Zapowiadam ciasteczka :))

30.11.13

Zapowiadam ciasteczka :))

Czas je dekorować choć mam ich niezwykle mało, ponieważ moja młodsza córcia podjadała wypieczone wcześniej i dziś gdy otworzyłam pudełeczko zauważyłam wielką różnicę w ilości :)) ale to dobry moment na zrobienie kolejnych tym razem korzennych ...Wera będzie miała co robić! Ciastek dekorować nie umiem, nie wiem jak wyjdą ale mocno się postaram by były fajowskie :) Zaczynamy więc okres Świąteczny i zasiadamy do lukrowania:) Yuppi !

Kotleciki z kalafiora

29.11.13

Kotleciki z kalafiora

Ubóstwiam takie udziwnienia w kuchni choć prawdę mówiąc w tym przepisie specjalnych udziwnień nie zauważam, moje stwierdzenie wynika raczej z tego, że to nie zwykły klops mięsny lecz warzywny a właściwie kalafiorowy bo to on jest głównym składnikiem. Domownicy po raz kolejny byli zszokowani pomysłem smażenia kalafiorowego klopsa, miny raczej nie były najpiękniejsze,
szkoda, że nie zrobiłam zdjęć bo pewnie gdyby był konkurs na najgłupszą minę to na bank nagroda byłaby moja:) Zaplanowałam na ten Weekend zjedzenie warzywnego burgera - oto jest... zaplanowałam nauczenie się wypiekania makaroników i już trochę się uśmiecham do siebie bo i one są choć jeszcze nadal na etapie suszenia...zaplanowałam też kino i lampkę wina do łóżka i choć jeszcze do tego etapu w ogóle nie doszłam to liczę na to, że jednak się uda zrealizować wszystkie plany:) No dobra...jeśli chodzi o te niezwykłe klopsiki to muszę Wam powiedzieć, że głupie miny domowników zlazły po spróbowaniu ich i byli bardzo a to bardzo zaskoczeni! i tu Was mam moje drogie dzieci, droga rodzino:) kotleciki idealne do bułki, do kaszy czy ryżu...idealne z sosem lub bez, jak tylko chcemy tak je zjemy...nawet się rymnęło :) Koniecznie spróbujcie!
Kotleciki z kalafiora
cytuję za Martą 

 Składniki:
  • główka kalafiora
  • 100 ml kaszy manny
  • 50 ml sezamu
  • 50 ml bułki tartej ( pominęłam )
  • 50 ml oleju
  • kawałek imbiru starty na tarce (około 3 cm)
  • skórka otarta z połowy cytryny (cytrynę należy najpierw wyparzyć!)
  • szczypta chili ( dałam nieco więcej niż szczyptę )
  • garść posiekanej kolendry albo natki pietruszki
  • sól
  • olej do smażenia
Przygotowanie:
  1. Kalafiora dzielę na różyczki i gotuję w osolonej wodzie. Następnie studzę go i praską do ziemniaków rozgniatam na drobne kawałki.
  2. Dodaję pozostałe składniki i wszystko mieszam na jednorodną masę. Lepię małe pulpeciki, które lekko spłaszczam i smażę na złoto na patelni. 
Smacznego:)




Dobra kasza nasza czyli sałatka z pęczakiem

27.11.13

Dobra kasza nasza czyli sałatka z pęczakiem

Dla odmiany dzisiaj przedstawiam sałatkę kolorową i zdrową :)
Wszyscy którzy znają dobrze kuchnię polską wiedzą, że od wieków wykorzystujemy najczęściej kaszę jęczmienną czyli między innymi pęczak... ja dość rzadko ale zacznę częściej bo całkiem niezła jest jak na mój gust. Największą zaletą kasz jęczmiennych jest błonnik a najbogatszym jego źródłem jest pęczak...kasza jak mówi mój pan dla rybaków :) .... rybak nie rybak, kaszę jadł aż mu się uszy trzęsły. Polecamy:)
Sałatka z pęczakiem, tuńczykiem, granatem i brukselką
przepis własny

Składniki:dla 4 osób
  • puszka tuńczyka w sosie własnym ( filet )
  • garść świeżej brukselki
  • 1 owoc granatu
  • mix sałat z rukolą
  • 100g kaszy pęczak
Składniki: na dresing
  • pozostały sok z granatu 
  • sok z jednej limonki
  • 2 łyżki miodu
  • płaska łyżeczka pasty z czarnej fasoli
  • odrobina chili 
  • 4 łyżki oliwy z pestek winogron
 
Kaszę gotujemy al' dente. Brukselkę oskubujemy z liści a następnie blanszujemy 3 minuty, wkładając ją do zimnej wody. Granat pestkujemy, odlewamy sok, który zostawiamy do dresingu. Gdy już wszystko przygotujemy wykładamy na talerz sałaty, następnie pęczak, odsączony tuńczyk w kawałkach, listki brukselki i na końcu posypujemy granatem. Łączymy składniki dresingu,  polewamy przygotowaną sałątkę i zjadamy:)
Smacznego!

Lubię żółty :) ... makaroniki limonkowe

26.11.13

Lubię żółty :) ... makaroniki limonkowe

No ba... zaprzyjaźniła się Gocha z makaronikami i będzie teraz wypiekać nowe kolory a paleta jest szeroka więc trochę ich będzie :) Akurat te piekłam dziś w pracy, zabrałam kilka za pozwoleniem by zrobić małą sesję, niewielką bo ujęcie tylko jedno ale korciło...nie da się ukryć, że te małe ciasteczka w różnych kolorach są  uwodzicielskie i właśnie mnie dopadły. Test pieca w pracy nie do końca przyniósł oczekiwane rezultaty ale sądzę, że nie jest źle tym bardziej, że te makaroniki zrobiłam na "oko" :) co znaczy na "oko"? znaczy to, że bateria w termometrze padła i syrop do bezy robiłam na czuja, białka postawione wysoko na piecu odparowały chyba na maxa więc trzeba było dodać ich garść i ciągle ktoś mnie popędzał z pieczeniem bo nagle wszystkim potrzebny był piec :) jak sami jednak widzicie efekt końcowy nie najgorszy czyli nie ma się co ich bać - praktyka czyni mistrza :) jutro robię kolejne!a Was oczywiście zachęcam!
Makaroniki limonkowe 
szczegóły dotyczące sposobu przygotowania tutaj klik

Składniki: na masę makaronikową

  • 200g zmielonych migdałów
  • 200g cukru pudru
  • 60g odstanych przez jedną noc białek
  • barwnik

Migdały oraz cukier przesiewamy przez drobne sito, to co zostało rozdrabniamy ponownie w mikserze bądź młynku do kawy i przesiewamy raz jeszcze. Dodajemy odstane przez noc białka
( należy je odstawić bez żadnego przykrycia na górze pod sufitem  gdzieś na szafce - tam jest najcieplej) wszystkie składniki wymieszać i na końcu dodać do gęstej lepkiej masy barwnik.

Składniki: na bezę włoską ( taka jak robię w pracy )
  • 230g cukru 
  • 50g wody
  • 75g białek odstanych przez noc ( zwykle przy bezie włoskiej nie zostawiam na noc białek ale ponieważ beza była podstawą do makaroników postanowiłam zachować tę samą zasadę co przy masie makaronikowej )
  • szczypta soli
  • termometr
Termometr ustawiam na 118'C, wstawiam garnuszek z cukrem na wolny ogień i gotuję. Nie mieszałam bo nie ma potrzeby, zawiesina bulgocze sama więc tak na prawdę nie ma większego znaczenia czy będziemy mieszać czy nie. Gdy osiągniemy temperaturę 100'C włączamy mikser z białkami na 8 stopień miksowania nie przerywając go do uzyskania ubitej piany, właściwie puchu tzn "chmurek ". Gdy termometr da znać o uzyskaniu temperatury 118', zdejmujemy z ognia syrop i wlewamy go stróżką do ubijanych białek. Ubijam białka do czasu aż misa od spodu nie jest już gorąca lecz letnia tak że można ją swobodnie dotykać rękoma, wtedy szpatułką łączę białka z kolorową masą makaronikową dzieląc białka na trzy razy. W pierwszym łączeniu białek z masą nie da się mieszać delikatnie bo masa jest zbyt lepka więc można sobie pozwolić na to by do woli wymieszać od góry i spodu jak chcecie ale już w przy drugim dodaniu kolejnej części białek łączymy i mieszamy bardzo delikatnie zgodnie z ruchem zegara unosząc szpatułkę do góry sprawdzając czy masa już lekko opada czy nadal nie. W trzeciej turze staramy się połączyć jak najlepiej białka by nie mieszać zbyt długo, w zasadzie tylko do momentu aż masa będzie opadać jak wstążka- szeroko i gdy ten efekt uzyskamy to jest już koniec mieszania masy. Przekładamy ją do worka i wyciskamy na matę ( z papieru nie chcą odchodzić, poza tym podczas pieczenia osuwają się na boki gdy rosną i nie wyglądają jak makaroniki, u mnie nawet spalił się spód)  i teraz najważniejsza sprawa czyli wysuszenie wierzchu ciasteczka. Ja włączyłam piekarnik na 30'C i gdy taką temperaturę uzyskał wyłączyłam piec i wstawiłam blaszkę z makaronikami, po 15 minutach makaroniki były suche i gotowe do pieczenia. Włączyłam ponownie piec na 150'C i siedziałam pod piekarnikiem by od razu być zorientowana, że uzyskał już wybraną temperaturę- dopiero na tym etapie ustawiam czas pieczenia moich makaroników - u mnie jest to 6 minut od czasu uzyskania 150'.
Falbanka powstaje gdy nasze makaroniki rosną, więc jeśli nie są dobrze wysuszone a wstawimy je już do nagrzanego pieca to popękają, uważam moją metodę za najbezpieczniejszą i szybką. Patrząc przez szybkę piekarnika możemy zaobserwować unoszenie się masy i tworzenie tego słynnego rantu o nazwie "falbanka" , u mnie po tych 6 minutach dotykając palcem "falbanki" jest ona nadal miękka ale gdy już wyciągnęłam blaszkę i odczekałam aż makaroniki będą całkowicie zimne (bo muszą być zimne by ładnie odchodziły od maty) to  cała powierzchnia makaroniku była twarda, dopiero po ugryzieniu był miękki miąższ czyli tak jak powinien wyglądać makaronik :)

Składniki: na krem limonkowy
  • 250g mascarpone
  • sok z jednej limonki
  • otarta skórka z limonki
  • odrobina likieru  Limoncello 
  • cukier puder do smaku
Wszystkie składniki połączyć razem, wstawić na godzinkę do lodówki i po tym czasie nadziewać makaroniki.
Smacznego:)

M.A.K.A.R.O.N.I.K.I ..... :)))

24.11.13

M.A.K.A.R.O.N.I.K.I ..... :)))



No to jedziemy z tymi makaronikami... kilka miesięcy temu spróbowałam je zrobić i jak to piszą w internecie wyszły mi berety więc zaczęłam o nich dużo czytać i na tym się skończyło, ponieważ zawsze akurat na makaroniki brakowało czasu. Nie podjęłam się kolejnej próby bo wydawało mi się, że nie jestem zbyt dobra w tym temacie a może w ogóle dobra nie jestem i tak toczył się dzień za dniem bez prób, miesiąc za miesiącem aż nie tak dawno zresztą na moją ambicję weszła nasza Kasia czyli stały gość, wielbiciel można by rzecz Jadalni... zawołała mnie, poczęstowała kolorowym ciasteczkiem, które zakupiła w nowo otwartym Centrum Handlowym i niezwykle delikatnie zapytała ...Małgosia a kiedy będą makaroniki w Jadalni :) i to był taki dobry dzień by pomyśleć na nowo o kolejnej próbie chociaż tak na prawdę Kasia dodała mi pewności siebie a zmotywował mnie pewien kolega, który niestety makaroników piec nie potrafi jednak bardzo się nimi afiszuje:) Pomyślałam sobie... ja Ci pokażę jak piecze się makaroniki i tym sposobem postanowienie sobotnie musiało mieć swoje miejsce w kuchni. Otóż założeniem było upieczenie makaroników, zrobienie do nich kremu, usmażenie klopsików kalafiorowych, kino a wieczorem wino w łóżku i może jeszcze dobry film... co zrealizowałam z zadowoleniem? klopsiki rzecz jasna bo makaroniki nie wyszły! kina nie było bo nie mogłam tak zwyczajnie wyjść z kuchni a wino zamieniłam na piwo miodowe Fortuny :) jedną dobrą rzeczą w tym wszystkim to ta jedna jedyna mata, dzięki której coś tam jeszcze masy  w rękawie cukierniczym zostało więc wykorzystałam ją na testowanie temperatur i suszenie. Doszłam więc do wniosku, że wypiek makaroników to niesamowicie prosta rzecz jednak trzeba znać bardzo dobrze swój piekarnik i nie sugerować się przede wszystkim podanymi temperaturami z przepisów!
Sugerowałam się dwoma przepisami... jednym od Doroty z Moich Wypieków, drugim otrzymanym od kolegi z pracy, różnią się ilością migdałów oraz cukru ale ponieważ w pracy robię włoską bezę przynajmniej dwa razy w tygodniu postanowiłam bazować na własnym doświadczeniu  oczywiście po pierwszej wczorajszej nieudanej próbie z przepisu Doroty ale od razu Wam napiszę, że to nie wina autorki przepisu bo ona właśnie podaje temperatury i suszenie według tego jak wykonała to u siebie w domu i do nas należy zapoznanie się z naszymi warunkami. Otóż według Doroty suszenie w jej warunkach to godzina czasu, u mnie po tej godzinie dotykając palcem wierzchu, makaroniki nadal były mokre, u Doroty temperatura to 160' z termoobiegiem przez ok 15 minut ... u mnie w tej temperaturze straciły kolor, popękały i nie wyrosły ani grama! Kolejna partia którą upiekłam była troszkę inną metodą ale niestety równie złą w moich domowych warunkach ale nie zniechęciłam się, wręcz przeciwnie to pobudziło mnie do dalszego działania..nie mogłam pójść do kina bo musiałam testować kolejne partię makaroników i warto było bo dziś już mogę spokojnie powiedzieć, że makaroniki dla mnie to pestka, mogę robić je z zamkniętymi oczyma :) więc teraz będę kusić nimi częściej...muszę mieć całą paletę kolorów!a teraz spójrzcie na przepis...ale bazujcie na własnym piekarniku!
Makaroniki z kremem owocu granatu 
przepis uzyskany metodą prób i błędów

Składniki: na masę makaronikową
  • 200g zmielonych migdałów
  • 200g cukru pudru
  • 60g odstanych przez jedną noc białek
  • barwnik
Migdały oraz cukier przesiewamy przez drobne sito, to co zostało rozdrabniamy ponownie w mikserze bądź młynku do kawy i przesiewamy raz jeszcze. Dodajemy odstane przez noc białka
( należy je odstawić bez żadnego przykrycia na górze pod sufitem  gdzieś na szafce - tam jest najcieplej) wszystkie składniki wymieszać i na końcu dodać do gęstej lepkiej masy barwnik.

Składniki: na bezę włoską ( taka jak robię w pracy )
  • 230g cukru 
  • 50g wody
  • 75g białek odstanych przez noc ( zwykle przy bezie włoskiej nie zostawiam na noc białek ale ponieważ beza była podstawą do makaroników postanowiłam zachować tę samą zasadę co przy masie makaronikowej )
  • szczypta soli
  • termometr
Wodę i cukier umieszczam w garnuszku, natomiast białka i sól w misie malaksera.
Termometr ustawiam na 118'C, wstawiam garnuszek z cukrem na wolny ogień i gotuję. Nie mieszałam bo nie ma potrzeby, zawiesina bulgocze sama więc tak na prawdę nie ma większego znaczenia czy będziemy mieszać czy nie. Gdy osiągniemy temperaturę 100'C włączamy mikser z białkami na 8 stopień miksowania nie przerywając go do uzyskania ubitej piany, właściwie puchu tzn "chmurek ". Gdy termometr da znać o uzyskaniu temperatury 118', zdejmujemy z ognia syrop i wlewamy go stróżką do ubijanych białek. Ubijam białka do czasu aż misa od spodu nie jest już gorąca lecz letnia tak że można ją swobodnie dotykać rękoma, wtedy szpatułką łączę białka z kolorową masą makaronikową dzieląc białka na trzy razy. W pierwszym łączeniu białek z masą nie da się mieszać delikatnie bo masa jest zbyt lepka więc można sobie pozwolić na to by do woli wymieszać od góry i spodu jak chcecie ale już w przy drugim dodaniu kolejnej części białek łączymy i mieszamy bardzo delikatnie zgodnie z ruchem zegara unosząc szpatułkę do góry sprawdzając czy masa już lekko opada czy nadal nie. W trzeciej turze staramy się połączyć jak najlepiej białka by nie mieszać zbyt długo, w zasadzie tylko do momentu aż masa będzie opadać jak wstążka- szeroko i gdy ten efekt uzyskamy to jest już koniec mieszania masy. Przekładamy ją do worka i wyciskamy na matę ( z papieru nie chcą odchodzić, poza tym podczas pieczenia osuwają się na boki gdy rosną i nie wyglądają jak makaroniki, u mnie nawet spalił się spód)  i teraz najważniejsza sprawa czyli wysuszenie wierzchu ciasteczka. Ja włączyłam piekarnik na 30'C i gdy taką temperaturę uzyskał wyłączyłam piec i wstawiłam blaszkę z makaronikami, po 15 minutach makaroniki były suche i gotowe do pieczenia. Włączyłam ponownie piec na 150'C i siedziałam pod piekarnikiem by od razu być zorientowana, że uzyskał już wybraną temperaturę- dopiero na tym etapie ustawiam czas pieczenia moich makaroników - u mnie jest to 6 minut od czasu uzyskania 150'.
Falbanka powstaje gdy nasze makaroniki rosną, więc jeśli nie są dobrze wysuszone a wstawimy je już do nagrzanego pieca to popękają, uważam moją metodę za najbezpieczniejszą i szybką. Patrząc przez szybkę piekarnika możemy zaobserwować unoszenie się masy i tworzenie tego słynnego rantu o nazwie "falbanka" , u mnie po tych 6 minutach dotykając palcem "falbanki" jest ona nadal miękka ale gdy już wyciągnęłam blaszkę i odczekałam aż makaroniki będą całkowicie zimne (bo muszą być zimne by ładnie odchodziły od maty) to  cała powierzchnia makaroniku była twarda, dopiero po ugryzieniu był miękki miąższ czyli tak jak powinien wyglądać makaronik :)
Yuppi :) mi się udało..kolej na Was!!
Składniki: na krem
  • 250g mascarpone
  • 100g białej czekolady
  • 1/2 owocu granatu
Czekoladę stopić, zmieszać z mascarpone. Granat zmiksować na pulpę, dodać do kremu , wymieszac i wstawić na godzinę do lodówki., po tym czasie krem będzie na tyle sztywny, że będzie można nim nadziewać nasze makaroniki.
Powodzenia i smacznego!

Bułeczki z makiem idealne na śniadanie!

22.11.13

Bułeczki z makiem idealne na śniadanie!

Agnieszka z rustykalnej kuchni narobiła mi strasznego apetytu na te bułeczki... choć moje wykonane tylko z mąki pszennej, są pyszne i delikatne z puchatym miąższem :) idealne z dżemem choć moje dzieci ( młodzież ) spałaszowały je równie smacznie z wytrawnymi dodatkami i wychodzi na to, że kolejny Weekend spędzę również przy kulaniu pysznych bułeczek z czego strasznie się cieszę... może jakieś hamburgery zaserwuję, może będą z kaszy lub warzyw w tak sympatycznie wyglądającej bułce... kto wie jaka to będzie historia :) przepis polecam, prosty i szybki, nie trzeba jakoś specjalnie wcześnie wstawać by upiec dla domowników ciepłe pachnące pieczywko!
Bułeczki pszenne śniadaniowe
Cytuję za Agnieszką 

Receptura na 6 sztuk:
  • 1/2 szklanki mleka
  • 1/4 szklanki wody
  • 1 łyżeczka miodu (lub cukru)
  • 1 łyżeczka miękkiego masła
Wszystkie podane składniki umieść w rondelku i podgrzej aż masło całkowicie się rozpuści. Odstaw na chwilę do przestudzenia, ale nie pozwól by ostygło całkowicie. Musi być ciepłe, aby drożdże mogły "pracować". 
Do nieco przestudzonej masy dodaj:

  • 1 duże rozmącone jajko

Wszystko dokładnie wymieszaj.
A tymczasem do miski wsyp suche składniki i dokładnie je ze sobą przemieszaj:

  • 3/4 szklanki mąki pszennej razowej ( użyłam tylko pszennej T500 )
  • 1 i 1/2 szklanki mąki pszennej uniwersalnej
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 1 i 1/4 łyżeczki drożdży instant (suszone)

Teraz do suchych składników dodaj te wcześniej podgrzane - nadal ciepłe płynne składniki. Mikserem z końcówką do zagniatania mieszaj wszystko razem do momentu, aż ciasto wyraźnie zacznie odchodzić od miski i będzie zwarte. Zajmie to około 5 minut. Możesz też oczywiście wyrabiać ciasto ręcznie, ale zajmie to więcej czasu. 
Teraz podziel ciasto na 6, mniej więcej równych, kulek i umieść je na blaszce wyłożonej pergaminem lub oprószonej mąką, przykryj czystym lnianym ręcznikiem i odstaw do wyrośnięcia na około pół godziny. W tym czasie nastaw piekarnik na 200*C / 400*F.
Wyrośnięte bułeczki możesz posmarować rozmąconym jajkiem (będą miały lśniący wierzch) i posypać sezamem, ale oczywiście nie jest to konieczne - wstaw do gorącego piekarnika na 12 minut i pachnące domowe pieczywo gotowe.
Smacznego :)



Gołąbki z kaszą gryczaną czyli królową stołu:)

19.11.13

Gołąbki z kaszą gryczaną czyli królową stołu:)

Domowy obiad nigdy nie jest zły tym bardziej gdy jest długo wyczekiwany... tym razem w gołąbku zagościła kasza zdrowa nasza a konkretniej gryczana, która moim skromnym zdaniem świetnie nadaje się do kapuścianego zawijasa:) nie będę Was kłamać, że to gołąbki wegetariańskie, niestety nie, nie przeszłyby u mnie kiedy robię je tak rzadko ale te mięsne są równie pyszne bo z dużą ilością kaszy i warzyw:) Można je urozmaicać różnymi dodatkami np świetne są z dodatkiem suszonych grzybów, które doskonale podkreślają smak i zapach kaszy ... szkoda, że tak mało jej spożywamy, bo przecież zdrowa jest, warto po nią sięgać a ja mam na nią już kilka pomysłów :)
Gołąbki z kaszą gryczaną
przepis własny

Składniki:
  • główka kapusty włoskiej
  • 1/2kg mięsa mielonego od szynki                                                 
  • 2 marchwie
  • mały seler
  • cebula
  • 3 ząbki czosnku
  • por
  • pęczek natki pietruszki
  • 300g kaszy gryczanej ( użyłam firmy Kupiec )
  • sól, pieprz, papryczka chili
W dużym garnku zagotowałam osoloną wodę. Kapustę okroiłam wokół kapuścianego głąba i usunęłam kolejno liście, które partiami wkładałam do wrzącej wody grubszą stroną liścia. Po kilkunastu sekundach wyciągnęłam liście i zanurzyłam je w zimnej wodzie by nie straciły koloru, usunęłam zgrubienia na liściach i odstawiłam. Przygotowałam farsz: wszystkie warzywa starłam na drobnej tarce, cebulę oraz czosnek zmiksowałam na pulpę, pietruszkę drobno posiekałam i wszystko wrzuciłam do mielonego mięsa. Kaszę ugotowałam według przepisu na opakowaniu, odcedziłam i odstawiłam do ostygnięcia by nie sparzyć mięsa. Gdy kasza była dostatecznie zimna dodałam ja do naczynia z resztą składników i dobrze wymieszałam, doprawiłam do smaku ( według uznania ) moje gołąbki są zazwyczaj pikantne :) Rozłożyłam liść na suchej desce, na brzegu ułożyłam farsz i zwinęłam w rulon zakładając do środka boku liścia. Tak postąpiłam z wszystkimi gołąbkami, następnie rozgrzałam na patelni roślinny olej i partiami obsmażyłam gołąbki z obu stron. Można konsumować po obsmażeniu na złocisty kolor z pieczywem lub też przygotować dobry pomidorowy sos :)
Smacznego:)

Czekoladowe ciasteczka - idealne na Święta

16.11.13

Czekoladowe ciasteczka - idealne na Święta

Urzekły mnie te cudowne foremki... moja nowa miłość:)
Czekoladowe ciasteczka


Składniki: na ciasteczka

  • 170g mąki pszennej tortowej
  • 120g zimnego masła
  • 2 łyżki mielonych migdałów
  • żółtko
  • 1 łyżka kwaśnej śmietany
* dodatkowo: 200g mlecznej czekolady, silikonowa foremka do wykonania czekoladowych sztabek.

Z wszystkich składników na ciasteczka zagniatam ciasto jak na kruszonkę, wyrabiam chwilę do połączenia składników i odstawiam zawinięte w folię spożywczą na 30 minut do lodówki.Wałkuję chłodne ciasto na prostokąt, wykrojnikiem do ciastek wycinam kwadraty, układam na blasze i piekę 10 minut w temperaturze 180' lub do złotego koloru. W czasie gdy ciasteczka się pieką topię czekoladę i zalewam nią silikonową formę, wygładzam ściągając nadmiar czekolady i chłodzę w lodówce. Gdy ciasteczka są już gotowe i ostudzone nakładam na środku każdego z nich kapkę lejącej czekolady i przyklejam czekoladową sztabkę dociskając delikatnie by się obie części skleiły. Przechowuję w lodówce:)
Smacznego:)


Tofu z dynią w pomidorach ...niebo!

13.11.13

Tofu z dynią w pomidorach ...niebo!

Tak, tak..dokładnie niebo! dla mnie idealne:) Poszłam do pewnej knajpki wietnamskiej, w której w menu niestety tego tofu nie ma, w zasadzie w ogóle nie ma tofu bo chyba nikt prócz mnie o nie nie zapytał a ponieważ lubię gościć u Pana Wietnamczyka, który jest strasznie zabawny i strasznie śmiesznie mówi w naszym języku zapytałam pewnego razu czy nie ma tofu...pan odpowiedział, że nie ma i zapytał czy ja lubię. Hmmm z tym "lubię" to nie chciałam głośno zaraz twierdzić, że "lubię " bo uczciwie się przyznam, że trzeci raz udało mi się powiedzieć, że tofu mi smakowało... raz z Berlinie w jakimś cieście curry, którego nie udało mi się nadal odtworzyć, raz zrobiłam sama w sałatce klik a teraz zjadłam u pana Wietnamczyka... zresztą zdradzę Wam, że miły pan umówił się ze mna na konkretny dzień i specjalnie dla mnie ugotował porcyjkę tofu. Niezwykle miłe uczucie, pyszny talerz przede mną i pytanie czy mi smakuje...jasne, że mi smakowało! było idealne więc z mojej strony kilka pytań jak przyrządzone i jest przepis! Takie tofu ugotowałam w domu już kilka razy, dziś z dodatkiem dyni, która niczemu i nikomu smakiem nie ujmuje:) uwielbiam tofu...dziś już mogę tak powiedzieć :) Spotkania z tofu należało do leniwych ale bardzo skutecznych jak widać a Was zachęcam :)
Tofu z dynią w pomidorach
podpatrzone

Składniki:
  • 100g tofu
  • puszka krojonych pomidorów
  • 2 świeże pomidory
  • zielona papryczka chili
  • 2 ząbki czosnku
  • 2 łyżki oliwy słonecznikowej
  • szalotka
  • 2 centymetrowy kawałek imbiru
  • kawałek dyni ( według uznania )
  • dymka
  • czerwona cebula ( opcjonalnie )
  •  sól, pieprz
  • cytryna
Oliwę rozgrzać w garnku, wrzucić pokrojone na kawałki tofu i obsmażyć z obu stron. Usmażone tofu przełożyć do innego naczynia i odstawić. Do garnka wrzucić pokrojoną drobno szalotkę, zielone chili imbir, dynię pokrojoną w kostkę i czosnek przeciśnięty przez praskę, podsmażyć uważając by nie spalić czosnku. Pomidory z puszki oraz świeże pokrojone w grubą kostkę dodać do podsmażonej szalotki i czosnku, gotować do zredukowania płynu. Na końcu dodać tofu i czerwoną cebulę. Wszystko wymieszać, przełożyć na talerze i udekorować  cytryną, ukośnie pociętą dymką oraz czerwoną cebulą.
Smacznego!

Wołowina ze szpinakiem i mango

8.11.13

Wołowina ze szpinakiem i mango

Trzeba przyznać, że wołowina smażona w woku jest idealna...soczysta i miękka! Nie mam osobiście zamiłowania do smażenia mięs, chyba tak ogólnie w ogóle do przyrządzania nie mam specjalnych zapędów ale za to druga połówka to uwielbia, kocha nawet rzec mogę i często jak już wiecie dopytuje kiedy ta jego wykonana potrawa pojawi się na blogu:) więc dziś jest..publikuję i dopisuję, że było na prawdę smacznie i lekko :) A ja mam wolne trzy dni więc biorę się za mnóstwo moich fajnych oczekujących wyzwań...trufle, które zupełnie nie wyszły więc trzeba nad nimi popracować, ciasteczka i tofu, które chciałabym Wam pokazać i może coś jeszcze przyjdzie mi do głowy :)Tymczasem wołowina z rąk Rafała :)
Wołowina ze szpinakiem i mango
Źródło: "Wok"

Składniki:
  • 500g wołowiny
  • 200g świeżego szpinaku
  • 1 dojrzały owoc mango
  • papryczka chili
  • 3 łyżki oleju roślinnego
  • 2 łyżki sosu sojowego
  • 2 łyżki sosu ostrygowego
  • 3 łyżki sosu słodko kwaśnego
  • bazylia
Mięso pokroić w cienkie kawałki, szpinak opłukać i odsączyć, mango obrać pokroić.
W woku rozgrzać olej, podsmażyć szpinak oraz chili, następnie wyjąć z woka.
W tym samym oleju podsmażyć pokrojone mięso, wlać sosy sojowy oraz ostrygowy i dokładnie wymieszać. Dodać kawałki mango, na końcu przełożyć do woka szpinak z chili i wymieszać z mięsem. Doprawić do smaku sosem słodko kwaśnym, posypać bazylią i podawać z sypkim ryżem.
Smacznego!
Daktyle nadziewane kozim serem

5.11.13

Daktyle nadziewane kozim serem

Takie tam do piwa, wina, wódki... małe przekąski... co prawda najlepsze ciepłe ale zimne również nie najgorsze. Ciekawy smak słodkości w połączeniu z dojrzewającą szynką i delikatnym kozim serkiem, proste i szybkie w wykonaniu :) idealne na Andrzejki, domówkę czy Sylwestra!

Daktyle nadziewane kozim serem 
Źródło: Tapas

Składniki:
  • 12 daktyli
  • 120g sera koziego typu fromage
  • szczypta pieprzu cayenne
  • sól morska
  • odrobina oliwy z oliwek
  • 3 łyżki soku z cytryny
  • kilka gałązek świeżego tymianku
  • 100g szynki Szwarcwaldzkiej
  • wykałaczki
Piekarnik rozgrzać  do temperatury 180'C
Daktyle wypestkować i nieco naciąć wzdłuż. Ser wymieszać do gładkiej konsystencji. Daktyle napełnić serem, posypać pieprzem cayeńskim  i solą. Każdy daktyl owinąć plasterkiem szynki i przymocować gałązkę tymianu. Daktyle ułożyć na blasze, skropić olejem i zapiekać w piekarniku 10 minut. Gorące pokropić sokiem cytrynowym. Najlepsze ciepłe :)


Pizza trzy sery z borowikami i rzecz o miłości do pracy :)

2.11.13

Pizza trzy sery z borowikami i rzecz o miłości do pracy :)

To był ciężki tydzień, uwierzcie...zaczęło się od tego, że w Poznaniu był Japoński tydzień a ponieważ szef Japończyk, wszystko skupiło się na Jadalni czyli moim miejscu pracy i w sumie bardzo się z tego cieszę, ponieważ dostałam mały strzał, małego kopa, który uświadomił mi, że mam dużo siły, że nie ma co się bać, że mimo tego iż to ciężki kawał chleba to świetna, pełna twórczości praca, która oprócz tego, że uczy to jeszcze przynosi rezultaty i daje spełnienie, na przybycie Japońskich gości przygotowywałam 120 porcji musów czekoladowych na biszkopcie, dwa kolejne dni później kolejne 90 porcji więc trzeba było wykonać kawał roboty, dobrej roboty i muszę przyznać, że jestem z siebie dumna (oczywiście pomagał mi Dawid, kolega z ciepłej kuchni )Przez ostatni miesiąc pracowałam sama a mój dział zwany Patisierre jest dość ciężkim działem, tym bardziej, że nie jesteśmy tylko restauracją, w której czeka się na gościa jak na zbawienie, tutaj robi się wszystko w biegu, prawie jak na akord...liczy się szybkie tempo, dobra organizacja pracy, świetne zaplanowanie i umiejętność robienie najlepiej trzech rzeczy w jednym czasie. Okazuje się, że te wszystkie rzeczy posiadam i wcale nie przeraża mnie ten czas, ten zegar wiszący na ścianie "wydawki", na którym godzina się nie zgadza celowo o dobre piętnaście minut by wykonać wszystko przed dwunastą... okazuje się, że potrafię sobie planować pracę na tyle dobrze, że o czternastej ze spokojem mogłabym zwijać manatki i gnać do domu ale ja nie!..ja muszę przygotować "coś" na kolejny dzień, by nie być w tyle za murzynami i nie jestem :) Zaczynałam pracę w Jadalni w styczniu tego roku, startowałam na pomoc kuchenną i jestem wdzięczna, że ten kto chciał mnie na stanowisko pomocy cukiernika nie pozwolił mi zmywać, dał mi szansę, dał mi pięć minut i mogłam pokazać co umiem robić choć bałam się strasznie, że sobie nie poradzę. Po trzech miesiącach pracy na cukierni dostałam mały awansik  i mogłam piec to co zamarzyłam, drzwi dla mnie zostały otwarte i znów ruch moich działań się poszerzył... nie jestem profesjonalistką, nie umiem temperować czekolady, nie próbowałam wielu rzeczy i pewnie wielu wielu nie umiem wykonać ale ważne jest, że chcę to robić, że kocham to robić i że inni to zauważają :) Dziś prawie po roku bo już niebawem mija ten wspaniały dla mnie rok, zostałam wyróżniona i nadano mi tytuł Zastępcy Szefa Patisierre, podnoszę swoje kwalifikacje z miesiąca na miesiąc i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa, mam nadzieje, że cały czas będę się rozwijać i dążyć do sukcesu:) A dziś zapraszam na pizzę, pyszną z trzema serami i świeżymi jeszcze grzybkami, które udało mi się jeszcze zakupić, uwielbiam to połączenie i polecam:)
Pizza trzy sery
Przepis własny

Składniki: na ciasto 

Rozgrzewam piekarnik do 200'

  • 350g mąki pszennej ( użyłam T750 )
  • 7g suchych drożdży + 3 łyżki letniej wody+ 1/2 łyżeczki cukru
  • 220ml letniej wody
  • 1 łyżka oliwy z oliwek
  • 1 łyżeczka soli


Drożdże wymieszać w osobnym garnuszku z wodą i cukrem, pozostawić do garowania.
Resztę składników umieściłam w malakserze, gdy drożdże lekko wyrosły wlałam je do pozostałych składników i wszystko miksowałam na wolnych obrotach do czasu gdy ciasto zaczęło odchodzić od ścian misy. Następnie wyłożyłam ciasto na oprószoną stolnicę, podzieliłam na dwie części i rozwałkowałam na wielkość blaszek. Odstawiłam

Składniki: na farsz
  • trzy rodzaje sera ( mozzarella, camembert, lazur )
  • 400g świeżych borowików
  • papryczka chili cienko pokrojona
  • kilka plasterków czerwonej cebuli pociętej na piórka
  • listki świeżej bazylii
Grzyby pocięłam na plastry, lekko podpiekłam na łyżce oliwy z oliwek, oprószyłam solą i pieprzem.
Rozwałkowane, wyrośnięte blaty pizzy wyłożyłam trzema rodzajami sera,  następnie grzybami,  cebulą i papryczką chili. Wsunęłam do piekarnika i piekłam 7-8 minut do zrumienienia

Halloween i dekoracyjne dynie

31.10.13

Halloween i dekoracyjne dynie

Takie ozdobne dynie robiłam  dla Jadalni z Kubą...to mała dekoracja tortu specjalnie wykonanego na Halloween... liście wycinane kilka dni wcześniej, dzisiaj tylko lekko malowane:) nie mogłam się oprzeć i musiałam zrobić foto:)
Halloween i dekoracyjne dynie
pomysł własny

Składniki: na masę cukrową znalezioną tutaj- klik
  • 350-400 g cukru pudru
  • 50 g glukozy w proszku
  • 2 łyżeczki żelatyny
  • 5 łyżek zimnej wody
  • aromat (opcjonalnie)
     
     Do małego garnka wsypać żelatynę i zalać zimną wodą. Gdy napęcznieje, dodać glukozę i podgrzewać na wolnym ogniu, cały czas mieszając, aż się rozpuści. Uwaga: masy nie można zagotować! Zdjąć z palnika i odstawić do przestygnięcia.
     Połowę cukru pudru wsypać do pojeminka malaksera, wlać ciepłą, ale nie gorącą żelatynę z glukozą i wymieszać (można też ręcznie, ale może się to okazać zbyt męczące, masa bardzo się klei). Do masy dosypywać stopniowo cukier puder i wyrabiać, aż masa będzie miała konsystencję plasteliny.
     Gotowa masa cukrowa szybko wysycha, należy ją zatem przechowywać w szczelnie zamkniętym pojmniku.
     Rozwałkowana masa cukrowa wysycha jeszcze szybciej, dlatego dobrze jest przykryć ją lekko wilgotną ściereczką na czas wycinania
     Ozdoby z masy cukrowej można przyklejać za pomocą lukru z cukru pudru i wody.

Dodaję do akcji:
Sałatka z kiełków soi z grzybami mun

27.10.13

Sałatka z kiełków soi z grzybami mun

Niedzielny obiad za nami, prawdę mówiąc był pyszny a sałatkę którą prezentuję to tylko dodatek do całego dania więc łatwo się domyślić, że obiad w całości miał smak orientu co niezwykle lubimy. Sałatka godna polecenia, lekka, łagodna i super się komponuje z daniem nieco ostrzejszym..łagodzi nasze podniebienie:) w zasadzie to można ją jeść i jeść!
Sałatka z kiełków soi z grzybami mun
przepis własny

Składniki: na 4 spore porcje
  • 2 słoiki kiełków soi 
  • garść grzybów mun
  • 2 średnie marchewki
  • 1 czerwona papryka
  • 1 zielona papryka
  • 3 łyżeczki miodu lipowego
  • 3 łyżki octu ryżowego
  • 3 łyżki oleju sezamowego
  • 2 łyżeczki sosu sojowego jasnego
  • sok z jednej limonki + plasterek do dekoracji
  • sól do smaku
Grzyby mun zalać wrzątkiem, odczekać chwilę następnie odsączyć z wody i pokroić w paski. Kiełki odsączyć na sicie z nadmiaru wody i odstawić. Paprykę pokroić w cienkie paseczki, marchewki  zetrzeć maszyną na cienkie długie paski lub pokroić ręcznie. Wszystko razem połączyć w naczyniu. Przygotować z reszty składników marynatę, którą następnie zalać sałatkę. Podawać od razu.
Smacznego:)
Pizza bianca

23.10.13

Pizza bianca

Taką pizzę sobie podjadałam w Weekend...prostota, delikatność, aksamitność świeżej szałwii...wszystko takie idealne...to w daniach lubię najbardziej, tą zwykłość :)
Pizza bianca
Inspiracja "Kuchnia Włoska" Maxine Clark

Składniki: na ciasto


  • 350g mąki pszennej ( użyłam T750 )
  • 7g suchych drożdży + 3 łyżki letniej wody+ 1/2 łyżeczki cukru
  • 220ml letniej wody
  • 1 łyżka oliwy z oliwek
  • 1 łyżeczka soli
Drożdże wymieszać w osobnym garnuszku z wodą i cukrem, pozostawić do garowania.
Resztę składników umieścić  w malakserze, gdy drożdże lekko wyrosną wlać je do pozostałych składników i wszystko miksować na wolnych obrotach do czasu gdy ciasto zacznie odchodzić od ścian misy. Następnie wyłożyć ciasto na oprószoną stolnicę, podzielić na dwie części i rozwałkować cienkie okręgi

Składniki: na farsz
  • 75g mozzarelli bawolej (użyłam z mleka krowiego )
  • kilka liści szałwii
  • oliwa z oliwek do zroszenia
  • sól morska
  • świeżo zmielony pieprz
Na rozwałkowanej pizzy ułożyć plastry mozzarelli, obłożyć listkami szałwii, posypać delikatnie solą morską, oprószyć świeżo zmielonym pieprzem i skropić oliwą z oliwek. Piec w temperaturze 220' około5-7 minut aż ser zacznie bąblić.

Zapiekanka ryżowa z jabłkiem i cynamonem

17.10.13

Zapiekanka ryżowa z jabłkiem i cynamonem

Najzwyklejsza zapiekanka z jabłkiem, cytryną i cynamonem to smak mojego dzieciństwa...babcia gotowała taki słodki obiad gdy chodziłam jeszcze do szkoły podstawowej, co prawda ryż był gotowany na mleku i bardzo kleisty ale jakże smaczny, z masełkiem, rozpływający się w ustach...babciu dziękuję, że mogę Ciebie wspominać :) U mnie wersja trochę inna niż babcina...zapiekanka z brązowego ryżu gotowanego na wodzie ale za to przełożona masełkiem i zwieńczona gęstą, kwaśną śmietaną :)
Zapiekanka ryżowa z jabłkiem i cynamonem
przepis własny

Składniki:
  • 2 torebki brązowego ryżu (200g) użyłam firmy Kupiec  
  • 1 kg kwaskowych jabłek
  • 150g masła startego na płatki
  • cynamon ( opcjonalnie )
  • 6 łyżek cukru trzcinowego
  • gęsta kwaśna śmietana 
 Ryż ugotować na sypko bez soli. Wycisnąć sok z cytryny do naczynia, obrać i pokroić w kostkę jabłka które wrzucić do soku z cytryny (nie ściemnieją ) Zetrzeć masło na płatki (wiórki )
Na dno foremki do tarty wyłożyć płatki masła, posypać dwiema łyżkami cukru, nałożyć ugotowany ryż, jabłka, posypać kolejnymi dwiema łyżkami cukru, opcjonalnie dla smaku cynamonem i ponownie masło, ryż, jabłka, cukier, cynamon i na końcu masło. Zapiekać w rozgrzanym piecu do 170' C przez 15 minut Po upieczeniu kroić na talerze i udekorować kleksem kwaśnej śmietany.
Pychota:)

Szarlotka z konfiturą melonową , pomarańczą i tymiankiem

15.10.13

Szarlotka z konfiturą melonową , pomarańczą i tymiankiem

Jadłam już kilka różnych wersji szarlotki np: z dynią klik na orzechowym spodzie, z morelami klik, z rabarbarem i tę którą widzicie poniżej... jest pyszna, aromatyczna, słodko kwaśna i ma odrobinę pikanterii przez dodatek konfitury z melonowej, która w sumie ma zastosowanie do serów a w jej składzie znajduje się chrzan... koniecznie musiałam wypróbować jej smak i aromat w cieście i padło na szarlotkę, która okazuje się być idealną szarlotką na na każdy dzień, na pogodę i niepogodę, na lato i zimę, na smutki i radość.. po prostu ma wszystko co daje szczęście :) 
Dziękuję Smaki Południa :)

Szarlotka z konfiturą melonową, pomarańczą i tymiankiem
przepis własny

Składniki:na kruche ciasto

  • 170g mąki pszennej tortowej
  • 120g zimnego masła
  • 2 łyżki mielonych migdałów
  • żółtko
  • 1 łyżka kwaśnej śmietany

Z wszystkich składników zagniatam ciasto jak na kruszonkę, wyrabiam chwilę do połączenia składników i odstawiam zawinięte w folię spożywczą na 30 minut do lodówki.
Po tym czasie ciasto wałkuję, podsypując blat mąką. Umieszczam w blaszce do tart, nakłuwam widelcem i wsuwam do nagrzanego piekarnika 180' na 20-25 minut. Następnie studzę.

Składniki: na farsz
  • 4 duże twarde kwaskowe jabłka
  • garść świeżego tymianku
  • sok z połowy cytryny
  • jedna pomarańcza + sok
  • 3 łyżeczki konfitury z melonowej firmy Biffi klik
  • 2 łyżeczki mąki ziemniaczanej
  • dwa białka + 5 łyżek cukru
  • 3/4 szklanki cukru do jabłek
  • łyżka płatków migdałowych
Przygotowanie:
Do garnka wycisnąć sok z połowy cytryny, dodać odfiletowane pomarańcze oraz sok, obrane i pokrojone w kostkę jabłka oraz cukier, wstawić wszystko na gaz i gotować aż jabłka zaczną się lekko rozpadać, wtedy dodać konfiturę z mango i drobno posiekany tymianek, jeszcze chwilę pogotować, na końcu dodać mąkę ziemniaczaną, wymieszać i ostudzić. W tym czasie ubić na sztywno białka z cukrem, ostudzoną masę jabłkową wyłożyć na wypieczony spód tarty, nałożyć ubite białka, posypać migdałami  i wsunąć do piekarnika na 10 minut do zrumienienia. Po upieczeniu ostudzić najlepiej przez noc, wtedy jabłka będą ścisłe i nie będzie problemu z krojeniem tarty.
Smacznego:)

Figa z niespodzianką

14.10.13

Figa z niespodzianką

Jakie są najzdrowsze przekąski? proste, owocowe z dodatkiem ziół... taka figa może być wkomponowana w śniadanie, jako podwieczorek czy kolacja... idealna na wieczór dla dwojga, taka wiecie kolacja przy świecach z odrobiną różowego musującego wina...co powiecie na taką propozycję Smaki Południa?
Figa z niespodzianką
przepis własny

Składniki:
  • jedna lub dwie figi
  • kawałek sera camembert
  • kawałek sera pleśniowego lazur
  • dwie łyżeczki konfitury melonowej Biffi klik
  • kilka gałązek tymianku
  • orzechy włoskie drobno posiekane
Figę opłukujemy, suszymy ręcznikiem papierowym i kroimy na krzyż nie docinając do końca, w środek wkładamy kawałki camemberta, polewamy konfiturą do serów z melona, posypujemy drobno pokruszonym lazurem, orzeszkami i dekorujemy gałązkami tymianu. Zapiekamy 5  minut w nagrzanym piecu do 180'tylko tak by zdążył się stopić ser
Smacznego:)

INSTAGRAM

zBLOGowani.pl Mikser Kulinarny - przepisy kulinarne i blogi zobacz moją galerię na mniamspinka.pl Durszlak.pl
Copyright © 2017 Smaki Alzacji