Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Restauracje. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Restauracje. Pokaż wszystkie posty
Złoty Róg Kostrzyn, Rynek 5 i krótka  relacja z degustacji u Piotra Markowskiego

22.1.18

Złoty Róg Kostrzyn, Rynek 5 i krótka relacja z degustacji u Piotra Markowskiego

Złoty Róg to nazwa restauracji w rodzinnym Kostrzynie w której piecze nad kuchnią od dwóch miesięcy trzyma  Piotr Markowski znany z poznańskich restauracji  Bloow Up Hall 5050 oraz nieistniejącej już Jadalni, w której miałam przyjemność pracować z Piotrem całe 4 dobre lata. Tam mogłam degustować każdego dnia smaki jakie tworzył, poznawać niektóre jego triki przydające mi się na co dzień obecnie w mojej domowej kuchni, zajadać się jego kremami z mnóstwem masła i śmietany i  niestety przytyć :-) Piotr jest osobą bardzo skromną o dobrym serduchu, może nawet czasem za dobrym i każdy kto z nim pracował czy pracować będzie z pewnością to doceni. Restauracja hotelowa mieści się przy samym rynku i jest dostępna dla gości hotelowych jak i ludzi z zewnątrz zatem według mojej opinii i nie tylko mojej może stać się rzeczywiście atrakcją kulinarną tego małego miasteczka.
Złoty Róg Kostrzyn - Kolacja degustacyjna
W Restauracji bardzo przyciągnął mój wzrok kącik z moją ulubioną ścianką z cegieł i kolorystyką, w którym można odpocząć, pochrupać orzechy, sięgnąć po książkę lub pogawędzić. Uwielbiam takie miejsca! Powracając do tematu kolacji, większość wielkopolskich blogerów mogła usiąść przy jednym stole i w końcu spotkać się większą grupą. Na sali przebywaliśmy nie tylko My, zostali również zaproszeni przyjaciele samych właścicieli oraz rodowici kostrzynianie. Autorskie Menu Piotra Markowskiego składało się z 7 setów, w które wchodziła przystawka zimna, ciepła, zupa, danie główne rybne, pre deser, danie główne mięsne i deser.
Zostaliśmy poczęstowani wysokiej klasy kuchnią w nowoczesnym wydaniu bazującej na dobrych, świeżych składnikach w połączeniu z kreatywnością szefa kuchni.Naszymi faworytami były wszystkie podane sosy, musy, veloute i emulsje! Jednogłośnie uznaliśmy Piotra królem musów!

Złoty Róg Kostrzyn - Kolacja degustacyjna

Złoty Róg Kostrzyn _ Kolacja degustacyjna

Marynowany łosoś islandzki w cytrusach z chipsem jaglanym, musem z rokitnika i jabłka jonagold. 
Łosoś tłusty, świeży, przełamany cytrusami z lekko kwaśnym musem stanowiącym równowagę pomiędzy kwasowością a słodyczą. Bardzo dobre zrównoważone i niedominujące połączenie. Chips jaglany trochę bez smaku ale dla mnie numerem jeden była ryba i jej smak w towarzystwie musów więc ta część jest perfekt!

Złoty Róg Kostrzyn - Kolacja degustacyjna


Wątróbka z sarny z puree z gruszki konferencji i chrupiącym chlebem orzechowym

Idealnie gładkie puree z lekko słodkiej gruszki w połączeniu z delikatnie tymiankową, może troszkę goryczkowatą wątróbką łączy się znakomicie. Istotne dla mnie w wątróbce by nie była krwista ale też nie przesuszona, tutaj idealnie się wszystko zazębiło z moimi wymaganiami.

Złoty Róg - Kolacja degustacyjna
Delikatny krem z topinamburu z prażonymi kasztanami na palonym maśle

Krem z topinamburu to była istna petarda! powalił nas na kolana, totalnie zachwycił i to był dla nas sztos! Gładka struktura kremu, mocny topinamburowy smak, lekkość espumy i prażony kasztan...niebo w gębie!

Złoty Róg - Kolacja degustacyjna
Pieczona poledwica z dorsza z pistacjami i veloute z zielonej pietruszki i jarmużu

Piękna soczysta polędwica z dorsza była rarytasem mojego podniebienia numer dwa! Uwielbiam ryby, kocham pistacje i smak pietruszki. Za jarmużem specjalnie nie przepadam ale veloute z jego uczestnictwem zupełnie mi nie przeszkadzało, ponieważ nie wyczuwałam aż nadto jego smaku, bardziej przyciągnęła mnie pietruszka i uzyskany kolor! Ryba była pyszna, pistacje chrupiące, lekko słonawe dodały charakteru, pycha!

Złoty Róg - Kolacja degustacyjna
 Lody jogurtowe z rokitnikiem
Dla mnie najważniejszy był sos...lody smakowały jak lody, nic wielkiego i nie zrobiły na mnie jakiegoś specjalnego wrażenia WOW ale sos rokitnikowy to już inny temat! Było wiadomo od razu, że jest zrobiony na prawdziwo! nie z syropu jakiegoś tam kupionego a z przecieranego naturalnego owocu, który jest zbierany przez samego szefa, oczyszczany i mrożony na zimowe czasy. Uwielbiam ten smak!

Złoty Róg Kostrzyn - Kolacja degustacyjna
 Comber jagnięcy z kremową kaszą orkiszową i emulsją z pasternaka
Danie idealne dla mięsozerców! Idealnie upieczone, mięciutkie, delikatne a do tego pyszna wilgotna od sosu kasza, którą chyba pokochałam bardziej od mięsa ale z pewnością dlatego, że jakaś specjalnie mięsożerna nie jestem ale kasze Piotra pamiętam doskonale i ta była tą wzbudzającą wspomnienia, dokładnie tak samo jak sam mus z pasternaka!


Złoty Róg Kostrzyn - Kolacja degustacyjna
Mus czekoladowy z szarą bezą i sałatką z mango i chilli 
No i na koniec deser, ciężki, słodki mus z czekolady z wyrazistym lekko kwaskowym i ostrym mango z kawałkami bezy do której dodano jadalny węgiel, nie był zbyt wyczuwalny ale to chyba bardzo dobrze ponieważ duża jego ilość powoduje nieprzyjemne strzelanie pod zębami jakbyśmy jedli piasek więc dla mnie ilość odpowiednia. 

Dania które były przygotowane na tę kolacje degustacyjną najprawdopodobniej nie znajdą się w karcie dań, tak słyszałam, jednak myślę, że bez względu na to jaka karta będzie obecna w danym sezonie, będzie tak samo pysznie i będzie chciało się wciąż tam wracać! Uwierzcie mi wiem co mówię! Wszystkim gościom, których udało mi się zaprosić na tę kolacje za sprawą Piotra i właścicieli, bardzo serdecznie dziękuje za przybycie, za miło spędzony czas, za wspaniałe opinie i za relacje które piszecie na swoich blogach, fan page czy instagramach. Było mi bardzo miło gościć w tym miejscu i polecam je z całego serca! Dziękuję raz jeszcze 💗



Poznaniacy rozsmakowani w Kuchni Powolność

16.1.18

Poznaniacy rozsmakowani w Kuchni Powolność

Otóż to! Miałam przyjemność kilka dni temu zostać wyróżniona przez sławnych już poznańskich znawców sztuki kulinarnej Anię i Michała z  Kuchnia Poznań i wziąć dzięki temu udział w fantastycznej kolacji degustacyjnej nowego menu w nowym i przede wszystkim moim kochanym miejscu z dzieciństwa jakim jest Łazarz na którym się zresztą wychowałam. Lokal malutki, usytuowany na ulicy Kanałowej 15, zaprojektowany w dobrym klimacie, zieleni przyjaznej dla oka z ręcznie wykonanymi malowidłami tworzącymi ścienną designerską wystawę autorskich dzieł sztuki, które będzie można sobie upatrzyć, poprosić o zapakowanie, zapłacić i zabrać z sobą do domu! Ale o to można dopytać też na miejscu bardzo sympatyczny Team który wprowadzi nie tylko w tajniki malowideł ale odda w Wasze ręce swobodę panującą w lokalu i być może wesprze Was, Wasze rodziny, związki w budowanie relacji poprzez Jupitajnię Friends, która ma na celu przede wszystkim odciągać nas od ciągłego buszowania w telefonach. Jupitajnia to taka wymyślona, również autorska gra stworzona przez Agatę, właścicielkę lokalu by zachęcić do dyskusji choćby poprzez odpowiadanie na zadane w grze pytania. Można całkiem fajnie powolnie spędzić tam czas! Kim są właściciele? Tak naprawdę nie do końca wiem, tylko tyle, że Agata jest narzeczoną fotografa i przyjaciółką Waldka a On sam jest szefem kuchni i dla całej tej sprawy porzucił korporacje by zakasać rękawy i pokazać na co go stać! Miło się siedziało i choć byłam jedyną osobą chyba która nie znała pozostałych, taką wiecie szarą myszą wplątana w towarzystwo gastro znawców to jakoś ten czas został powolnie rozluźniony, między innymi przez pytania z gry, że chyba trochę się zasiedzieliśmy.





Kuchnia Powolność (o nazwie możecie przeczytać tutaj )miejsce stosunkowo nowe, działające od blisko trzech miesięcy, serwujące kuchnie wegańską i co bardzo miłe zjedzą tutaj również bezglutenowcy. Myślę, że świetnie odnajdą się tutaj też mięsożercy wgryzając się w kalafiorowego steka jak u mamy z pysznymi delikatnymi śląskimi kluchami wypełniającymi talerz i pieczeniowym sosem, który zresztą okazuję się tutaj hiciorem numer jeden! Kuchnia Powolność zdecydowanie zaskakuje! W nowej karcie znalazło się miejsce na esencjonalny Ramen z tofu, za którym osobiście nie przepadam i nawet nie bardzo potrafię się za niego zabrać więc wyjadłam tylko tofu :-)  ale zwolennicy tego obecnie modnego ramenowego kultu z pewnością zaspokoją swoje kubki smakowe. Pojawia się również rolka kokosowego ryżu zawinięta w czerwoną kapustę, obok panierowane na ostro tofu a wszystko skąpane w aromatycznym sosie z dodatkiem rokitnika, naleśnik z farszem ziemniaczano migdałowym pachnącym czosnkiem w towarzystwie salsy jabłkowej, cukinii i aromatycznej limonki, a na koniec tofurnik matcha na spodzie z grubo siekanych orzechów, który nie przypomina ani przez chwilę plastikowego sernika, jest kremowy, delikatny, lekko kwaskowy z nutą kokosa i matcha, przede wszystkim nie wyczuwam nadmiernej jej goryczy a po każdym kęsie myślę sobie, że nas nabierają bo czy tofurnik może być aż tak dobry? a jednak! Zdecydowanie rzadko piszę publikacje z odwiedzin w nowych czy też dłużej funkcjonujących miejsc, to jest jednak miejsce warte polecenia. Każdy przecież kochający kuchnię wegańską doskonale wie ile serca trzeba włożyć w smak tej kuchni by zaskoczyć innych, kuchnia niby roślinna, prosta a jednak trudna i by przekonać innych do jej skosztowania trzeba umieć dobrze dobrać smak! Koniecznie idźcie, rozsmakujcie się i nie śpieszcie przede wszystkim...w końcu to powolność jest!















Provita Wellness i super spędzony Weekend!

5.11.17

Provita Wellness i super spędzony Weekend!

Zupełnie nie wiem od czego zacząć ten post, może od tego że gościnnie spędziliśmy z Rafałem czas ostatniego Weekendu w Kołobrzegu w Hotelu Provita Wellness i Spa ****
Do hotelu dotarliśmy w piątek późnym popołudniem, po zakwaterowaniu trafiliśmy do pokoju a chwilę później delektowaliśmy się kolacją z karty hotelowej, której dania bardzo mnie intrygowały. Najchętniej spróbowalibyśmy wszystkiego, karta nie była aż tak duża, może nawet udałoby nam się przeżyć po spróbowaniu każdej z pozycji, jednak nie chcieliśmy być "gierojami" i wybraliśmy przystawkę, danie główne i deser.
Wybrałam smaki dla mnie zaskakujące, śledź z jabłkiem a do tego lody z koziego mleka, których zamierzeniem było zastąpienie tradycyjnej śmietany. Nie tylko zaskoczyło mnie połączenie kozy ze śledziem ale także podanie przystawki w metalowej puszce do konserw, która jak się dowiedziałam  jest hermetycznie zamknięta i otwierana przed samym wydaniem potrawy a więc służy do jednorazowego użytku.


Rafał na przystawkę wybrał polędwicę wołową w formie tatara z japońskimi grzybami shimeji a do tego dressing z francuskiej musztardy serwowany  przy pomocy gramofonu i choć nie było to akurat naszym mega odkryciem czy zdziwieniem bo po trosze interesujemy się nowymi kulinarnymi  trendami to samo podanie niby zwykłego tatara okazało się kunsztem!

Do przystawek podano również własnego wypieku pieczywo, masło solone czarną solą i oliwę paprykową w eleganckiej pipetce. Tak na marginesie dopiszę, że w tym hotelu większość rzeczy wykonuje się na miejscu i od podstaw. O pieczywie już wspomniałam, pasty kanapkowe do śniadań czy hummusy w większości już restauracji przygotowuje kuchnia ale myślę, że czekolada jako smarowidło do pieczywa słodkiego typu chałka i masło orzechowe nie jest jeszcze tak oczywistą sprawą. Wszystkie napoje, lemoniady na przykład z kopru włoskiego czy pietruszki słodzone są tylko i wyłącznie miodami i oczywiście przygotowywane na miejscu a w sklepiku restauracyjnym można zakupić słoiczek takiego wymarzonego domowego produktu :-) super sprawa!
Na danie główne wybrałam rybę...no cóż, Ci którzy mnie znają wiedzą, że ryby nie należą do moich mocnych stron i jadam je wszędzie gdzie tylko się da! Niektórych nawet nie znam stąd decyzja wybranego jesiotra pochodzącego z agrofarmy z Zielenicy, który podany był  z sosem z ogórka Kołobrzeskiego i śmietany, do tego kasza faro z kawałkami pancetty i palony kalafior. Wszystko zwieńczone mikro ziołami, czy nie brzmi pysznie?

Rafał mięsożerca nie mógł wybrać inaczej niż stek i co tu dużo mówić, był zachwycony jak tygrysek z Puchatka :-) do tego jego ulubione, jesienne figi i już nic więcej do szczęścia nie było mu potrzebne!

 no i deser...u mnie pudding z nasion chia, który nieco podrasowałabym limonką by smak nie był jednolity z musem mango bo oba składniki były tylko słodkie. Do mango dodałabym odrobinę Ginu by nabrał leśnego akcentu i wszystko by grało z całością, według mnie przynajmniej :-)
 u Rafała crumble, tradycyjne z jesienną śliwką, bardzo gorące!

Kolejnego dnia w sobotę po zjedzeniu wczesnego rannego śniadania popędziliśmy pomoczyć trochę tyłki w hotelowym basenie, niestety zdjęć nie zrobiłam z tej relaksującej strefy i żałuję do teraz!
Później wybraliśmy się przywitać nasze ukochane morze, które okazało się wietrzne i nie bardzo przyjemne o tej porze roku. Tego dnia zostaliśmy zaproszeni na "Terroir kawy - nie tylko wino bywa różnorodne!" prowadzonego przez Macieja Duszaka - Twórce  vloga Arabean, Mistrza Polski Brewers Cup 2017, V-ce Mistrza Polski Brewers Cup 2014/15/16, V-ce Mistrza Polski Cup Tasters 2016, 5-ty w Międzynarodowych Chińskich Mistrzostwach Baristów 2016,  po którym nieco się podłamałam bo miałam czuć mleczną czekoladę, suszone owoce czy nawet truskawki a tu nic, o siorbaniu kawy z łyżki nawet nie wspomnę ale przynajmniej wiem jaka jest definicja kunsztu kawowego i z czym to się je, może kiedyś uda mi się być jakimś mistrzem baristycznym ha ha, kto wie.
Po kawowych perypetiach i nieumiejętnościach siorbania i rozpoznawania zapachów rzucono nas na kolejną, ogromnie głęboką rzekę...gdzie tam rzekę! ocean! a dokładnie winny ocean „Jeleń i wina", które poprowadził Tomasz Kolecki - Wiceprezydent Stowarzyszenia Sommelierów Polskich, Przewodniczący Komisji Szkoleniowej Stowarzyszenia Sommelierów Polskich, Mistrz Polski Sommelierów w latach 2007, 2008, 2009 oraz 2010., Uczestnik finałów Mistrzostw Świata i Europy Sommelierów: Sofia (2008), Santiago de Chile (2010) Strasburg (2010), Tokio (2013).
Dla nas  ogromne zaskoczenie łączenia mięsa a dokładniej jelenia czyli nie tylko my byliśmy tam na pożarcie :-) grillowanego, sous vide z demi glace i ragout z czerwonym winem i gorzką czekoladą. Doznania o jakich nam się nigdy nie śniło! Podczas tego sommelierskiego pokazu byliśmy pod wrażeniem zmiany struktur mięsa łączącego się ze smakiem wina i nigdy byśmy nie przypuszczali, że faktycznie tak się dzieje i że to możliwe. No cóż koneserami to my nie jesteśmy ale fajnie było doświadczyć tych wszystkich wrażeń!

Spędzony Weekend był w ostatnim naszym czasie bardzo relaksujący, pomocny pod względem tej wiedzy, informacji których trochę liznęliśmy i jesteśmy bardzo wdzięczni za tą wspaniałą gościnę.
Hotel w ogóle mieści się przy samej plaży, w zasadzie wychodząc ze śniadania można przekroczyć drzwi prowadzące do plaży, wspaniałe uczucie słyszeć szum morza przy otwartym tarasie, zapach innego powietrza i wiedzieć, że piasek jest w zasięgu naszej dłoni!
Relacje z Kolacji Provita Team i Przyjaciele 4 "Sad & Las " będzie można przeczytać w kolejnym poście a poniżej jeszcze kilka zdjęć z samego hotelu.





INSTAGRAM

zBLOGowani.pl Mikser Kulinarny - przepisy kulinarne i blogi zobacz moją galerię na mniamspinka.pl Durszlak.pl
Copyright © 2017 Smaki Alzacji