Jagodowo śmietanowy tort

30.7.12

Jagodowo śmietanowy tort

Opętała mnie mania zimnych ciast:) pomyślałam, że skoro robiłam już pianki, śmietanowce czy kostki to może tym razem zaskoczę Was pasiastym o pięknym fioletowym kolorze torcikiem :)
Wiwat zebra:)
Jagodowo śmietanowy tort na zimno
przepis własny
Składniki:
  • 1kg sera (użyłam Jana w kubełku)
  • 1/2 kg świeżych jagód
  • 250ml śmietanki kremówki
  • 3/4 szklanki cukru
  • 2 jajka
  • 1/2 szklanki mleka 3,2%
  • 1/2 szklanki wody + opakowanie żelatyny ( na 2,5l płynu )
  • 1 opakowanie ciastek oreo ( 154g )
  • odrobina cukru pudru do dekoracji
  • gałązka poziomki
Przygotowanie:
Należy ser podzielić na dwie części. Najpierw wykonajmy część białą:
Do naczynia przekładamy jedną część sera, dodajemy do niej dwa białka ubite na sztywno z połową cukru ( żółtka odkładamy na później ),  następnie ubijamy śmietankę kremówkę na sztywno i dodajemy do masy serowej. Tak przygotowaną masę odstawiamy do lodówki.

Przygotowujemy jagodową masę:
Drugą część sera umieszczamy w malakserze, dodajemy dwa żółtka, resztę cukru, mleko i połowę jagód. Wszystko razem miksujemy i odstawiamy.
Zagotowujemy wodę, odstawiamy i dodajemy żelatynę. Mieszamy do rozpuszczenia i studzimy.
Rozdrabniamy w malakserze ciasteczka oreo, wysypujemy na dno okrągłej blaszki.
Do każdej części masy serowej dodajemy po połowie chłodnej żelatyny, dobrze miksujemy by nie powstały grudki.
Połowę fioletowej masy wylewamy na spód ciasteczek, następnie wlewamy połowę białej masy i znowu fioletowa i biała. Na ostatnią warstwę sypiemy resztę jagód i chłodzimy w lodówce około 3 godzin. Posypujemy wierzch cukrem pudrem i dekorujemy gałązką poziomki.
Smacznego :)
Dodaję do akcji:
Śmietanowiec z borówkami - błyskawiczny!

29.7.12

Śmietanowiec z borówkami - błyskawiczny!

Śmietanowiec powstał tak szybko jak szybko padła myśl czegoś na zimno! Borówki znalazły się w naszym domu, ponieważ moje córki poszły do swojej pierwszej pracy :) Pracowały w ogromnym upale, w niesamowitym słońcu za szaloną pensję! Śmietanowiec na pocieszenie :)
Śmietanowiec z borówkami
przepis własny

Składniki:
  • 500ml śmietanki tortowej 36%
  • 2 galaretki owocowe do środka + 1 szklanka wody
  • 500g świeżych borówek
  • 2 galaretki porzeczkowe na wierzch + 1,5szklanki wody
  • jogurt grecki do dekoracji
Przygotowanie:
Śmietanę tortową ubić na sztywno. Galaretkę owocową rozpuścić w jednej szklance wody, wystudzić i dodać do ubitej śmietanki. Wymieszać delikatnie łyżką tak by pozostała na wierzchu piana (mikser spowoduje, że masa będzie bardzo płynna ) dodać 250g borówek, wymieszać i wylać do tortownicy. Wstawić do lodówki na 30 minut. W tym czasie przygotować galaretkę porzeczkową na wierzch. Gdy masa jest już zastygnięta, wysypać resztę borówek na wierzch i wylać delikatnie chłodną galaretkę. Chłodzić najlepiej całą noc. Podawać z jogurtem greckim.
Smacznego!
Dodaję do akcji:
Gnocchi w śmietanowym sosie z kurek

28.7.12

Gnocchi w śmietanowym sosie z kurek

Apetyt na kurki rósł od kilku dni, wybraliśmy się do lasu a tam pustka, susza, jedynie kłosy zboża i drzewo gruszkowe, do którego się dorwałam, gruszki pyszne a po kurki trzeba było pójść na pobliski ryneczek :)Dziś u nas szczególnie aromatycznie, ziołowe gnocchi z dodatkiem bazylii i rozmarynu smakowały wybornie mimo tego, że temperatura zupełnie nie nadała się do siedzenia w kuchni na dłużej. Jednak zioła trzeba było przyciąć i padło na gnocchi takie jak lubię :) a mój parapetowy ogródek nadal pięknie się trzyma- oby tak do kolejnego lata, trzymajcie kciuki :)
Gnocchi w śmietanowym sosie z kurek.
przepis własny

Składniki na gnocchi: 4 porcje
  • 500g ziemniaków (4 duże sztuki )
  • 1 łyżeczka soli
  • 1 jajko
  • 150g mąki + do podsypania
  • garść świeżej drobno posiekanej bazylii
  • garść świeżo posiekanego rozmarynu
  • garść świeżo posiekanej natki pietruszki
Przygotowanie:
Ziemniaki oczyścić pozostawiając w skórce, ugotować do miękkości. Po ugotowaniu obrać jeszcze gorące i zmielić w maszynce o drobnych oczkach. Dodać jajko, sól oraz mąkę, zagnieść, oprószyć ziołami i ponownie zagnieść wgniatając zioła do środka ziemniaczanego ciasta. Blat oprószyć mąką, zrobić z ciasta wałek i pokroić na małe kawałki, następnie spłaszczyć każdą kluskę widelcem pozostawiając na niej odciśnięty ślad. Zagotować wodę z solą w garnku, wrzucić gnocchi i gotować do miękkości.
 Składniki na śmietanowy sos z kurek:
  • 500g świeżych kurek
  • 100g masła
  • 250ml śmietany 30%
  • 1 ząbek czosnku
  • łyżkę posiekanych ziół ( rozmaryn+bazylia )
  • 1 mała papryczka chili
  • 1 łyżka mąki
  • garść posiekanej zielonej pietruszki
  • parmezan ( opcjonalnie )
Przygotowanie:
Kurki oczyścić, masło roztopić na patelni, dodać zmiażdżony czosnek, zioła oraz pokrojoną na drobno papryczkę chili. Kurki smażyć do czasu aż zmiękną, następnie wlać śmietanę, doprowadzić do wrzenia, zmniejszyć ogień i oprószyć łyżką mąki. Gotować sos aż troszkę odparuję, na koniec posypać zieloną pietruszką, przełożyć do miseczek i na wierzch układać ugotowane gnocchi.
Można oprószyć parmezanem. Smacznego :)

Dodaję do akcji:
Trochę o Chorwacji...

25.7.12

Trochę o Chorwacji...

Portowe miasteczko Zigovosce w Chorwacji
 Chorwacja była spontaniczną decyzją choć zamiar wyjazdu na tegoroczne wakacje były raczej kraje arabskie. Niestety okazało się, że nasze paszporty nie mają wymaganego terminu ważności więc trzeba było pomyśleć o innej opcji. Najpierw myśleliśmy o Grecji, Pani sprawdziła nam wszystkie dostępne oferty bo oczywiście do biura wstąpiliśmy na ostatnią chwilę i nagle padła myśl dojazdu własnego, kierunek Chorwacja. Jakie wrażenia? Miejsce w którym się znaleźliśmy to Zivagosce, mała portowa miejscowość, piękna plaża z krystalicznie czystą wodą, po obu stronach urokliwe skałki, upalne słońce i nie za dużo turystów. Pierwszy dzień pobytu zaliczyliśmy do bardzo udanych spacerując po uliczkach małego Zivogosce, rozkoszując się wspaniałą roślinnością i uprawą drzewek oliwnych bo faktycznie miały obłędny urok. Najpierw myśleliśmy, że to jakiś bałagan, że te drzewa sobie tak zwyczajnie rosną i nikt o to nie dba bo nie dało się w niektórych miejscach nawet oczami przejść przez krzaczyska przypominające chaos i nieład, jednak po dwu dniowej obserwacji zauważyliśmy, że oliwne drzewka sadzone są na zrobionych przez tamtejszych mieszkańców kamiennych tarasach wyglądających niczym schody  więc uprawiane są warstwowo po to by opady deszczu, które występują np: w lipcu średnio tylko dwa dni utrzymywały wilgoć przez dłuższy czas czyli tz drenaż. Oprócz drzew oliwnych na krzakach przypominających liście winogrona rosły np: owoce kiwi, z których zrobiłam konfiturę i przepis opublikuję w kolejnym poście.
Zachwycaliśmy się cytrusowymi drzewkami, jedno nawet rosło sobie przy naszym oknie balkonowym i uśmiechało się do mnie ale niestety nie udało się za wyciągnięciem ręki skusić na pomarańcze :)
Drzewko pomarańczowe rosnące przy naszym balkonie

 Rozmaryn ten, który używamy w naszych kuchniach jest uprawiany chyba masowo, ponieważ tworzy się z nich żywopłoty niemal wszędzie. Obawiam się jednak, że jako przyprawy się go nie używa na Bałkanach ale za to produkuje olejki eteryczne.
Najbardziej uciążliwe dla wszystkich turystów było "coś" co od świtu do nocy wydawało dźwięki na drzewach. Prawie, że robiliśmy zakłady jak to "coś" może wyglądać, czy jest małe jak muszka czy wielkie jak szerszenie i w sumie żałuję, że nie obstawialiśmy bo moja wygrana byłaby pewna! Założyłam, że to musi być coś małego w ogromnej ilości i faktycznie tak jest, choć Rafał uznał, że coś małego nie oddałoby takiego odgłosu...a jednak :) Owady, które posiadają zdolność wydawania dźwięków nazywają się cykadami, najdłużej żyjące owady na świecie, spędzające pod ziemią do 17 lat żywiąc się sokami wysysanymi z korzeni roślin a wyglądają tak: 
Cykady- mieszkańcy ciepłych krajów (zdjęcie pochodzi z Wikipedii )
Odwiedziła nas nawet modliszka :) siedziała sobie na wycieraczce...ciekawe kogo chciała zjeść...
                       
Niedaleko naszego hotelu spacerkiem można było przejść do Igrane mieszcząca się na małym półwyspie. Z prawej strony znajduje się dość szeroka plaża a z lewej wysoki, barokowy, parafialny kościół z dzwonnicą. Igrane jest miejscowością portową a jej mieszkańcy zajmują się turystyką i rybactwem. Można było tutaj skorzystać z ofert wycieczkowych o wiele tańszych od tych proponowanych w hotelu. 
Mieszkańcy bardzo ciekawie się budują bo tarasowato, co tworzy piękną architektoniczną całość. Specjalnie dla turystów organizowane są tutaj recitale muzyczne przy których można sobie zjeść grillowaną rybę a także spróbować suszonej dalmatyńskiej szynki pśrut . Szynka z Dalmacji jest ciemna, mocno wysuszona i słona. Udziec moczy się w wodzie morskiej. Potem kładzie na kamieniu i przyciska drugim, żeby wycisnąć solankę. Suszy się w mocnych powiewach bory, silnego morskiego wiatru. Dojrzewa dodatkowo w piwnicach nawet do trzech lat.Kuchnia Chorwacka jest dość urozmaicona pewnie dlatego, że dla jej części wpływ na menu mają sąsiedzi jakimi są Węgrzy, Austriacy, Grecy czy Włosi choć podane risotto niczym nie przypominało prawdziwego włoskiego cuda!
Port w Igrane
Sprzedaż pajdy chleba z suszoną szynką pśrut
Grillowane Mole
Impreza dla turystów- Igrane
Kolejny dzień spędziliśmy na zwiedzaniu Makarskiej i Trogiru. Temperatura ponad 35' ale było warto i bardzo żałowaliśmy, że miejscem naszego pobytu nie było żadne z tych miast. Dużo się dzieje, niesamowite widoki, urok przecudnych uliczek, po prostu cudo! Makarska to największa miejscowość Riwiery Makarskiej i jednocześnie jej stolica. Położona jest w górach Biokovo. Znajduje się tam przystań promowa z której można przedostać się na wyspę Brać. Stare miasto jest urządzone w śródziemnomorskim stylu, nowa część posiada mnóstwo hoteli, willi, sklepów i restauracji. Plaża o nazwie Donja Luka na skraju lasu piniowego rozciaga się niepowtarzalnymi piaskowymi zatoczkami. 
 
Promenada w Makarskiej
Kościół św. Marka Ewangelisty w Makarskiej
Rynek w Makarskiej
W Makarskiej spędziliśmy niewiele czasu ale za to w pełni zwiedziliśmy Trogir, miasto położone w samym sercu Dalmacji, zwane również małą Wenecją. Trogir usytuowany jest na małej wyspie, stąd wygląda jak zamek na wodzie. Najbardziej znanym zabytkiem jest Katedra św. Lovro .
Katedra św. Lovro
W Trogirze fascynuje całość zabudowy, wąskie uliczki, nastrojowe kawiarenki i zabytki. Miasto założono w starożytności przez greckich kolonistów. Całe miasto znajduje się pod ochroną UNESCO.
Warto zobaczyć Twierdzę Kamerlnego - ta czworokątna budowla z wyróżniającą się basztą od strony morza pochodzi z XV wieku. Sama w sobie nie jest atrakcyjna gdyż nie ma w niej żadnych atrakcji ale za to z jej szczytu rozpościera się fantastyczna panorama Trogiru, wyspy Ciovo i Morza Adriatyckiego.
Twierdza Kamerlnego w Trogirze
Wychodząc z twierdzy najlepiej skierować się wzdłuż głównego deptaka miasta w stronę Bramy Morskiej. To typowa nadmorska aleja w Chorwacji, czyli dwa równoległe rzędy palm pomiędzy ławkami. Wieczorem mnóstwo tu różnych mimów, aktorów i grajków.
Główny plac Trogiru  Jana Pawła II
 W murach miasta funkcjonuje wiele restauracji i kawiarni. Można tu zjeść świeże ryby i owoce morza. Jakość jedzenia i atmosfera są bardzo dobre. Ceny jednak są spore. Ogólnie w całej Chorwacji trudno znaleźć tani lokal gastronomiczny. W Trogirze znajduje się również miejscowy targ. Oprócz standardowych pamiątek i ubrań można tam kupić prawdziwe specjały regionu. Znajdziemy tam szeroki wybór ryb i owoców morza "prosto z kutra". Bez problemu kupimy także kalmary, krewetki czy muszle.Oliwa to kolejny produkt, który dostaniemy na stoiskach.  Popularnym prezentem przywożonym z Chorwacji są woreczki z lawendą i jak wspominałam wyżej olejki eteryczne produkowane z rozmarynu i oczywiście Chorwackie wino leżakujące często w koszach przed willami
Jeśli jechać do Chorwacji to na pewno do tych dwóch miast, nie jesteście w stanie się tam znudzić nawet przebywając tam 14 dni!
Omiś 
Omiś   

Tartinki czekoladowo malinowe w Weekendowej Cukiernii

11.7.12

Tartinki czekoladowo malinowe w Weekendowej Cukiernii

Dziś ostatni słodki wpis przed wakacjami, na które wybieram się w tym roku do Chorwacji.
Nieco czytałam o kulturze kulinarnej i mam ogromną nadzieje, że zaserwują mi tam makaron z mulami, kraby i risotto z owocami morza...o innych pysznościach nawet nie marzę :) 
Z okna będę patrzeć na piękną plażę a będąc na plaży obracając głowę za plecy będę podziwiać cudowne góry no i zamierzam wybrać się nad wodospad i zaliczyć szczyt:) oby mi starczyło dni!
Dziś chciałam zaprosić Was do wspólnego wypieku w ramach Weekendowej Cukierni- klik,  który możecie jeszcze piec do końca lipca!
Tartinki są pyszne, owoce sezonowe więc nie ma co zbyt długo się ociągać!
Gospodynią w tym miesiącu jest Ewka z koperkowej kuchni i ogromnie jej dziękuję za tę cudną propozycję z malinami! Niebo w gębie:)
 Tartinki czekoladowo-malinowe
Przepis autorstwa Nigelli Lawson pochodzi z książki "Jak być domową
boginią. Wypieki i przysmaki kojące duszę"

Składniki:
 

Spody:
175g mąki pszennej
30g gorzkiego kakao w proszku
50g drobnego cukru
1/4 łyżeczki soli
125g niesolonego masła
1 duże żółtko
1 łyżka lodowatej wody

Krem:
50g białej czekolady
250g serka mascarpone
100ml śmietany kremówki

Dodatki:

500g malin


Wykonanie:
Mieszamy mąkę z kakao, cukrem i solą- najwygodniej jest to zrobić w
malakserze. Dodajemy miękkie masło pokrojone na kawałki- ciasto
powinno zbijać się w okruchy. Dodajemy żółtko zmieszane z wodą i
całość wyrabiamy aż powstanie jednolita masa. Z ciasta forujemy dwa
dyski, które po zawinięciu w folię odkładamy na 30 minut do lodówki.
Schłodzone ciasto wałkujemy (będzie dość suche, nie trzeba będzie
podsypywać blatu dużą ilością mąki). Rozwałkowane ciasto przenosimy do
6 foremek na tartinki (najlepiej takich z wyjmowanym dnem). Wykładamy
foremki ciastem- jak popęka, to po prostu zaklejamy powstałe dziury.
Wszystkie foremki wstawiamy do zamrażalnika na 30 minut, a następnie
do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i pieczemy ok. 10-15 minut, aż
ciasto wyschnie i będzie wyglądało na upieczone. Dzięki wcześniejszemu
zamrożeniu ciasto nie powinno wybrzuszać się podczas pieczenia.
Upieczone spody studzimy do temperatury pokojowej.
Białą czekoladę roztapiamy w kąpieli wodnej. Serek mascarpone ubijamy
za pomocą miksera ze śmietaną kremówką, dodajemy przestudzoną
czekoladę. Mieszamy i jeżeli krem jest zbyt gęsty to dodajemy jeszcze
odrobiną płynnej śmietany.
Krem nakładamy na wystudzone spody, a na kremie układamy maliny.
Smacznego:) 
Dodaję do akcji:

Kostka porzeczkowa na spodzie Oreo

10.7.12

Kostka porzeczkowa na spodzie Oreo

Ostatnio jestem na etapie słodkości, nie wiem dlaczego ale strasznie chce mi się piec..nie budzę się już jak dawniej o 11:00 w południe, nie wyleguje się przed tv i zasypiam z kurami... podobno tak określa się wiek dojrzały :) wstaję...tup tup do kuchni po kawę, odebranie poczty...zakupy i gary a w myślach torty, ciastka i różnego rodzaju słodkie rarytasy! Rosnę..czuję, że rosnę :)) obiecuję sobie,że to ostatni raz, że już nie będę i znów dostaje w prezencie owoce...i znów trzeba coś z nich zrobić i nigdy nie wpadam na pomysł smakowych kefirów tylko w wir słodkiego ciasta jakiekolwiek by ono nie było!
Tym razem kostka serowa z dużą ilością porzeczek na ogromnie słodkim spodzie z ciasteczek Oreo.
Kostka porzeczkowa na spodzie Oreo
przepis własny

Składniki:
  • 500g serka twarogowego zmielonego
  • 250ml śmietanki kremówki
  • 2 galaretki do masy serowej ( u mnie agrestowa ) + 1,5 szklanki wody
  • 2 galaretki wiśniowe na wierzch
  • 2 szklanki czerwonych porzeczek
  • ciasteczka oreo na spód
Przygotowanie:
Ubić śmietankę na sztywno, dodać serek i zmiksować. Galaretkę rozpuścić w 1,5 szklanki wody, ostudzić i wlać do masy serowej. Tortownicę wyłożyć ciasteczkami oreo, wylać masę sernikową i wstawić do lodówki na ok 3 godziny. Gdy sernik zastygnie, wyłożyć na wierzch porzeczki i zalać kolejną porcją galaretki. Chłodzić jeszcze godzinę.
Smacznego :)
Bakłażany faszerowane kuskusem

9.7.12

Bakłażany faszerowane kuskusem

Czy można się nawet przez chwilę zastanawiać nad tymi przecudnymi mini bakłażanami?
Nie śmiałam nawet spuścić z nich oczu a co dopiero nie wyciągnąć po nie ręki.
Tak uroczego warzywa dawno nie widziałam :) pomijając oczywiście kwiaty cukinii, których nie sposób dostać...Goha miała szczęście klik możecie podziwiać potrójną wersje prezentowaną na koleżeńskim blogu :)
Moje bakłażany mają nieco twardszą skórkę od tych ciemno fioletowych, ponadto są bardziej delikatne w smaku, łagodne i zupełnie nie gorzkie! Jedyną niedoskonałością jest fakt iż niestety tracą swoją cudowną kolorystykę podczas zapiekania- stają się brązowe.
Farsz przygotowałam z kuskusu, chodził za mną co najmniej od roku i w końcu jest :)
Zapraszam serdecznie.
 
Bakłażany faszerowane kuskusem
przepis własny

Składniki: na 4 mini bakłażany
  • 4 bakłażany
  • 1/4 szklanki kaszy kuskus lub bulguru
  • 3 łyżki oleju Garlic & Chili Extra Vergin Monini
  • 200g krojonych pomidorów
  • 2 ząbki czosnku
  • 2 łyżki marynowanej papryczki chili pokrojonej na drobno
  • 1/2 pęczka natki pietruszki
  • 1/2 szklanki  bazylii ( użyłam drobnej odmiany )
  • 1/2 szklanki świeżego oregano
  • 1/2 szklanki bulionu warzywnego
  • 1/2 łyżeczki płatków chili
  • oliwa z oliwek w sprayu Monini 
Przygotowanie:
Bakłażany oczyścić, następnie skroić pasek z dolnej części by stworzyć podstawę, odciąć 2 cm od góry by powstał "kapelusz".
Wydrążyć miąższ bakłażanów zostawiając 1,5 cm dookoła ścian i odstawić.
Kaszę kuskus przesypać do naczynia, zalać gorącym bulionem i odstawić do podwojenia objętości.
Czosnek przecisnąć przez praskę, pokroić drobno zioła oraz zieloną pietruszkę. Gdy kuskus wchłonął cały bulion i jest sypki, wrzucamy pokrojone zioła, czosnek, suszone płatki chili, drobno posiekane marynowane chili oraz krojone pomidory. Mieszamy dokładnie do połączenia składników.
Rozgrzewamy oliwę na patelni i smażymy farsz około 5 minut ciągle mieszając, dzięki temu smaki idealnie się połączą a farsz będzie intensywny. Odstawić do wystygnięcia, następnie nałożyć do wydrążonych bakłażanów, przykryć "kapeluszami", spryskać dookoła oliwą w sprayu i zapiekać 30 minut w piekarniku nagrzanym do 170'C.
Po upieczeniu od razu podawać.
Smacznego :)
Dodaję do akcji:
Wiśniowo truskawkowe mega czekoladowe ciasto- Pyszne!

7.7.12

Wiśniowo truskawkowe mega czekoladowe ciasto- Pyszne!

Projekt czeko ciasta udał się bezbłędnie, aż sama nie mogę uwierzyć, że jest tak pyszne!
Ciasto specjalnie dla czehokolików z dużą ilością czekolady, budyniu czekoladowego i kakao. Upiekłam je dla mamy, potrzebowała ciasta na sobotę z okazji przyjazdu ciotuni a ponieważ na takich wypiekach dla mamy najlepiej się eksperymentuje uznałam, że to najlepszy moment! Ciasto okazało się rewelacyjne więc na pewno do niego wrócę w wersji malinowej co i Wam polecam :) Uwielbiam mokre ciasta, które rozpływają się w ustach i takie które są słodko kwaśne- polecam nawet na upały! mimo iż temperatura w domu po włączeniu piekarnika wzrosła :)



Wiśniowo truskawkowe mega czekoladowe ciasto- Pyszne!
przepis własny

Składniki:
  • 200g masła ( w temperaturze pokojowej )
  • 1/2 szklanki cukru
  • 2 całe jaja
  • 3 łyżki kwaśnej śmietany ( użyłam 18% )
  • 1/4 szklanki kefiru naturalnego
  • 1 budyń czekoladowy (proszek)
  • 50g gorzkiej czekolady
  • 2 łyżeczki kakao
  • 1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 1/2 szklanki mąki pszennej
  • łyżka cukru perlistego 
  • garść wiśni
  • garść truskawek
Masło utrzeć z cukrem na puszystą masę, następnie dodawać po jednym jajku cały czas miksując.
Mąkę, proszek do pieczenia, kakao oraz proszek budyniowy wymieszać razem. W oddzielnym naczyniu wymieszać również kefir ze śmietaną i dodawać po trochu na przemian do masy maślano jajecznej. Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej, schłodzić i dodać do masy. Miksować tylko do połączenia składników.
Przełożyć na blaszkę, w między czasie nagrzać piekarnik do 170'C, wydrylować wiśnie i pokroić truskawki. Ułożyć owoce na cieście, posypać cukrem perlistym i wsunąć do nagrzanego piekarnika na ok 25 minut, chyba że macie mniejszą blaszkę wtedy trzeba piec nieco dłużej do suchego patyczka.
Ciasto jest obłędne więc życzę Wam smacznego!
Nie ma to jak domowy makaron!

6.7.12

Nie ma to jak domowy makaron!

Pierwsze koty za płoty i jest, domowy makaron pięknie rozwałkowany domową maszynką a następnie pocięty- na zdjęciu odrobina nitek dla sprawdzenia, reszta pappardelle 3 jajeczne, o leśnym zapachu i  na zielono a maszynka przyda się nie tylko do wałkowania ciasta makaronowego:) Zapraszam na wiosenne, zielone pappardelle :)
Pappardelle z zielonymi warzywami pachnące grzybkami
Autor: Gino D'Acampo "Włoskie dania makaronowe"

Składniki: na 400g
  • 3 całe jaja
  • 300g mąki pszennej
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 1 łyżka oliwy extra virgin
Przesiej mąkę na blat , zrob w środku zagłębienie i wbij jaja, dodaj sól oraz oliwę.
Zmieszaj mąkę z jajami aż do połączenia składników, zagniataj ciasto. Wyrabiaj je 8 minut, po tym czasie uformuj z ciasta kulę, przykryj folią i wstaw do lodówki na 20 minut.
Następnie rozpłaszcz ciasto i przepuść kilka razy przez urządzenie do wyrabiania makaronu.Pamiętaj aby stale posypywać ciasto mąką.

Ponadto:
  • 400g szparagów
  • 50g solonego masła + 2 łyżki oliwy z oliwek
  • 200g zielonego groszku
  • 30g suszonych grzybów
  • 2 pory (pominęłam)
  • 200ml śmietanki kremówki
  • 3 łyżki posiekanej natki pietruszki
  • 2 szczypty przyprawy paprykowej (użyłam papryki)
  • 500g domowego makaronu
  • 60g startego parmezanu
  • sól do smaku
Przygotowanie:
Obierz szparagi, posiekaj łodygi na kawałki długości 2 cm, wrzuć do wrzącej wody i gotuj 2 minuty.
Opłucz i przepłucz pod zimną wodą, odstaw na bok.
Roztop masło, dodaj oliwę z oliwek,  groszek, moczone odsączone grzyby, szparagi i smaż 5 minut.
Wlej smietanę i podgrzewaj jeszcze minutę. Wymieszaj z natką pietruszki i papryką a potem posól i odstaw na bok.
Ugotuj makaron al dente, odcedź i przełóż do tego samego garnka. Wlej sos szparagowy i mieszaj 30 sekund aby smaki się połączyły.
Nałóż na talerze, posyp parmezanem  i podawaj.
Smacznego!
Dodaję do akcji:

INSTAGRAM

zBLOGowani.pl Mikser Kulinarny - przepisy kulinarne i blogi zobacz moją galerię na mniamspinka.pl Durszlak.pl
Copyright © 2017 Smaki Alzacji