Letnie naleśniki z pistacjowym serkiem i borówkami

10.8.17

Letnie naleśniki z pistacjowym serkiem i borówkami

Drożdżowe naleśniki to jest hit! Pewnie, trochę czasu trzeba im dać by wyrosły i takie tam cuda dotyczące wypieków drożdżowych ale są pyszne, nie robią się suche, są mięsiste mimo, że cieniutkie i jednocześnie pyszne! Oj tak, można zjeść ich sporo :-) Pogoda nadal dopisuje, pobyt na ogrodzie też to co się dziwić, że i apetyty się ma. Ja Was gorąco pozdrawiam, pędzę wygrzebywać trawę z ziemi  a Wy pędźcie robić ciasto na naleśniory!

Letnie naleśniki z pistacjowym serkiem i borówkami

Składniki:
  • 2 jaja
  • 125ml letniego mleka
  • 200g semoliny
  • 250g mąki pszennej
  • 30g drożdży
  • 1/2 l wody
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 50g masła
Przygotowanie:
Rozrabiamy drożdże w letniej wodzie i odstawiamy do wyrośnięcia.
W dużym naczyniu mieszamy mąki z solą, robimy wgłębienie, ubijamy jaja z mlekiem i wlewamy do wgłębienia. Następnie dodajemy drożdże, mieszamy i dodajemy stopniowo wodę by otrzymać jednolite ciasto. Przykrywamy i odstawiamy na co najmniej 2 godziny. Pieczemy na beztłuszczowej patelni tylko po jednej stronie  do czasu aż na powierzchni pojawią się liczne dziurki.Naleśniki podajemy z serkiem i borówkami.

Dodatki:
  • Serek homogenizowany
  • garść niesolonych pistacji
  • łyżka miodu
  • sok z połowy cytryny
  • borówka
Pistacje prażymy i miksujemy na drobne kawałeczki. Łączymy serek z pistacjami, miodem i mieszamy, na koniec dodajemy sok z cytryny i ponownie mieszamy do połączenia składników. 

Panzanella ukochana letnia sałatka

9.8.17

Panzanella ukochana letnia sałatka




Panzanella

Składniki:
  • 4 mięsiste czerwone papryki
  • 200g żółtych pomidorków koktajlowych
  • 200g czerwonych bardzo dojrzałych pomidorów
  • 1/2  czerwonej cebuli lub jedna mała
  • łyżka kaparów 
  • 1 ząbek czosnku
  • pszenny chleb na grzanki
  • garść świeżego tymianku
  • doniczka świeżej bazylii 
  • oliwa z oliwek (opcjonalnie)
  • sól i pierz do smaku
Paprykę leciutko natnij ostrym końcem noża i połóż na blaszce do pieczenia. Piecz w nagrzanym do 200' piekarniku do czasu aż skórka papryki będzie prawie czarna. Najlepiej użyć papryki mięsistej i nie pozbywać się gniazd nasiennych przed pieczeniem, wówczas zdecydowanie lepiej się będzie ją obierać. Po ostudzeniu obrać ze skórki i przełożyć do miseczki do której dodać pokrojone pomidory, piórka cienkie czerwonej cebuli, posiekane kapary  i prawie całą posiekaną bazylię, dodać oliwę z oliwek około 2 łyżek, doprawić solą i pieprzem i pozostawić na czas przygotowania grzanek do "przegryzienia"
Chleb pokroić w kostkę, jeśli jest bardzo świeży można miąższ po prostu poszarpać w dłoniach, przełożyć na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia, polać odrobiną oliwy, posypać posiekanym tymiankiem i piec 20 minut w temperaturze 180'. Gdy grzanki ostygną, dodać je do miski z sałatką i wymieszać by wchłonęły trochę soku z pomidorów. Podawać od razu zanim grzanki bardzo zmiękną! Można oprószyć parmezanem ale ja go nie użyłam. Posypałam dodatkowo listkami bazylii i oprószyłam pieprzem.


Alternatywa dla dżemów czyli pasta słonecznikowa z pieczonymi waniliowymi morelami

5.8.17

Alternatywa dla dżemów czyli pasta słonecznikowa z pieczonymi waniliowymi morelami

Odzwyczaić  się od słodyczy nie jest tak lekko jakby się wydawało tym bardziej gdy się je bardzo lubi! U mnie w domu na całe szczęście nie ma zalegających słodkości w formie batoników czy ciastek w szafkach ale niestety za to lubię piec i wymyślam cuda niewidy by choć raz w tygodniu zjeść domowe upieczone słodkie. Czas zacząć się ograniczać bo niestety kilogramów też przybyło zatem dziś zdrowa, bez cukrowa pasta czy może smarowidło, które idealnie zastąpi dżem który lubię ale za dużo go nie jadam. Pastę zrobiłam ze słonecznika i pieczonych moreli z wanilią, polałam odrobinę wierzch miodem i użyłam do mlecznej bułeczki. Pestki słonecznika mają tę zaletę, że po namoczeniu można z nich robić "papki" dzięki temu nadaje się właśnie do zrobienia fajnych, smacznych past, zresztą są jednym z bogatszych źródeł witaminy E i obniżają cholesterol :-) Smarowidło jest lekko kwaskowe, można je oczywiście posłodzić wedle uznania ale jeśli ma być zdrowe powinny znaleźć się tam słodziki naturalne takie jak np cukier kokosowy czy sproszkowana stewia. Pastą można smarować nie tylko słodkie bułeczki ale na przykład naleśniki, do tego duza porcja pieczonej moreli na wierzch, trochę prażonych orzechów i jest fajne śniadanie!
Na blogu znajdziecie również przepis na śródziemnomorską pastę ze słonecznika i suszonych pomidorów, którą po prostu uwielbiam i jestem pewna, że i Wam posmakuje! klikajcie tutaj
Pasta słonecznikowa z pieczonymi waniliowymi morelami

Składniki:
  • 3/4 szklanki łuskanego słonecznika
  • 1/2 kg świeżych dojrzałych moreli
  • 1 laska wanilii
  •  łyżka cukru kokosowego
Słonecznik zalej przegotowaną zimną wodą i odstaw na noc do napęcznienia.
Morele umyj, osusz w papierowym ręczniku, następnie podziel na połówki pozbywając się pestki. Przygotuj naczynie żaroodporne lub po prostu wyłóż blaszkę papierem do pieczenia. Połówki moreli przełóż na blaszkę, oprósz cukrem kokosowym oraz nasionkami wanilii. Opróżnioną z nasion laskę wanilii włóż również na blaszkę i zapiekaj tak przygotowane morele w temperaturze 180' około 15-20 minut. Powinny puścić sok. 4 połówki moreli oraz laskę wanilii odłóż do dekoracji Słonecznik odcedź przez sito z nadmiaru wody, przełóż do blendera, dodaj pieczone morele i zmiksuj na pulpę. Przełóż do miseczki, udekoruj połówkami moreli oraz wanilią, możesz polać wierzch syropem klonowym lub miodem.
Śródziemnomorskie zapiekane bułeczki "na winie" czyli recykling lodówki

4.8.17

Śródziemnomorskie zapiekane bułeczki "na winie" czyli recykling lodówki

Ostatnio staramy się wykorzystywać produkty z lodówki na bieżąco. Nie biegamy do sklepu każdego dnia a przede wszystkim nie kupujemy za dużych ilości warzyw czy owoców chociaż zdarzało się, że rzeczywiście lodówka pękała w szwach bo chciało się zrobić wszystko a na końcu okazywało się, że większość zakupionych produktów trafiała do śmietnika. Tym razem zrobiliśmy recykling lodówki działkowej ze względu na brak produktów na obiad i właśnie Rafał prawie całe śniadanie czyli caprese  przeniósł do piekarnika i wyczarował zapiekane bułeczki. Niby zwykła buła ale jak aromatyczna i pachnąca ziołami z ogrodu, chrupała pod zębami a jednocześnie rozpływała się w ustach. Zresztą w takich okolicznościach i tak przyjemnej naturze każdy zachwyciłby się bułeczką z recyklingu :-)

Śródziemnomorskie zapiekane bułeczki

Składniki:
  • 4 kajzerki
  • reszta sałatki śniadaniowej caprese klik
  • reszta suszonych wędlin typu włoska szynka długo dojrzewająca, salami, kindziuk
  • kilka plastrów czerwonej cebuli
  • świeże listki bazylii
  • oliwa z oliwek 
  • świeżo mielony kolorowy pieprz
  • świeżo mielone zioła prowansalskie
Bułeczki przekroić, skropić oliwą  i wsunąć na 5 minut do piekarnika nagrzanego do 180', następnie blachę wyjąć i na bułeczkach ułożyć wędlinę, plaster czerwonej cebuli, plaster pomidora z mozzarellą, listki bazylii i przyprawy. Bułeczki wsunąć na kolejne 8 minut, następnie wyjąć i udekorować wierzch świeżym listkiem bazylii i zjeść :-)


Śniadanie w kolorze włoskiej flagi

4.8.17

Śniadanie w kolorze włoskiej flagi

Insalata Caprese, z pokrojonych w plastry i ułożonych na przemian pomidorów oraz mozzarelli, skropionych oliwą i posypanych bazylią to niebo w gębie! Uwielbiam śniadania lekkie a w szczególności te na ogrodowym tarasie! Ten klimat, ta natura i ten mój ulubiony drewniany stolik dają ten cały efekt, nastrój a jedzenie smakuje inaczej! Dzisiaj trochę po włosku, z flagą w tle
Caprese

Składniki:
  • 2 pomidory
  • 2 kulki mozzarelli
  • kilkanaście liści bazylii
  • oliwa z pierwszego tłoczenia extra vergine
  • sól i pieprz
Pomidory pokroić na plasterki. Mozzarellę wyjąć z zalewy i pokroić na cienkie plasterki. Ułożyć pomidory na talerzu/platerze na przemian z mozzarellą. Na plasterkach mozzarelli położyć bazylię.
Sałatkę doprawić świeżo zmielonym pieprzem i polać 2 łyżkami oliwy z pierwszego tłoczenia. Solą doprawić przed samym podaniem.
Śniadanie do łóżka i słodki omlet z morelami

3.8.17

Śniadanie do łóżka i słodki omlet z morelami

No dobra, nie jestem jakaś śniadaniowo och i ach, tak to prawda i przyznaje się bez bicia. Zawsze szukam czegoś szybkiego bo trzeba biec do sklepu, bo trzeba coś obfotografować bo trzeba zrobić wpis na bloga itd itd ...co oczywiście nie znaczy, że nie widzę cudnych śniadań u Was na blogach bo widzę i czasami to aż podskakuję z radości, że coś mnie zainspirowało ale kolejny dzień przynosi takie same skutki co zawsze i kończy się na szybkiej kawie i zwykłej kanapce na stojąco bo po co siadać i zjeść jak człowiek! Nawet te ostatnie tygodnie i wakacje nie zmotywowały mnie do takiego prawdziwego chilloutu i zrobienia sobie fajnego śniadania bez pośpiechu. Tym razem zwale całą winę na przygotowania do remontu, niby nic wielkiego nie szykuję ale nasz pokój wygląda jak co najmniej piwnica z gratami! Po jednej stronie stoi stół a na nim piekarnik do zabudowy, pod stołem karton z okapem i zlewozmywak a pod oknem stoi zmywarka, dosłownie po środku okna bo trzeba jakoś dostać się do szafy i komody no i taki mój los ostatnio...komu z Was by się chciało robić śniadania jak nawet nie ma gdzie ich fotografować? No ale dzisiaj przeszłam samą siebie...wczorajsza burza chyba zrobiła mi też burzę mózgu więc dzisiaj wstałam i pofrunęłam do kuchni. Szybki rekonesans po lodówce i powstał fajny słodki omlet z piekarnika - daleko do śniadania   nie miałam, wystarczyło jedną nogą wyjść z łóżka i sięgnąć po zawartość piekarnika :-)
Życzę Wam pięknego dnia!
Słodki omlet z morelami i czarną porzeczką

Składniki:na 2 porcje
  • 2 jajka
  • 60g mąki pszennej
  • 130g mleka
  • 1 łyżka cukru
  • sok z połowy cytryny
  • 1 łyżka masła
Dodatki:
  • świeże morele
  • duża garść mrożonej czarnej porzeczki
  • migdały w słupkach (opcjonalnie)
 Masło przełóż do patelni żeliwnej, wsuń ją do piekarnika i ustaw temperaturę 200'.
W tym czasie przygotuj ciasto. Mleko zmiksuj z cukrem oraz mąką i sokiem z cytryny, następnie podbij jajka do puszystości i połącz je z masą mączną. Gdy piekarnik osiągnie temperaturę 200' wyjmij patelnie, rozprowadź po niej stopione masło a jego nadmiar przelej do masy jajecznej i od razu wymieszaj. Przełóż owoce na patelnie i zalej mieszaniną jajeczną, posyp migdałami i zapiekaj 25 minut aż omlet uzyska złotawy kolor. Po upieczeniu podaj z łyżką jogurtu naturalnego i oczywiście kawą :-) Smacznego!

Waniliowa panna cotta z musem z malin i całą garścią letnich truskawek na wynos

2.8.17

Waniliowa panna cotta z musem z malin i całą garścią letnich truskawek na wynos

Panna Cotta to deser idealny i każdy go lubi o każdej porze roku. Jest szybki, łatwy i nie da się go zepsuć no chyba, że przypalicie śmietanę to już rzeczywiście nic z deseru nie będzie ale raczej nie wierzę, że mogłoby się to zdarzyć bo zazwyczaj gotując mleko często zaglądamy w garnek :-)
Letnia Panna Cotta zapakowana w plastikowy kubek na jogurt Fresh Sagaform
 Waniliowa panna cotta z musem z malin i całą garścią letnich truskawek.


 Składniki:
  • 1l śmietany 34%
  • 100g cukru
  • ziarenka z jednej laski wanilii
  •  5 listków żelatyny
Żelatynę namocz w zimnej wodzie.
Śmietanę podgrzej z cukrem oraz wanilią i dodaj namoczoną żelatynę. Wymieszaj dokładnie i naczynie ze śmietanką przełóż do dużej miski z lodem. Gdy masa zaczyna gęstnieć, ponownie zamieszaj i przelej  do szklanek lub zapakuj na wynos  i odstaw na noc do lodówki.

Składniki: na sos malinowy
  • 300g malin
  • 1/4 szklanki różowego wina
  • sok z jednej cytryny
  • 2 łyżki cukru trzcinowego
Cześć malin przełóż do garnka, dodaj cukier trzcinowy i gotuj aż maliny się rozpadną, następnie dodaj wino, sok z cytryny i redukuj aż powstanie syrop, dołóż resztę malin i odstaw garnek z palnika, ostudź. Przełóż  na wierzch panna cotty i dodaj pokrojone świeże truskawki. Na wierzch możesz pokruszyć bezę, stopi się ale pozostawi smak :-)
Smacznego!
Winny rabarbar zamknięty w słoiku

1.8.17

Winny rabarbar zamknięty w słoiku

Ten przepis robiłam rok temu dla firmy Weck Polska. Pamiętam jak obawiałam się wytrawnego wina w tym przepisie, wydawało mi się wtedy, że rabarbar stanie się bardzo cierpki co również zależy pewnie od gatunku winogron z jakiego zostało wyprodukowane ale karmelizacja cukru, którą notabene polubiłam w wielu przepisach kulinarnych dała tę moc i rabarbar był idealny! Nie jest ulepkiem, jest słodki ale zrównoważony i lekko wytrawny a ja pokochałam jego smak. Gotowany jest dość krótko więc nie ma prawa się rozpaść, no chyba że użyjecie bardzo cienkich łodyg, wówczas taka szansa istnieje ale ja polecam właśnie te grubasy, wyglądające na zdrewniałe bo to one dadzą efekt w słoiku a podczas pasteryzowania dojdą do siebie. Z tym rabarbarem robiłam panna cottę, której przepis  możecie zobaczyć tutaj
Winny rabarbar

Składniki: na 2 słoiki
  • 500g rabarbaru
  • 500ml różowego wytrawnego wina
  • 300g cukru trzcinowego
  • sok z jednej cytryny
  • skórka z jednej cytryny
Cukier przesyp na patelnie o dużej powierzchni, doprowadź do karmelizacji.
Gdy cukier będzie całkowicie roztopiony, dodaj wino, sok z cytryny oraz startą drobno skórkę i gotuj do czasu aż odrobinę się zredukuje.
W tym czasie oczyść i opłucz rabarbar, osusz z wody ręcznikiem papierowym i pokrój na kawałki pasujące do Twojego słoika, ułóż go na winnym sosie. Gotuj przez 6 minut na wolnym ogniu, tak by rabarbar nie zdążył się rozpaść.
Przełóż rabarbar delikatnie do słoików i zalej go winnym syropem. Pasteryzować w temperaturze 75°C przez 15 minut. Pamiętajmy aby słoików WECK nie odwracać do góry dnem. Klipsy można zdjąć po 24 godzinach od zawekowania.
Podczas całego procesu warto przestrzegać dobrych praktyk wekowania.
Smacznego.
O "szklanej malinie" słów kilka

31.7.17

O "szklanej malinie" słów kilka

Moja ukochana malina o pięknej nazwie "żelka", "szklana" czy też "perłowa" nie jest taką oczywistą maliną się okazało :-) Tyle osób mnie już pytało o ten gatunek maliny, że przy wczorajszym zbiorze i nachylaniu się, bardzo nisko pod krzewem zauważyłam wsadzoną w ziemie przeze mnie zresztą 3 lata temu plastikową etykietę z nazwą. Okazuje się, że moja cudowna perłowo żelkowa malina nie jest maliną a jeżyną rdzawą i to nie taką sobie zwykłą bo odmiana jest rodu azjatyckiego czyli smaki mojego podniebienia - może dlatego tak sobie ją ceniłam i może dlatego była moją ulubioną, kto wie :-)

Jeżyna rdzawa wywodzi się z Korei oraz Japonii dlatego nie bez powodu nazywana jest jedną z najpiękniejszych azjatyckich odmian! Ma bardzo długie pędy, sięgające nawet do 3 metrów, które są pokryte włoskami w różnych odcieniach czerwieni, ma lepką śluzówkę stąd podczas zbierania owoców całe dłonie stają się lepkie i stąd też moja nazwa własna " żelki" Jeżyna podobno owocuje w 3 roku po zasadzeniu ale u nas owocowała już w drugim. Gdy ją wsadziliśmy nie lubiłam tego krzewu bo strasznie kuł w ręce, później obawiałam się, że będzie się sam rozrastał po całej działce jak dzika malina z którą do tej pory walczę ( choć krzew jeżyny wbrew pozorom również zaliczamy do dzikich )ale gdy po raz pierwszy jeżyna owocowała zakochałam się w niej na amen i teraz marzę by rozrosła się po całym płocie! Jeżyna rośnie dziko na terenach Stanów Zjednoczonych, głównie gór Appalachów. Są jednymi z łatwiejszych zidentyfikowanych dzikich jadalnych roślin.Krzew należy do gatunku odpornego na choroby i szkodniki.

Nie wymaga jakiejś specjalnej gleby, wystarcza jej ziemia ogodnicza, stanowisko słoneczne najlepiej gdzieś gdzie będzie mogła się piąć po drabince, kratce czy płocie.

Makaron ryżowy z grzybami mun i krewetkami w Lunchboxie

27.7.17

Makaron ryżowy z grzybami mun i krewetkami w Lunchboxie

Z firmą TwójLunchbox współpracuje od bardzo dawna, nie pamiętam nawet jak to się zaczęło w każdym razie z pudełkami na wynos jestem za pan brat i tworzę do nich przepisy, zdarzało się że z ich wykorzystaniem prowadziłam również warsztaty. Czasami są to przepisy które pokazuję również na blogu w innej wersji zdjęciowej bo we współpracy bardziej chodzi o pudełko niż potrawę - chcemy pokazać, że pudełko nie musi być nudne, może być kolorowe i zachęcające a przede wszystkim, że na wynos nie musimy przygotowywać tylko kanapek bo przecież mogą to być desery, ciekawe obiady i śniadania które można podgrzać w pracy jeśli ktoś ma taką możliwość. Pojemniki są w większości przystosowane do mikrofal a także zmywarek. Mam mnóstwo pojemników na wynos w domu i pomyślałam, że fajnie by było wrzucać również posty z ich uwzględnieniem, może a nóż ktoś z Was się zainspiruje i pokusi o posiłek na wynos. Współpracując z firmą mogę tylko rzec, że pojemniki, butelki czy termosy w każdym przypadku sprawdziły się w naszych podróżach, na naszym ogrodzie czy w pracy i uważam, że są po prostu świetne, można im zaufać, nigdy nic się nie wylało, nie przeciekło i nie zmieniło swojego zapachu np przez styczność z metalem. Pojemnik/termos Lunchbots, który widzicie na zdjęciu jest jednym z moich ulubionych i zwykle po niego sięgam gdy chcę zabrać ze sobą danie jednogarnkowe czy zupę. Dziś prezentuję makaron ryżowy z grzybami mun i krewetkami i bardzo zachęcam do innych posiłków niż tylko kanapki w pracy :-)


Makaron ryżowy z grzybami mun i krewetkami
  • 250g ugotowanego makaronu ryżowego
  • 12 oczyszczonych krewetek
  • 1 łyżka drobno startego imbiru
  • 2 ząbki czosnku
  • płatki chili
  • 1 łyżka oliwy
  • 1 łyżka jasnego sosu sojowego
  • świeża kolendra
Krewetki rozmrozić, osuszyć, pozostawić ogonki. Imbir i czosnek posiekać, papryczkę chili posiekać w drobną kosteczkę.Na patelni podgrzać olej, włożyć imbir i czosnek i mieszając lekko zrumienić na umiarkowanym ogniu.Wrzucić krewetki, doprawić sosem sojowym i chwile smażyć. Dodać płatki chili i wymieszać. Dodać makaron ryżowy i smażyć przez pół minuty. Przełożyć na talerz lub do pojemnika na wynos i udekorować świeżą kolendrą. Smacznego!



Ogród to miejsce w którym odpoczywam.

26.7.17

Ogród to miejsce w którym odpoczywam.


Odkąd pamiętam chciałam mieć działkę, taką z mnóstwem kwiatów, z krzaczkami owocowymi i takim prawdziwym domem, w którym można coś ugotować, wyjąć z lodówki zimne piwo i upiec muffiny kiedy się chce. Dziś taką działkę mam, tak mi się wydaje przynajmniej bo nie jest ona w pełni moja lecz mojego partnera. jednak kocham ją ponad wszystko i czuję się tam szczęśliwa gdy tylko przekraczam jej progi. Kiedy ją kupiliśmy a właściwie przejęliśmy po mamie R. była zaniedbana, mamy już nie było i nie miał kto jej pielęgnować.




Od tamtej pory bardzo dużo się na niej zmieniło, dom jest przystosowany do normalności wewnątrz. Można tam spać, wziąć prysznic, skorzystać z toalety, ugotować obiad, upiec ciasto i biesiadować przy najpiękniejszym stoliku kawowym, który przyjechał z bardzo daleka a przywiózł go R.
Dwa lata temu zapragnęłam warzyw i ich sadzenia - zaczęło się od pomidorów, o których pojęcia nie miałam i chyba nadal mi go brak, no chyba że skupiamy się tylko na ich smaku :-) zaczęłam "uprawiać" koktajlowe i z niewiedzy powstało pomidorowe pole, po prostu jeden wielki busz ale nie powiem bo rosły jak szalone, bez podparcia pokładały się jedne na drugich ale owoców było całe mnóstwo! Powstały z nich te w oliwie pieczone w ogrodowym piekarniku, kiszone, których jeszcze nie zdążyłam spróbować i jadłam je każdego dnia by się nie zmarnowały - były pyszne!
Kolejnego roku zasiały się same z pestek pozostałych gdzieś w ziemi ale z obawy buszu, powyrywałam wszystkie jak chwasty! Sadziłam jarmuż, który był piękny i dorodny, którego zresztą nikt nie jadł i jakoś po dłuższym czasie go wykopałam. Sadziłam sałatę, która przez deszcze niestety zgniła i cały czas walczę z czosnkiem niedźwiedzim, który jak na złość nie chce się rozrastać samodzielnie!
Ale za to mam najpiękniejsze maliny, które nazywam żelkami bo pięknie się świecą i wyglądają jak sztuczne :-) są lekko kwaśne, pyszne!
W poprzednim roku zakładaliśmy taras który powstał dzięki Tomkowi, Sebusiowi i Rafałowi bo to oni poświęcili mu swój cenny czas i dziś właśnie tam można odpoczywać i relaksować się do woli.

Nie ma jeszcze mnóstwa kwiatów, o których wspomniałam bo cały czas się ich uczę. Czasami wyrwę coś zamiast chwasta, czasami wsadzę roślinę która po jakimś czasie mi się nie podoba bo albo jest za wysoka, albo wygląda nie tak pośród roślin które są obok albo zwyczajnie za szybko przekwita i po chwili już jest tylko zielona. No cóż, człowiek uczy się do końca życia! W każdym razie to jest moje miejsce w którym odpoczywam nawet jeśli trzeba coś kopać, wsadzać i wysadzać.
Najbardziej lubię śniadania o poranku na tarasie przy drewnianym stoliku - jest na kółkach, tak się pochwalę :-) Robimy tutaj imprezy, jest muzyka, są drinki, nawet są tańce i jest po prostu pięknie!
Ucieramy płatki róż :-)

 Ciasto z wcześniej ucieranymi płatkami róży i maliną

A tak wygląda taras wieczorem, uwielbiam te klimatyczne lampy, które oczywiście na zimę są zdejmowane :-)
O zachodzie i wschodzie słońca :-)
W tym roku mój warzywniak trochę zarósł, ale już ogarnęłam temat, wyrwałam chwasty i R. położył folię by już nic na tej części nie trzeba było robić. Moje truskawki nie owocowały już tak jak 2 lata temu więc usunęłam je z ziemi by móc zadziałać kolejnego roku ( mam taką nadzieje ), nie było też w tym roku wiśni przez przymrozki, które dopadły nas w czerwcu ale zerwaliśmy sporą ilość agrestu i porzeczek, czekam teraz na ukochaną malinę i winogrono i mam nadzieje, że jeszcze w tym roku spędzę tam fajne chwile :-) 

P.S  Zdjęcia wykoanane telefonem :-)

Truskawki w syropie herbacianym z dodatkiem wanilii

26.7.17

Truskawki w syropie herbacianym z dodatkiem wanilii

 Przepis z poprzedniego roku dla Weck Polska i tym samym pyszna propozycja do słoika. Wiem, wiem prawie koniec truskawek ale może jeszcze się Wam uda kupić i zdążycie zaprawić choć kilka takich słodkich herbacianych truskawek - mimo, że syrop nie jest bardzo gęsty, fajnie komponują się z gorącą herbatą ale nie tylko bo i do śniadaniowych naleśników idealne!

Truskawki w syropie herbacianym z dodatkiem wanilii 

Składniki: na dwa słoiczki
  • 500g truskawek
  • łyżka suszu z hibiskusa
  • łyżka suszu z róży
  • 500g wody
  • 500g cukru
  • ziarenka z jednej wanilii
Z hibiskusa oraz róży przygotowujemy napar herbaciany: Przekładamy do garnuszka oba rodzaje suszu i zalewamy wrzątkiem, przykrywamy talerzykiem na kilkanaście minut aż powstanie herbaciany napar. Przecedzamy.
Do wyparzonych słoiczków WECK #996 rozkładamy zaparzony susz i przygotowujemy syrop:  Do rondla wlewamy wodę oraz dodajemy cukier. Gotujemy aż powstanie gęsty syrop cukrowy, dolewamy napar herbaciany, oczyszczone w całości truskawki, ziarenka wanilii  i ponownie gotujemy 5 minut.
Przekładamy do wyparzonych słoików, do środka wkładamy też przeciętą wanilię i zamykamy. Pasteryzujemy na sucho  (25 minut w 115 stopniach) lub na mokro (15 minut) pamiętając o dobrych praktykach wekowania.
Chleb na zakwasie i test piekarnika z funkcją pary.

25.7.17

Chleb na zakwasie i test piekarnika z funkcją pary.


To nie jest post sponsorowany, zwyczajnie chciałam się z Wami podzielić informacjami dotyczącymi pieczenia w piekarniku z parą. W moim posiadaniu jest od niedawna, zmieniam kuchnię więc zakupiłam model najbardziej pasujący do moich oczekiwań czyli coś co zadowoli mnie w wypieku pieczywa. Firma Elektrolux nie była aż taka przypadkowa, swojego czasu miewałam ich sprzęt a że nigdy mnie nie zawiódł poszłam w ich kierunku tym bardziej, że bywając na warsztatach kulinarnych miałam do czynienia z innymi markami i nie do końca byłam zadowolona z użytkowania sprzętu nawet gdy było to tylko  kilka godzin. Szczerze mówiąc gdy wybraliśmy nasz model piekarnika, strasznie się go bałam...że nie dam rady go obsługiwać, że jest w nim za wiele wszystkich dziwnych funkcji i wiele jeszcze innych dziwnych pomysłów, tak więc piekarnika nie odbierałam z magazynu od stycznia do czerwca- tak, wiem, trochę długo to trwało ale mój remont kuchni będzie dopiero w połowie sierpnia więc nie bardzo gdzie miałabym go trzymać. Dziś jeszcze przed remontem postawiliśmy go na stole w pokoju bez zabudowy i  testujemy.
Wybrałam piekarnik parowy Elekrolux model EOC6851AOX dzięki połączeniu pary 25% i gorącego powietrza 74% gwarantuje że potrawy są soczyste w środku i cudownie chrupiące z wierzchu.Przekonałam się o tym już za pierwszym razem gdy piekłam w nim po raz pierwszy chleb na zakwasie. Upiekł się idealnie, nastawiony czas wystarczył bez wydłużania czasu pieczenia a skórka chleba dzięki funkcji pary była chrupiąca, błyszczała tak jak powinna i była równomiernie wypieczona. Byłam zachwycona, nie da się ukryć, w końcu chleb to moja fobia! Oprócz funcji pary, piekarnik posiada termosondę, która umożliwia precyzyjną kontrolę nad temperaturą pieczonego mięsa co z pewnością przyda się Rafałowi gdy tylko nasza kuchnia przejdzie metamorfozę! Ponadto mogę ustawić sobie 20 pozycji w pamięci piekarnika z których najczęściej korzystam. Urządzenie posiada  system VelvetClosing cichego domykania więc nie muszę się martwić o zbitą szybę podczas mojej nieuwagi no i oczywiście najbardziej ceniona funkcja czyszczenia! Jeszcze nie miałam okazji wypróbować ale na pewno dodam tutaj uwagę gdy już ten proces przebrnę - czyści czy nie czyści bo podobno nie trzeba szorować dzięki funkcji samoczyszczenia pirolitycznego . A oto chleb z piekarnika parowego!



Chleb wiejski
według Moniki Waleckiej

Składniki: na 1 bochenek
  • 125g aktywnego zakwasu pszennego
  • 375g ciepłej wody
  • 350g mąki pszennej o zawartości białka 12%
  • 150g mąki pszennej razowej 
  • 10g soli
 Do miski wlej 350g wody, dodaj zakwas oraz mąkę i wymieszaj do połączenia składników.  Pozostaw do autolizy na 30 minut, następnie posyp ciasto solą i wyrabiaj poprzez naciąganie i składanie przez około 5 minut. Przykryj miskę i odczekaj 30 minut  Po tym czasie ponownie składaj chleb naciągając i kolejny raz pozostaw na 30 minut. Złóż ciasto przynajmniej 3 razy w odstępach 30 minutowych, następnie uformuj bochenek i włóż do kosza wyściełanego ściereczką. Kosz włóż do worka foliowego, dobrze zamknij i wstaw na całą noc do lodówki. Po nocy rozgrzej piekarnik do maxymalnej temperatury - Elektrolux posiada max temperaturę 240'C  i do tak rozgrzanego pieca wkładaj chleb na ok 10 minut, następnie temperaturę zmniejsz do 220' i piecz jeszcze 15/20 minut do zrumienienia skórki. Ja ustawiłam termoobieg 240' z funkcją pary, po 10 minutach zmniejszyłam do temperatury 220' ale cały czas miałam włączoną funkcje pary. Chleb genialny! 

Podstawowe dane techniczne
 
Klasa efektywności energetycznej:
A+
Wymiary w zabudowie (W x S x G) [mm]:
600x560x550
Wymiary WxSzxG [mm]:
594x594x568
Całkowity pobór mocy [W]:
3380
Całkowita długość kabla [m]:
1,6
Napięcie [V]:
220-240
Wymagany bezpiecznik [A]:
16


Pierogi buraczano szczawiowe z ricottą i boczkiem

24.7.17

Pierogi buraczano szczawiowe z ricottą i boczkiem

Na pewno każdy z Was robi w sezonie pierogi z botwiną. Tak jak wiele gospodyń, tak wiele przepisów. Lato jest po to by eksperymentować i ja właśnie tak dzisiaj uczyniłam! Pęczek botwiny raz! i wyszły pyszne pierożki z nutą męskości bo z boczkiem, całkiem tłustym nawet. Jak to z pierogami bywa, trochę pracy przy nich jest ale myślę, że warto tym bardziej, że lato mamy takie kiepskie...no ale cieszmy się z tego co mamy i bierzmy się do roboty :-)

Pierogi buraczano szczawiowe z ricottą i boczkiem
Przepis własny

Składniki: na ciasto
  • 320g mąki pszennej
  • 200g wrzątku
  • 50g soku z buraków
  • 2 łyżki stopionego masła
  • sól, pieprz 
Wszystkie składniki przełóż do misy miksera i dobrze zmiksuj.
Uformuj kulkę i zawiń w folię spożywczą.

Składniki: na farsz
  • pęczek botwiny
  • pęczek szczawiu ( użyłam w doniczce )
  • mała cebula
  • 250g sera ricotta
  • sól, pieprz
  • 2 łyżki oliwy
Dodatki:
  • wędzony boczek lub słonina
Rozgrzej na patelni oliwę, podsmaż posiekaną cebulkę na złoty kolor, następnie dodaj posiekane buraki. Podsmażaj do czasu aż buraki będą miękkie, na końcu dodaj pokrojone liście botwiny oraz szczaw i duś jeszcze przez chwilę aż liście zwiotczeją. Ostudź i dopiero połącz z ricottą, dopraw do smaku.

Oprósz stolnicę mąką i rozwałkuj ciasto, wycinaj małe krążki, które następnie faszeruj i zlepiaj. Po zlepieniu wszystkich pierożków, zagotuj wodę w dużym garnku, posól i wkładaj partiami pierogi na wrzącą wodę.
Podczas gdy pierogi się gotują, możesz na patelni uprażyć wcześniej pokrojony na cienkie plasterki boczek, będzie potrzebny do polania pierogów przed samym podaniem.
Smacznego.
Pieczone buraki z fetą i jeżynami

20.7.17

Pieczone buraki z fetą i jeżynami

Jak widać książka ostatnio bardzo przypadła mi do gustu  i dobrze, bo sobie testuje :-)
Ostatnie dni w kuchni są dość lekkie ale tylko prowizorycznie bo okazuje się, że zjadam więcej niż zwykle! To już niestety nie dobrze :-) ale dziś bardzo fajny, pyszny i z moimi ulubionymi składnikami przepis z książki "Warzywo"...ciut zmieniony ale nie za wiele. Zapraszam!
Pieczone buraki z fetą i jeżynami

Składniki: na 2 porcje
  • 3 pieczone w folii buraki
  • 1/3 kostki fety
  • 250g świeżych jeżyn
  • garść świeżych liści mięty
  • garść rukoli
  • łyżka octu balsamicznego malinowego
  • pieprz opcjonalnie ale nie jest konieczny

Buraki pokrój w większą kostkę, przełóż do miseczki i dodaj jeżyny oraz ocet balsamiczny. Wymieszaj i wyłóż na talerz. Pokrusz na wierzch fetę, rzuć miętę oraz rukolę i delikatnie oprósz pieprzem. Odczekaj 30 minut i dopiero zjedz! Smacznego.
Placuszki z kalafiora z jogurtem i sezamem

18.7.17

Placuszki z kalafiora z jogurtem i sezamem

Dzisiaj zajadałam się kalafiorowymi kotlecikami a ten sezon uważam za naprawdę wykorzystany pod względem zjadania nowalijek i bardzo jest mi z tym dobrze. Nie będę pisać, że coś postanowiłam bo u mnie wciąż jakieś zmiany i dziś mogę pozwolić sobie na zaszalenie w kuchni a być może niedługo znowu na blogu będzie pusto i nudno, nie mogę ostatnio przewidzieć swojego losu, wciąż okazuje się, że gdzieś tam coś czyha co niespodziewanie zmieni mi wszystkie plany i odwróci mi życie do góry nogami. Pewnie, zmiany jak najbardziej są dobre i myślę, że trzeba iść tylko do przodu, pełną parą! Dzisiaj piękne słoneczko za oknem, aż chciało się wstać więc szybciutko wzięłam się za porządki i jestem z siebie dumna bo ostatnio kwestia sprzątania nie była mi po drodze. Czeka nas jeszcze w sierpniu remont kuchni zaplanowany jeszcze w grudniu tamtego roku więc sprzątania będzie jeszcze bardzo dużo! Dzisiaj wypatrzone w książce Dominiki "Warzywo", pyszne i lekkie placuszki kalafiorowe, które robiła moja córka Weronika a ja tylko się zajadałam i fotografowałam.
Placuszki z kalafiora z jogurtem i sezamem
z książki "Warzywo"

Składniki:  
  • 1 duży kalafior
  • 1 pęczek szczypiorku
  • 1 pęczek natki pietruszki
  • 2 jajka
  • 1/4 szklanki startego parmezanu
  • 1/2 szklanki bułki tartej
  • olej do smażenia
  • jogurt do podania
  • czarny sezam
  • świeżo zmielony pieprz
  • sól
Kalafior umyj, obierz z liści i rozdrobnij robotem kuchennym do wielkości ziarenek ryżu. Możesz też posiekać lub zetrzeć na tarce. Szczypiorek oraz pietruszkę drobno posiekaj. W misce rozbełtaj jajka, dodaj kalafior, zieleninę, bułkę tartą i parmezan. Wszystko dobrze wymieszaj, dopraw solą i pieprzem, jeśli masa się zbyt kruszy, dodaj jeszcze jedno jajko, wymieszaj ponownie i formuj niewielkie, nie za grube placki. Smaż 4 minuty z każdej strony aż będą złotawe. Odsącz z nadmiaru tłuszczu na papierowym ręczniku. Podawaj z jogurtem i lekko uprażonym sezamem.
Smacznego.

INSTAGRAM

zBLOGowani.pl Mikser Kulinarny - przepisy kulinarne i blogi zobacz moją galerię na mniamspinka.pl Durszlak.pl
Copyright © 2017 Smaki Alzacji