanka jest bardzo gorąca należy ją odstawić na chwilę, wymieszać i ponownie postawić na małym ogniu do czasu aż wyraźnie zacznie gęstnieć. Po włożeniu łyżki do masy, powinniśmy wyjąć ją dość oblepioną wtedy odstawiamy, studzimy i przechowujemy w lodówce całą noc. Oczywiście nasze urządzenie do lodów powinno według instrukcji być przechowywane 12 godz. w zamrażalniku, ja trzymałam je przez dobre dwa tygodnie ale tylko dlatego, że ciągle brakowało mi czasu na zreflektowanie się by rozpocząć produkcję lodów :-) Po nocy, przelewamy naszą masę do urządzenia i mieszamy 20 minut, po tym czasie widać jak masa pięknie gęstnieje i tu pojawia się uśmiech na twarzy :-) Kolejnym etapem jest włożenie miski miksującej do zamrażalnika na 20 kolejnych minut i wtedy już można nabierać ładne kulki. Smacznego!
d

Sezamowe ciasteczka z czekoladą

13.8.14

Sezamowe ciasteczka z czekoladą

Przyszła nam z Werą ochota na ciasteczka, koniecznie musiały być z drobinkami czekolady, prawie jak pieguski, chrupiące, słodkie, pachnące czekoladą i dokładnie takie wyszły, może nawet lepsze bo naszym genialnym składnikiem była również przepyszna słodka, miodowa pasta sezamowa idealnie nadająca się do tego typu kruchych ciastek! Strzał w dziesiątkę...biegnę parzyć kawę :-)
Sezamowe ciasteczka z czekoladą
przepis własny

Składniki:
  • 220g mąki tortowej
  • 120g cukru
  • 1 jajko
  • 140g pasty sezamowej z miodem
  • 140g miękkiego masła
  • 150g groszków czekoladowych
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki sody
Wszystkie składniki umieszczamy w misie miksera i miksujemy na najniższych obrotach. Gdy ciasto połączy się w kulę, wykładamy je na oprószoną mąką stolnice i wałkujemy na prostokąt grubości 0,5cm, wykrawamy ciasteczka ulubioną foremką i przekładamy na blachę wyłożoną papierem do wypieków w odstępach 3 centymetrowych gdyż ciasteczka trochę podrosną. Pieczemy w temperaturze 170' około 15 minut uważając by zbyt mocno się nie przypiekły, wszystko zależy od piekarnika, jeśli rumienią się u Was szybciej należy skrócić nieco czas np do 10 minut.
Polecam i życzę smacznego :-)

INSTAGRAM

zBLOGowani.pl Mikser Kulinarny - przepisy kulinarne i blogi zobacz moją galerię na mniamspinka.pl Durszlak.pl
Copyright © 2017 Smaki Alzacji