8.10.13

Cudowne Goko i miłość do sushi :)

Odkąd poznałam kuchnie japońską jestem jej miłośniczką, bardzo mnie cieszy widok przygotowywanych potraw, pięknie zrobione sushi i estetyka którą szczyci się Japonia.
Odwiedzona Restauracja Goko,  mieści się w Poznaniu przy ulicy Woźnej, wizyta  pozostanie mi w pamięci na zawsze z kilku powodów...przemiła obsługa, wspaniała właścicielka, która przyszła się przywitać co jest mało spotykane :)  ...opowiedziała o swoich doświadczeniach z sushi, o swojej miłości do tych przecudnych rolek a co najważniejsze namówiła Rafała do podjęcia próby i tak bardzo zawładnęła jego umysłem, że zjadł sushi z krabem nawet! Jeśli już jestem przy krabie to wspomnę od razu, że czegoś tak pysznego w życiu nie jadłam bo kraba ze szczypczykami jadłam po raz pierwszy! nie wspominając o krabowych paluszkach, które z krabem nic wspólnego nie mają :) Musiałam rozebrać jedną rolkę by dostać się do krabowego mięsa... grzechu warte! w ogóle przygotowanie rolki z krabem w całości musi być wielkim przedsięwzięciem...dla mnie w każdym razie niewykonalne:) urzekła mnie przepiękna zastawa do której mam niestety słabość...cudowne talerze, miseczki,  ciężki dzban do herbaty, widać dbałość o klienta, o klimat który ma nas przenieść daleko stąd, w zapomnienie:)
Pomieszczenie Vip, w którym mogliśmy delektować się smakami kuchni japońskiej jest wyjątkowe, miejsce z klimatem specjalne dla zakochanych, dla rodzin, dla bisnesmenów, dla osób, które potrzebują w danej chwili spokoju tak dokładniej jak my sami...osoby wstające o świcie i wracające późnym popołudniem. Menu Goko to nie tylko sushi to także dania główne, przystawki, zupy i desery i choć nie posługuję się sprawnie pałeczkami, sushi to moja miłość...miłość tak wielka, że najchętniej nie wychodziłabym z Goko! Bardzo zaskoczyła mnie wiedza kelnerki, która przecudownie opowiadała o swojej pracy jak o pasji, opowiedziała bardzo szczegółowo dania, zaproponowała rolki jakich nie zjecie nigdzie indziej! pokazała w jaki sposób korzystać z pałeczek...oczywiście Rafał nauczył się natychmiast a ja...jadłam po swojemu aż w końcu załapałam choć nie było perfekcyjnie! Nasza sala wprowadziła nas w szczególny japoński klimat, brakowało nam tylko typowej muzyki w tle... zaczęliśmy od zielonej jaśminowej herbaty i wina śliwkowego, które uwielbiam!
Co zamówiliśmy? Na początek Pani przyniosła nam sałatkę z pachnącym sezamowym dresingiem..następnie była zupa, u mnie  Kaisen supu czyli zupa na ostro z owocami morza (17zł )
piękny pachnący bulion z warzywami i dodatkiem owoców morza, ośmiorniczki którą jadłam pierwszy raz ...zupa idealna dla mnie! 
zupa Rafała to Tom Yum Goong czyli jego ulubiona z trawa cytrynową i mleczkiem kokosowym... krewetkę oddał mi za co byłam mu bardzo wdzięczna:)
Na przystawkę wybrałam Maguro no tarutaru suteki ( 29zł) czyli tatar z tuńczyka...pyszny, delikatny, bardzo drobniutko posiekany, idealny! wierzch tatara udekorowany kawiorem
Bardzo fajny pomysł z dekoracja kwiatów, były podawane do każdego dania, pięknie się komponowały i były oczywiście jadalne! nawet dwa zjadłam :)
Rafał zamówił Gyu niku no tataki (27zł) polędwiczki wołowe z marynowanymi glonami, rozważał bardzo czy podjąć się smakowania glonów, jednak po pierwszym kęsie uznał, że są całkiem dobre i nie pozostawił na talerzu ani kęsa! 
Przyszła pora na sushi... z trzema rodzajami ryby czyli tuńczyk, łosoś i biała ryba maślana oraz serek philadelfia i słynny spider roll czyli krab we fryturze rewelacyjny w smaku! podobno nie ma takiej rolki w żadnej innej restauracji sushi...warto było poznać smak i chrupkość kraba- jeśli kiedyś zawitacie w Goko koniecznie spróbujcie!
Kolejne danie to  mieszanka owoców morza(39zł) na której wierzchu było mnóstwo płatków 
tuńczyka.

 
Potrawa bardzo efektowna, pięknie podana ze specjalnym efektem poruszających się płatków tuńczyka...tak, tak widoczne ruszające się płatki pod wpływem ciepła potrawy. No cóż...potrawa nie w moim guście, właściwie w środku wszystko co bardzo lubię jednak dla mnie zbyt mdłe, myślę, że zbyt intensywny sos na bazie łososia ale podobno potrawa ta cieszy się ogromnym powodzeniem!
  Rafał po raz kolejny wybrał danie mięsne smażoną wieprzowinę z warzywami w sosie duegi (39zł)wyglądała cudownie, pięknie pachniała i była obficie zdobiona kwiatami
Ilości na talerzu w Goko sa tak ogromne, że nie da się ich pochłonąć wszystkich ale czekał nas jeszcze deser który strasznie mnie kusił... zamówiliśmy lody i Kafe to Howaito czyli
kakaowe dacquoise z kawowym partfait z białej czekolady. Lody
wyglądały obłędnie, pokryte niteczkami z cukru, które należało rozbić by dostać się do wnętrza słoiczka....
Jesteśmy bardzo zadowoleni z zaproszenia do Goko, bardzo dziękujemy za wspaniały syty poczęstunek, za naukę posługiwania się pałeczkami i za przemiłą rozmowę...oczywiście pamiętam o wspólnych warsztatach i będę się o nie strasznie upominać :) Do Goko wrócimy na pewno...bardzo mnie intryguje tofu, które tak naprawdę smakowało mi tylko dwa razy, inne próby były niejadalne więc jestem bardzo ciekawa smaku i sposobu podania w Goko. Dlaczego warto przejść się do tej restauracji? choćby dla relaksu, dla tej ciszy która tam panuje, dla przyjemnego klimatu i dla pysznego jedzenia...Nie można przejść obok Goko obojętnie:) Dziękuję.

* zdjęcia nie wyszły zbyt dobre z powodu światła i braku lampy...ale już na nią zbieram i niebawem się poprawię :)

Pozdrawiam
Małgosia


2 komentarze:

  1. Też jestem pod wrażeniem restauracji GOKO ! Zgadzam się, że ich zastawy są przepiękne. Miałam ochotę zapytać się gdzie mogę znaleźć takie dzbanki ale trochę się bałam. ^^

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedzenie mojego bloga.

INSTAGRAM

zBLOGowani.pl Mikser Kulinarny - przepisy kulinarne i blogi zobacz moją galerię na mniamspinka.pl Durszlak.pl
Copyright © 2017 Smaki Alzacji