Chleb bezglutenowy z cyklu Ezoteryczne spotkania przy piekarniku

12.1.14

Chleb bezglutenowy z cyklu Ezoteryczne spotkania przy piekarniku

Kolejne spotkanie przy piekarniku...EwelinąMoniką  jest na prawdę super miło kiedy tak czeka się na dodane zdjęcia osób z Tobą piekących, ciekawość wyglądu każdego wypieku... smaku bo przecież niektórzy z nas przepisy modyfikują i to zaskoczenie gdy patrzy się na swój chleb... bez mąki może tak wyglądać? no właśnie sama byłam zaskoczona, ponieważ przekładając masę do blaszki niespecjalnie urzekła mnie zapachem, wkładałam go do pieca bez emocji a potem wróciłam do łóżka mimo, że godzina popołudniowa:) takie małe lenistwo dzisiaj:)) gdy piec piskliwym dźwiękiem dał mi znać, że pora wstać byłam pod wrażeniem wyglądu chleba tym bardziej, że mąkę z manioku użyłam pierwszy raz. Polecam tym, którzy są na bezglutenowych dietach i tym, którzy zaczęli dietę bez pszenną :)ja jestem bynajmniej pod wrażeniem! 

Chleb żytni bezglutenowy
według William-a Davisa "Kuchnia bez pszenicy"

Składniki:
  • 2i 1/2 filiżanki mączki migdałowej (dałam 270g mąki z ciecierzycy )
  • 1/2 filiżanki mąki z ciecierzycy ( dałam 170g z manioku)
  • 1/2 filiżanki mielonego siemienia lnianego ( dałam 100g w całości )
  • 1 łyżka sody oczyszczonej ( dałam 1 łyżeczkę sody i 1 łyżeczkę proszku do pieczenia )
  • 1/2 łyżeczki soli morskiej ( dałam łyżeczkę )
  • 1 łyżka mielonego kminku  (dałam w całości )
  • 10 jajek ( dałam 5 )
  • 1/2 filiżanki masła roztopionego ( dałam 120g )
  • 1/4 filiżanki maślanki ( dałam 350g kefiru )
  • 1 łyżka stewii lub ksylitolu ( dałam brązowy cukier )
  • 3 łyżeczki kawy rozpuszczalnej
Rozgrzej piekarnik do 180'C. Natłuść foremkę o wymiarach 21 x 10 cm
Wszystkie składniki suche wsypałam do misy malaksera, następnie dodałam całe jaja mimo iż w przepisie William podaje by białka ubić na sztywno i dodać na samym końcu, dodałam resztę mokrych składników, wymieszałam i przełożyłam do blaszki, posypałam wierzch dodatkowo kminkiem i wsunęłam do nagrzanego pieca.  Piekłam 30 minut. Smacznego:)

Marynowana szynka z mozzarellą i suszonym pomidorem

9.1.14

Marynowana szynka z mozzarellą i suszonym pomidorem

Jest książka więc i jest przepis :) Roladki według Okrasy, które kiedyś, bardzo dawno robiliśmy zresztą... to znaczy Rafał robił bo ja za przygotowaniem mięs nie przepadam ale za to robię wszelkie do nich sałaty :) Przepis troszeczkę zmodyfikowany ponieważ u nas mięso bez grillowania ale bardzo kruche i smaczne więc przepis polecam :)

Marynowana szynka z mozzarellą i suszonym pomidorem
według Karola Okrasy

Składniki:
  • 6 plastrów mięsa od szynki ( w oryginale schab )
  • 2 ząbki czosnku
  • garść tymianku
  • 125g mozzarelli
  • 850g pomidorów ( pominęłam )
  • 240g cukinii ( pominęłam )
  • 80ml oleju rzepakowego
  • 120g suszonych pomidorów
  • 200g kaszy jęczmiennej ( zastąpiłam kuskusem )
  • cytryna
  • pieprz i sól
Przygotowujemy marynatę z tymianku, czosnku oleju z pomidorów i 3 łyżek oleju rzepakowego. Mięso od szynki rozbijamy, smarujemy marynatą i zostawiamy na 15 minut. W tym czasie kroimy mozzarellę i suszone pomidory, które po zamarynowaniu mięsa umieszczamy z brzegów mięsa i zawijamy ścisło roladki by nic z nich nie wyciekało bokiem. Rafał sobie trochę uprościł sprawę ponieważ w oryginale Okrasa najpierw zamarynowane mięso grilluje z obu stron bardzo krótko a dopiero po tej obróbce faszeruje i roluje. Do nagrzanej brytfanki włożyć roladki i smażyć z obu stron na wyższym ogniu, gdy tylko mięso zacznie puszczać sok należy zmniejszyć ogień i dusić około 40 minut pod przykryciem. Przygotować w tym czasie kuskus według przepisu na opakowaniu i sałatkę według uznania, u mnie to miks sałat z kukurydzą i rzodkiewką a do tego dresing pikantno słodki. Gdy roladki są gotowe wyłożyć je na talerz i podać z kuskusem i przygotowaną sałatą.
Smacznego :)


Tofu po syczuańsku

7.1.14

Tofu po syczuańsku

Nie wiem czy sobie przypominacie, że za tofu nie przepadałam... dziś chętnie z nim eksperymentuje i chętnie wyciągam po nie rękę a zaczęło się niestety tak nieprzyjemnie kiedy smak owego tofu mnie przeraził gdy po raz pierwszy wrzuciłam je na grilla w formie szaszłyka...bez smaku i wyrazu ale dzielnie przełykałam by nie dać po sobie poznać jakie było okropne :) jak to ja... bardzo uparta w swoim działaniu nie dałam się tak szybko pokonać i zaczęłam czytać, eksperymentować, smakować i kochać :) Pierwsze które mi smakowało to te konsumowane w Berlińskim centrum, kolejne próbowałam odtworzyć w domu.. było bardzo smaczne ale nie tak idealne jak to za pierwszym razem a potem to już z górki było... wietnamski właściciel i tofu w pomidorach bardzo pyszne co strasznie uszczęśliwiło pana właściciela... robiłam już kilka razy w domu a dziś kolejny eksperyment z książki mojego ulubieńca Kena Homa :) To tofu to bomba, super kompozycja i ostro.. oj strasznie ostro ale tofu raczej według mnie nadaje się do kompozycji pikantnej :)
Tofu po syczuańsku
Autor: Ken Hom " Łatwa kuchnia chińska "

Składniki:
  • 450g tofu
  • 1 łyżka oleju z orzeszków ziemnych
  • 1 łyżka sosu z czarnej fasoli
  • 1 łyżka ciemnego sosu sojowego
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 1 łyżeczka chili w płatkach 
  • 175ml bulionu warzywnego
  • 2 łyżki grubo posiekanego czosnku
  • 2 łyżeczki mąki kukurydzianej + łyżka wody
  • łyżka orzeszków ziemnych uprażonych
  • dymka i chili do dekoracji
Tofu pokroić na kostkę 4 cm, rozgrzać wok, wlać olej, sos z fasoli i smażyć 30 sekund mieszając. Dodać sos sojowy oraz sól i smażyć przez 1 minutę. Wsypać chili i ponownie minutę smażyć, wlać bulion i dodać tofu , dusić 3 minuty. Na końcu dodać czosnek, mąkę zmieszaną z wodą, orzeszki i dusić kolejną minutę. Przełożyć do miseczek, udekorować  i od razu podawać.
Smacznego:)
Gofry belgijskie

6.1.14

Gofry belgijskie

To mnie naszło na gofry w środku zimy ale tak pięknie wyglądały na przeglądanych stronach, że nie wytrzymałam. Śmietana jak widać się nie ubiła jak trzeba ale się zjadło.. co tam!  u mnie jako dodatek papaja w syropie ( z puszki )
Gofry belgijskie
z tej strony klik

Składniki:
  • 750g mąki pszennej
  • 270g letniego mleka
  • 7g drożdży
  • szczypta soli
  • 400g masła
  • 3 całe jaja + 2 żółtka (białka ubijamy na sztywno)
  • 1 cukier waniliowy
  • 500g belgijskiego cukru perłowego (ja nie miałam użyłam zwykłego)

Drożdże rozmieszać w letnim mleku dodając szczyptę cukru i 2 łyżki mąki. Resztę mąki zmieszać z cukrem wanilinowym, solą. Kiedy drożdże zaczną rosnąć, wlać do suchych składników, wlać żółtka i rozpuszczone masło. Dobrze wyrobić. Zostawić na ok. ½ godziny.
Na koniec wsypać cukier perłowy. Wymieszać , znów odstawić na ok. 15 minut w ciepłym miejscu.
Na rozgrzaną gofrownicę, na środek nakładać porcje tak aby gofry nie były kwadratowe. Piec około 4 minut.
A dziś na śniadanie ...bajgle z makiem

5.1.14

A dziś na śniadanie ...bajgle z makiem

W pieczenie bajgli wciągnęła mnie Monika i fajnie bo miałam pyszne śniadanie mimo opóźnienia :)
Tak sobie myślę, że wypiekanie pieczywa powinno wejść nam w krew by można wprowadzić świeże, pyszne śniadanko w sobotnią tradycję :) Kto jest chętny rękaw górę!
Simit czyli turecki bajgel
Cytuję za  Moniką

Składniki:

  • 7 g drożdży instant
  • 220 g letniej wody
  • 100 ml mleka
  • 2 łyżki oliwy
  • 2 łyżki cukru
  • 650 g mąki
  • 1 jajko
  • 1 łyżeczka soli
  • 1,5 szklanki sezamu
  • 1/3 szklanki pekmezu lub melasy ( użyłam miodu )
Ze wszystkich składników (oprócz sezamu i melasy) zagnieć gładkie i elastyczne ciasto. Przełóż je do naoliwionej miski i pozostaw do wyrośnięcia na godzinę lub do czasu podwojenia objętości.
Kiedy ciasto urośnie odgazuj je i podziel na 10 kawałków. Każdy z nich uformuj w kulkę i pozostaw na kwadrans. Następnie każdą z kulek rozwałkuj rękami na wałeczek o długości mniej więcej 70 cm. Złóż go w pół i skręć delikatnie dookoła własnej osi aż otrzymasz świderek.  Złącz jego końce i ułóż na umączonym blacie. Instrukcję jak formować bajgle znajdziesz tutaj.
Tak przygotowane bajgle pozostaw do wyrośnięcia na 30 minut. W międzyczasie lekko podpraż na patelni sezam, w oddzielnej misce rozrób melasę z pół szklanki wody. Podrośnięte bajgle zanurz w przygotowanym roztworze z obu stron, lekko odsącz je nad miską, a następnie obtocz w sezamie. Ułóż na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Piecz przez ok. 25 minut w piekarniku nagrzanym do 200 stopni. Bajgle najlepiej smakują w dniu wypieku, ale z powodzeniem możesz z nich korzystać przez następne dwa dni. Smacznego!
 
Sajgonki

4.1.14

Sajgonki

Królowały na Sylwestrowym stole :)
Sajgonki
przepis własny

Składniki:
  • 10 arkuszy mrożonego ciasta do sajgonek ( kupionego w kuchniach świata )
  • połowę opakowania cienkiego makaronu ryżowego
  • garść pociętych suszonych grzybów mun
  • 200g mięsa wieprzowego
  • opakowanie świeżych kiełków z fasoli mung
  • 2 ząbki czosnku
  • łyżeczka pasty sambal
  • łyżeczka sosu sojowego
  • łyżeczka oleju sezamowego
  • rozbełtane jajko
  • olej do smażenia
Grzyby mun zalać wrzątkiem i odstawić. Makaron przygotować według przepisu na opakowaniu, ostudzić.
Mięso mielone wrzucić na suchą gorącą patelnie, rozdrabniać mięso drewnianym widelczykiem aż będzie sypkie i suche. Dodać przeciśnięty przez praskę czosnek, olej, sos sojowy i sambal, smażyć jeszcze przez chwilę aż sosy odparują.  Przełożyć zawartość patelni do naczynia i odczekać aż ostygnie. Następnie dodać pocięty na drobno makaron ryżowy, kiełki i grzyby mun. Wszystko wymieszać. Rozłożyć kwadraty z ciasta na desce, posmarować dookoła rozbełtanym jajkiem, wyłożyć dużą łyżkę farszu i zwijać tak jak gołąbki naciągając płaty ciasta ku sobie. Nie zanurzamy ciasta w wodzie! ( robi się tak tylko w przypadku papieru ryżowego chociaż smażony papier nasiąknięty wodą nie za ładnie wygląda po usmażeniu dlatego do sajgonek warto użyć specjalnego ciasta na którym jest napisane, że nadaje się do sajgonek... ja z papieru ryżowego robię tylko spring rolls ) Rozgrzewamy oliwę w woku i kiedy skwierczy wrzucamy nasze sajgonki partiami. Układamy na papierze by wchłonął nadmiar tłuszczu :) Podajemy z sosem słodko kwaśnym ...u mnie był to sos gotowy ale można go również zrobić samemu...jak zrobię podam przepis :) Smacznego!
Konkurs z Lubellą :)

3.1.14

Konkurs z Lubellą :)

Mam wiele smaków, w których jestem zakochana i do których często wracam, słabością moją są również makarony dlatego wraz z marką Lubella przygotowałam dla Was makaronowy konkurs w którym będzie można wygrać pyszne  dwa zestawy produktów ufundowane przez sponsora czyli markę Lubella. Każdy zestaw składa się aż  z 17 produktów więc będzie można zrobić co najmniej nie małą wyżerkę:) Nie da się ukryć, że Lubella dla wielu z nas jest marką idealną dlatego też nie ma się co ociągać i szybciutko wziąć udział w naszym makaronowym konkursie!

Jakie jest zadanie konkursowe?

Otóż tutaj, pod tym postem w komentarzach należy napisać jakim makaronowym daniem ugościlibyście swojego ukochanego/ukochaną w Walentynkowy wieczór bo przecież małymi kroczkami ...tup tup zbliża się ta chwila kiedy to przez żołądek do serducha i z zaskoczenia coś dobrego dla niej czy dla niego :) Nie zapomnijcie pozostawić po sobie śladu w formie imienia, nazwiska bądź pełnej nazwy bloga i adresu mailowego :)

Nagrodą w konkursie są dwa zestawy, w których składzie jest 17 produktów:
-3 rodzaje makaronu pełnoziarnistego Pełne Ziarno ( Spaghetti, Pióra/penne oraz Uszka/dischi volanti),
-2 rodzaje makaronu Inspiracje (Pappardelle Nr 57 i Lasagne Nr 52), makaron ryż Domowa Jajeczna, -4 rodzaje makaronu Lubella Classic (Wstążki Nr 13, Kokardki małe Nr 27, Rurki Nr 15, Gniazda wstążki Nr 50),
- paluszki sezamowe oraz  paluszki Natures
-5 rodzajów dań "Szybko z patelni" (Pikantne Rurki, Świderki z pieczarkami, Rurki z tuńczykiem, Świderki w szpinaku i Świderki pełnoziarniste z cukinią).

Konkurs zaczyna się od dnia 03.01.2014r i trwa do dnia  22.01.2014r do godziny 24:00
Konkurs jest dla małych i dużych, chłopców i dziewczynek, blogerów bądź nie więc moi drodzy wszyscy mają równe szanse na wygraną!
Nagrody zostaną wysłane jedynie na terenie RP w terminie 14 dni od otrzymania danych adresowych zwycięzców, przez agencję marketingową.
Wyniki konkursu opublikuję w ciągu 5 dni od zakończenia konkursu czyli w dniu 27.01.2014r
Dwie wytypowane osoby, które zgarną makaronowe paki powiadomię drogą mailową .
Życzę Wam powodzenia :)

A oto moje ukochane makaronowe danie, które mogłabym jeść trzy razy w ciągu dnia ...czyli tak długo aż w garnku będzie pachnieć pustką :)
http://smakialzacji.blogspot.com/2013/08/spaghetti-arrabiata.html

Lekka sałatka z krewetek, granatu i grejpfruta

31.12.13

Lekka sałatka z krewetek, granatu i grejpfruta

No cóż...jak dobrze, że już po Świętach :) znudziły mi się już śledzie, bigosy i ryby chociaż pierwszy raz jadłam rekina i przyznaję bez bicia, że był bardzo smaczny! no ale... brakowało mi mojej kuchni, zapachu imbiru, czosnku i lekkości przede wszystkim, mimo, że nie gotujemy  tłusto nawet w Święta! Dziś wreszcie zwykła sałata z ulubionym imbirem, chili i czosnkiem, coś pysznego po prostu... moje smaki i dobrze bo mój Sylwester będzie tym razem w klimacie azjatyckim:)
Lekka sałatka z krewetek, granatu i grejpfruta
przepis własny

Składniki:
  • Mix sałat z rukolą
  • 10 krewetek z ogonkami
  • jeden owoc granatu
  • jeden grejpfrut zielony
  • jeden świeży ogórek
  • sól, pieprz
  • dwa ząbki czosnku
  • dwu centymetrowy kawałek imbiru
  • łyżka oleju słonecznikowego
Z granatu usuwam pestki, zachowuję sok który będzie mi później potrzebny, grejpfruta filetuję i odkładam na bok. Ogórka kroję w długość obieraczką, odstawiam. Krewetki odmrażam, wrzucam na rozgrzany olej i na malutkim ogniu podgrzewam, następnie dodaję starty czosnek oraz imbir, sól i pieprz. Krewetki należy podgrzewać na małym ogniu, ponieważ pod wpływem wysokiej temperatury się kurczą. Do przygotowanych krewetek dodaję pozostawiony sok z granatu, mieszam i odstawiam do ostygnięcia. Na półmisek wykładam sałatę, układam plastry grejpfruta i krewetek na przemian, wciskam ogórka zwiniętego w spiralę pomiędzy sałatę, posypuję pestkami granatu i polewam sosem, który pozostał z podgrzewania krewetek. Co mi pozostało? zjadam! Smacznego :)








Makaroniki z kremem porzeczkowym

30.12.13

Makaroniki z kremem porzeczkowym

Tym razem makaroniki z kremem porzeczkowym, które piekłam razem z Gosią Berrą :) Gosiu bardzo dziękuję za wspólne pieczenie i za chęci przede wszystkim! Mam nadzieje, że to nie jest koniec naszych wspólnych wypieków nie tylko tych makaronikowych:)
Makaroniki z kremem porzeczkowym
szczegóły dotyczące sposobu przygotowania tutaj klik

Składniki: na masę makaronikową
  • 200g zmielonych migdałów
  • 200g cukru pudru
  • 60g odstanych przez jedną noc białek
Migdały oraz cukier przesiewamy przez drobne sito, to co zostało rozdrabniamy ponownie w mikserze bądź młynku do kawy i przesiewamy raz jeszcze. Dodajemy odstane przez noc białka
( należy je odstawić bez żadnego przykrycia na górze pod sufitem  gdzieś na szafce - tam jest najcieplej) wszystkie składniki wymieszać i na końcu dodać do gęstej lepkiej masy barwnik.

Składniki: na bezę włoską ( taka jak robię w pracy )

  • 230g cukru 
  • 50g wody
  • 75g białek odstanych przez noc ( zwykle przy bezie włoskiej nie zostawiam na noc białek ale ponieważ beza była podstawą do makaroników postanowiłam zachować tę samą zasadę co przy masie makaronikowej )
  • szczypta soli
  • termometr
Składniki: na krem porzeczkowy
  • 200g masła w temperaturze pokojowej
  • 100g bezy merengua
  • 150g mrożonej czarnej porzeczki
Przygotować bezę merengue, odstawić.
Masło utrzeć w misie miksera na puszystą masę, dodać zmiksowaną na pulpę czarną porzeczkę, miksować jeszcze chwilę, dodawać powoli w dwóch partiach bezę i delikatnie mieszać. Na pół godziny warto wstawić do lodówki by krem uzyskał konsystencję gotową do nakładania na makaronik.Termometr ustawiam na 118'C, wstawiam garnuszek z cukrem na wolny ogień i gotuję. Nie mieszałam bo nie ma potrzeby, zawiesina bulgocze sama więc tak na prawdę nie ma większego znaczenia czy będziemy mieszać czy nie. Gdy osiągniemy temperaturę 100'C włączamy mikser z białkami na 8 stopień miksowania nie przerywając go do uzyskania ubitej piany, właściwie puchu tzn "chmurek ". Gdy termometr da znać o uzyskaniu temperatury 118', zdejmujemy z ognia syrop i wlewamy go stróżką do ubijanych białek. Ubijam białka do czasu aż misa od spodu nie jest już gorąca lecz letnia tak że można ją swobodnie dotykać rękoma, wtedy szpatułką łączę białka z kolorową masą makaronikową dzieląc białka na trzy razy. W pierwszym łączeniu białek z masą nie da się mieszać delikatnie bo masa jest zbyt lepka więc można sobie pozwolić na to by do woli wymieszać od góry i spodu jak chcecie ale już w przy drugim dodaniu kolejnej części białek łączymy i mieszamy bardzo delikatnie zgodnie z ruchem zegara unosząc szpatułkę do góry sprawdzając czy masa już lekko opada czy nadal nie. W trzeciej turze staramy się połączyć jak najlepiej białka by nie mieszać zbyt długo, w zasadzie tylko do momentu aż masa będzie opadać jak wstążka- szeroko i gdy ten efekt uzyskamy to jest już koniec mieszania masy. Przekładamy ją do worka i wyciskamy na matę ( z papieru nie chcą odchodzić, poza tym podczas pieczenia osuwają się na boki gdy rosną i nie wyglądają jak makaroniki, u mnie nawet spalił się spód)  i teraz najważniejsza sprawa czyli wysuszenie wierzchu ciasteczka. Ja włączyłam piekarnik na 30'C i gdy taką temperaturę uzyskał wyłączyłam piec i wstawiłam blaszkę z makaronikami, po 15 minutach makaroniki były suche i gotowe do pieczenia. Włączyłam ponownie piec na 150'C i siedziałam pod piekarnikiem by od razu być zorientowana, że uzyskał już wybraną temperaturę- dopiero na tym etapie ustawiam czas pieczenia moich makaroników - u mnie jest to 6 minut od czasu uzyskania 150'.
Falbanka powstaje gdy nasze makaroniki rosną, więc jeśli nie są dobrze wysuszone a wstawimy je już do nagrzanego pieca to popękają, uważam moją metodę za najbezpieczniejszą i szybką. Patrząc przez szybkę piekarnika możemy zaobserwować unoszenie się masy i tworzenie tego słynnego rantu o nazwie "falbanka" , u mnie po tych 6 minutach dotykając palcem "falbanki" jest ona nadal miękka ale gdy już wyciągnęłam blaszkę i odczekałam aż makaroniki będą całkowicie zimne (bo muszą być zimne by ładnie odchodziły od maty) to  cała powierzchnia makaroniku była twarda, dopiero po ugryzieniu był miękki miąższ czyli tak jak powinien wyglądać makaronik :)






Pikantne śledzie paprykowe

28.12.13

Pikantne śledzie paprykowe

Świąteczny cykl "męskiej szkoły gotowania " ...śledzik wykonany przez Rafała :)
Pikantne śledzie paprykowe
przepis Rafała

Składniki: na jeden słoik litrowy
  • 300g śledzi matias w oleju
  • 2 łyżki oliwy
  • 3 cebule
  • chili nitki ( są łagodne )
  • 1 papryka czerwona
  • 1 papryka zielona
  • łyżka gorczycy
  • 2 listki ziela angielskiego
  • suszony pomidor ( bez oliwy )
  • łyżeczka kolendry
  • łyżeczka czerwonego pieprzu
  • odrobina skórki cytrynowej
  • suszone płatki chili ( opcjonalnie )
  • 1 szklanka octu na 2 szklanki wody + 3 łyżeczki cukru
 Ocet zagotować z wodą i cukrem, odstawić. Śledzie pokroić na kawałki, cebulę i paprykę kolorową pokroić na paski i usmażyć razem na oliwie, dodać płatki chili, pomidor i skórkę cytrynową. Na dnie słoja ułożyć warstwę śledzi, podsmażoną paprykę z cebulą i przyprawami, odrobinę czerwonego pieprzu, kolendry, kawałek ziela angielskiego,gorczycy i chili nitki i tak do wyczerpania składników, ostatnią warstwą powinien być farsz paprykowo cebulowy. Wszystko zalać marynatą octową ( tyle ile jej wejdzie ) i odstawić na około 5 dni po to by śledź dobrze się zamarynował. Smacznego :)
Uszka z kapustą i grzybami

27.12.13

Uszka z kapustą i grzybami


Uszka z kapustą i grzybami

Składniki na ciasto: z przepisu klik

  • 1,5 szklanka mąki pszennej
  • 1/2 szklanki mąki durum
  • 1 szklanka wrzącego mleka
  • szczypta soli 
 Farsz: mojego przepisu

  • 200g kiszonej kapusty
  • 200g suszonych grzybów
  • 1 cebula
  • 2 łyżki oliwy z oliwek + łyżka do cebuli
  • sól, pieprz
Grzyby zamoczyć na całą noc, następnie gotować je 20 minut. Dodać pokrojoną kapustę, oliwę z oliwek i gotować do miękkości. Cebulę podsmażyć z łyżką oliwy na złoto, dodać do kapusty, doprawić solą i pieprzem i ostudzić.
Mąkę i sól wsypałam do malaksera, zagotowałam mleko które dolałam do mąki i wyrabiałam ciasto hakiem do momentu aż zacznie odchodzić od boków i będzie ładne elastyczne.
Lekko podsypałam blat mąką, kulę z ciasta położyłam na środek i rozwałkowałam ciasto, które następnie wykrawałam okrągłą metalową foremką do wykrawania ciastek. Na każde kółko nałożyłam odrobinę  farszu i zlepiałam jak pierożki następnie zlepiając oba końce razem.Gotujemy aż uszka wypłyną na wierzch :)


Opera czyli klasyk francuskiego cukiernictwa.

25.12.13

Opera czyli klasyk francuskiego cukiernictwa.

Opera to 50 letnie ciasto, które jest klasykiem cukiernictwa we Francji i króluję na stole Wigilijnym.
W tym roku miałam tę przyjemność, że nauczyłam się je wykonać . Fakt jest taki, że ciasto w połączeniu ze wszystkimi składnikami czyli warstwami jest idealne bo nie za słodkie, ma fajny posmak koniaku i można zjeść więcej kawałków niż tylko jeden ale sam krem kawowy, który użyłam również do makaroników kawowych jest bez szału, zbyt maślany dla mnie, za mało słodki i w sumie nijaki więc jeśli byście chcieli użyć go do ciasta jako bazę podstawową to radzę dodać więcej kawy...i przede wszystkim dodałabym likieru kawowego np Kahlua. Ciasto jednak ma ogromną sławę i jest pyszne... nie zmarnujecie czasu jeśli zechcecie je zrobić bo zadowolenie z efektu wynagrodzi Wam wszystko:) Zacznijcie od przygotowania składników na wszystko w poszczególnych kolumnach na blacie to ułatwi pracę zdecydowanie! Polecam i pozdrawiam w ten pierwszy dzień świąt:)
Opera klasyka francuska
przepis od Chefa Daisuke

Składniki: na spody ( na jedno ciasto należy upiec 3 spody )
  • 100g mielonych migdałów
  • 100g cukru pudru
  • 90g mąki pszennej
  • 80g żółtek
  • 60g białek + 200g białek dodatkowo
  • 120g cukru
  • 30g stopionego masła
Mielone migdały + cukier puder + przesianą mąkę łączymy razem i odstawiamy. 60 g białka + żółtka dodajemy do mieszanki migdałowej. Resztę białek miksujemy z cukrem na pianę 80% i również łączymy z masą migdałową - delikatnie! Stopione masło dodajemy na końcu. Masę przelewamy na wyłożone papierem do pieczenia prostokątne blachy ( najlepiej te z piekarnika ) i pieczemy 12 minut w temperaturze 230' Po upieczeniu odstawiamy do ostygnięcia i rantem kwadratowym wycinamy spody tak by wszystkie były równe (25x25 cm ) odkładamy.

Składniki: na krem kawowy
  •  80g mleka
  • laska wanilii
  • 80g cukru
  • 70g żółtek
  • 85g bezy merengue
  • 270g miękkiego masła
  • 35g kawy espresso
Mleko + wanilię umieszczamy w garnku i podgrzewamy. Żółtka mieszamy dobrze z cukrem, dodajemy do nich  odrobinę gorącego mleka by zahartować a następnie przelewamy do garnka z mlekiem i gotujemy tak jak krem patiesierre jednak nie dopuszczamy do tego by krem był gęsty jak budyń. Studzimy. Masło ubijamy na puch, dodajemy do niego przygotowany ostudzony krem (tz krem angielski ) miksujemy i dodajemy espresso. Na końcu dokładamy bezę merengue i mieszamy delikatnie. Odstawiamy.

Składniki: na ganache x 2
  • 200g czekolady 72%
  • 130 mleka
  • 30g śmietanki 36%
  • 50g miękkiego masła
Śmietankę + mleko podgrzewamy, zalewamy czekoladę, mieszamy i na końcu dodajemy miękkie masło dokładnie mieszając do połączenia składników.

Składniki: na syrop
  • 300g kawy espresso
  • 300g syropu 30'C ( 50g wody+reszta cukru )
  • 50g koniaku
Przygotować najpierw  syrop cukrowy, dodać do niego ciepłą kawę i koniak, wymieszać, odstawić.

Budowanie tortu:
Na blaszkę położyć kartkę papieru do pieczenia, na nią rant 25x25cm, wyłożyć połowę kremu kawowego na dno, przykryć jednym migdałowym spodem, nasączyć spód syropem, schłodzić. Następnie wylać ganache, ponownie spód, syrop, krem, spód i syrop. Wszystko zamrozić, następnie wywrócić spodem do góry, boki rantu podgrzać by nasz torcik opadł na dno, wylać warstwę ganachu na wierzch i ponownie schłodzić. Końcowa faza to podgrzanie rantu, który należy usunąć z boków ciasta, wykonanie napisu, dekoracja złotym jadalnym papierem i cieszenie oka:)
Smacznego!



Świąteczne trufle pomarańczowe

22.12.13

Świąteczne trufle pomarańczowe

W ramach kolejnej akcji Ezoterycznych Spotkań Przy Piekarniku wraz z Anią, Moniką, Matką, Patrycją zrobiłyśmy sobie na osłodzenie Świąt pyszne trufle z białą czekoladą i pomarańczą, która według mnie super się komponuje z białą czekoladą... a zawsze się mawiało, że pomarańcza pasuje do czekolady deserowej :-) Fakt jest taki, że biała czekolada jest bardzo jak dla mnie oczywiście kapryśna! formowanie białych kulek jest trudne, ponieważ bardzo szybko się topią... nie wspomnę już o samym maczaniu końcowym :) ale nie jest źle...w każdym razie gdy skusicie się na skorzystanie z tego przepisu to wykonajcie masę, zmroźcie ją w zamrażalniku, zróbcie kuleczki i na całą noc włóżcie je do zamrażalki by były mocno twarde a następnie maczajcie w stopionej czekoladzie już jako dekoracja :) ...Dziewczynki, było bardzo sympatycznie spotkać się z Wami przed Świętami :))
Świąteczne trufle pomarańczowe
według Erica Lanlarda

Składniki:
  • 75ml śmietanki tortowej
  • 500g białej czekolady
  • 25g masła
  • 4 łyżeczki likieru pomarańczowego
  • 50g skórki pomarańczowej drobno posiekanej ( użyłam kandyzowanej )
  • 30g gorzkiej czekolady grubo posiekanej
 Przygotowanie:
Śmietankę wlać do garnuszka i podgrzać ale nie gotować. Dodać połowę białej czekolady oraz masło i wymieszać na gładką masę, dodać likier oraz skórkę i przełożyć do miski. Wstawić miskę do lodówki by masa stężała. Blachę wyłożyć papierem do wypieków, nabierać niewielkie ilości masy łyżeczką i układać na blasze. Resztę białej czekolady stopić w żaroodpornym naczyniu nad garnkiem, ostudzić ...kremowe kuleczki nadziewać na widelec i zanurzać w białej czekoladzie a następnie układać na blasze, odstawić do stężenia. Gorzką czekoladę stopić tak jak białą przelać do rękawa dekoracyjnego i bardzo cienką końcówką rysować linie na każdym trufelku.
Smacznego :)
Pierniki...pierniki pierwsze w tym roku :)

15.12.13

Pierniki...pierniki pierwsze w tym roku :)

Jak Wam idą przygotowania do Świat? ... mi w ogóle nie idą :( niedawno wróciłam z urlopu, który spędziłam w Zakopanem... śnieżnym, białym, pięknym :) stąd zero organizacji w Świątecznej wariacji i choć każdego roku powtarzam w kółko, że zrobię tylko jeden słój śledzi, jedno ciasto, po kawałku ryby, bigos i może mały kawał mięsa to nigdy niestety mi to nie wychodzi mimo, że nie przesadzam i nie ma u mnie dwunastu Wigilijnych potraw :) Póki co...trochę czasu jeszcze do Świat jest więc na razie u mnie małe słodkości i pierwsze w tym roku pierniki :) Najzwyklejsze, pachnące i bez lukru :)
Pierniki

Składniki:
  • 20  dkg mąki pszennej
  • 25 dkg mąki razowej
  • 30 dkg miodu
  • 15 dkg cukru pudru
  • 15 dkg masła
  • 1 jajko
  • 2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 60 gr przyprawy do piernika
  •  2 łyżki kakao

Przygotowanie:
Miód  podgrzać, dodać masło, ostudzić  i wymieszać z pozostałymi składnikami, wyrobić, aż ciasto będzie jednolite w przekroju  Wałkować podsypując mąką  na grubość około 2-3 mm, ale można grubsze - grubsze są bardziej miękkie po upieczeniu. Wykrawać pierniczki.
Piec około 8 - 10 minut  w temperaturze 180ºC, j
Smacznego :)
Kruche migdałowe gwiazdeczki na choinkę

12.12.13

Kruche migdałowe gwiazdeczki na choinkę





Kruche migdałowe gwiazdeczki na choinkę
przepis własny

Składniki:
  • 180g masła
  • 1 jajko
  • 120g cukru pudru
  • 300g mąki orkiszowej
  • 2 łyżki semoliny
  • 40g zmielonych migdałów bez skórek
  • odrobina czerwonego barwnika
Masło  i cukier puder posiekać i zagnieść na jednolitą kulę, dodać jajko, następnie semolinę i mąkę orkiszową, wszystko dobrze zagnieść, nie ma znaczenia że masło będzie dość miękkie od ciepła rąk, dodać migdały i ponownie szybko zagnieść do połączenia składników. Zrobić z masy kulę, zapakować w folię i przechowywać w lodówce około 30 minut. Po tym czasie rozwałkować, wykroić gwiazdki, ułożyć na papierze i piec 14 minut w temperaturze 180' (do zrumienienia ale nie za długo )
Zrobić lukier królewski czyli wybić jedno białko jaja, roztrzepać i dodać cukier puder, najlepiej przesiany przez sito by nie powstały grudy. Jedną część zabarwić czerwonym barwnikiem, pozostałą część zostawić białą. Dekorować gwiazdki po ostygnięciu :) Smacznego :)


Sałatka z pieczonych warzyw

9.12.13

Sałatka z pieczonych warzyw

Sałatka na ciepło... na zimowe popołudnia lub na kolację przy świecach :) Bardzo smaczna, bardzo syta, polecam :)
Sałatka z pieczonych warzyw
przepis własny

Składniki:na 4 osoby
  • 4 marchewki
  • 4 średnie pietruszki 
  • 300g dyni hokaido
  • 1 średnia cukinia
  • seler naciowy
  • świeże liście szpinaku
  • odrobina octu balsamicznego
  • oliwa z oliwek
  • szczypta cukru
  • szczypta soli + grubej soli do dekoracji na wierzch
  • świeży pieprz
  • tymianek
Wszystkie warzywa obrać i pokroić w słupki lub pasy, z cukinii wydrążyć nasionka. Do naczynia żaroodpornego lub na blachę wyłożoną papierem do pieczenia wykładamy warzywa, posypujemy je solą, pieprzem i cukrem, spryskujemy oliwą i odrobiną octu balsamicznego, na wierzch układamy świeży tymian bądź posypujemy ususzonym i wstawiamy do nagrzanego piekarnika do 200' na około 15 minut uważając by się nie spaliły. Cukinię włożyłam dosłownie 5 minut przed końcem pieczenia, nie była spieczona ale też się nie rozpadła. Po wyjęciu warzyw, układamy ja na talerzu, dodajemy świeże liście szpinaku i dodatkowo spryskujemy octem balsamicznym.
Smacznego:)
Mikołajki :))

6.12.13

Mikołajki :))

Czerwony punkcik widać na niebie,
tak, to Mikołaj leci do Ciebie!
Sanie ma złote, worek wypchany,
będzie nas dzielił dziś prezentami.
Każdy dostanie to czego chciał,
bo to spełnienia marzeń jest czas..

Wszystkiego Najlepszego życzy Małgosia
Kruche ciasteczka
przepis na kruche ciasto z Jadalni
pomysł własny

Składniki:
  • 180g masła
  • szczypta soli
  • 120g cukru
  • 300g mąki pszennej
  • 40g mączki z mielonych migdałów
Lukier królewski:
  • białko jaja
  • cukier puder ( tyle ile wejdzie )
  • barwnik spożywczy

Masło i cukier wymieszać w misie miksera, dodać jajko i mieszać tylko przez chwilę, następnie dodać mąkę i mielone migdały oraz szczyptę soli. Wszystkie składniki zagniatać bądź miksować tylko do połączenia się składników. Ciasto schłodzić przez około 30minut w lodówce, rozwałkować i wykrawać ulubione ciasteczka. Ja mikołaje wykroiłam okrągłą foremką zaczynając od jej środka. Smacznego :)
Sałatka owocowa z pęczakiem i soczewicą

3.12.13

Sałatka owocowa z pęczakiem i soczewicą

Fajna sałatka, naprawdę ! Nieco Świąteczna bo z pomarańczą, odrobinę orientalna bo z imbirem w tle, który znalazł swoje miejsce w dresingu - uważam go za idealny, lekko słodki, mocno pikantny, pyszny! dresing rzecz jasna a  sałatka... przede wszystkim niesamowicie orzeźwiająca, soczysta i świeża! Pęczak gotowałam chwilę dłużej niż na opakowaniu co oczywiście nie stanowi żadnego problemu, ponieważ on nadal jest jędrny...ciekawe ile czasu trzeba by go rozgotować :) W każdym razie polubiłam kompozycje w wersji z kaszą, całkiem przyjemnie się je zjada i całkiem przyzwoicie można zaspokoić nimi głód. Muszę Wam powiedzieć, że to był mój dzisiejszy obiad:)) pyszny strasznie!
Sałatka owocowa z pęczakiem i soczewicą
przepis własny                                                     


Składniki:na 4 porcje
  • sałata lodowa
  • 100g kaszy pęczak ( użyłam firmy Kupiec )
  • 50g czerwonej soczewicy
  • 1 owoc granatu
  • zielona papryczka chili
  • 3 pomarańcze 
  • 3 kiwi
Składniki: na dresing
  • 6 łyżek oliwy extra vergin
  • 3 łyżki octu jabłkowego
  • sok z dwóch pomarańczy
  • 2 łyżki miodu
  • sól, pieprz
  • suszone płatki chili
  • kilka gałązek świeżego tymianu
  • 1 ząbek czosnku przeciśniętego przez praskę
  • 2 cm kawałek startego imbiru
Wszystkie składniki dresingu wymieszać razem i odstawić na czas przygotowania sałatki do lodówki. Dresing można zrobić dzień wcześniej wtedy nabierze smaku i będzie zdecydowanie aromatyczniejszy. Przejdźmy do wykonania sałaty :)
Sałatę poszarpałam. Pęczak i soczewicę gotowałam w oddzielnych garnkach, pęczakowi dałam 15 minut, natomiast soczewicę gotowałam 5 minut od wrzenia by jej nie przegotować, tę drugą zalałam zimną wodą i odsączyłam. Pomarańcze i kiwi obrałam i pokroiłam w plastry, zielone chili pokroiłam w cieniutkie plasterki. Na talerzu ułożyłam poszarpaną sałatę, dodałam ciepły pęczak oraz chłodną soczewicę ( musi być koniecznie sypka !)ułożyłam na przemian pomarańcze i kiwi, posypałam pestkami granatu i polałam całą sałatkę słodko pikantnym dresingiem. Smacznego:)
Mikołajkowe makaroniki...idą Święta:)

1.12.13

Mikołajkowe makaroniki...idą Święta:)

Ezoteryczne spotkania przy piekarniku mobilizują strasznie :) Poprzednio był sernik, w którym udziału nie brałam i bardzo było mi z tym źle a dziś...piekłyśmy makaroniki i bardzo żałuję, że to nie mogło być jakoś poprzez połączenie  video, mogłybyśmy komunikować emocje na migi :) u mnie mini udekorowane Świątecznie, ponieważ za chwilę Mikołajki i może ktoś z Was skusi się na oto takie wykonanie prezentu:) miło byłoby dostać taki upominek, oj miło:) Nie są idealnie pomalowane bo niestety robię to strasznie rzadko i nie mam wprawy ale nie są najgorsze myślę :) Piekła ze mną Ania z blogu Everyday Flavours i Olimpia z blogu Pomysłowe pieczenie :) Dzięki dziewczyny za wspólne spotkanie:)


Mikołajkowe makaroniki z baileysem
szczegóły dotyczące sposobu przygotowania tutaj klik

Składniki: na masę makaronikową
  • 200g zmielonych migdałów
  • 200g cukru pudru
  • 60g odstanych przez jedną noc białek Migdały oraz cukier przesiewamy przez drobne sito, to co zostało rozdrabniamy ponownie w mikserze bądź młynku do kawy i przesiewamy raz jeszcze. Dodajemy odstane przez noc białka( należy je odstawić bez żadnego przykrycia na górze pod sufitem gdzieś na szafce - tam jest najcieplej) wszystkie składniki wymieszać i na końcu dodać do gęstej lepkiej masy barwnik jeśli chcecie makaroniki kolorowe, ja tym razem barwnik pominęłam.
Składniki: na bezę włoską ( taka jak robię w pracy )

  • 230g cukru
  • 50g wody
  • 75g białek odstanych przez noc ( zwykle przy bezie włoskiej nie zostawiam na noc białek ale ponieważ beza była podstawą do makaroników postanowiłam zachować tę samą zasadę co przy masie makaronikowej )
  • szczypta soli
  • termometr
Termometr ustawiam na 118'C, wstawiam garnuszek z cukrem na wolny ogień i gotuję. Nie mieszałam bo nie ma potrzeby, zawiesina bulgocze sama więc tak na prawdę nie ma większego znaczenia czy będziemy mieszać czy nie. Gdy osiągniemy temperaturę 100'C włączamy mikser z białkami na 8 stopień miksowania nie przerywając go do uzyskania ubitej piany, właściwie puchu tzn "chmurek ". Gdy termometr da znać o uzyskaniu temperatury 118', zdejmujemy z ognia syrop i wlewamy go stróżką do ubijanych białek. Ubijam białka do czasu aż misa od spodu nie jest już gorąca lecz letnia tak że można ją swobodnie dotykać rękoma, wtedy szpatułką łączę białka z kolorową masą makaronikową dzieląc białka na trzy razy. W pierwszym łączeniu białek z masą nie da się mieszać delikatnie bo masa jest zbyt lepka więc można sobie pozwolić na to by do woli wymieszać od góry i spodu jak chcecie ale już w przy drugim dodaniu kolejnej części białek łączymy i mieszamy bardzo delikatnie zgodnie z ruchem zegara unosząc szpatułkę do góry sprawdzając czy masa już lekko opada czy nadal nie. W trzeciej turze staramy się połączyć jak najlepiej białka by nie mieszać zbyt długo, w zasadzie tylko do momentu aż masa będzie opadać jak wstążka- szeroko i gdy ten efekt uzyskamy to jest już koniec mieszania masy. Przekładamy ją do worka i wyciskamy na matę ( z papieru nie chcą odchodzić, poza tym podczas pieczenia osuwają się na boki gdy rosną i nie wyglądają jak makaroniki, u mnie nawet spalił się spód) i teraz najważniejsza sprawa czyli wysuszenie wierzchu ciasteczka. Ja włączyłam piekarnik na 30'C i gdy taką temperaturę uzyskał wyłączyłam piec i wstawiłam blaszkę z makaronikami, po 15 minutach makaroniki były suche i gotowe do pieczenia. Włączyłam ponownie piec na 150'C i siedziałam pod piekarnikiem by od razu być zorientowana, że uzyskał już wybraną temperaturę- dopiero na tym etapie ustawiam czas pieczenia moich makaroników - u mnie jest to 6 minut od czasu uzyskania 150'.
Falbanka powstaje gdy nasze makaroniki rosną, więc jeśli nie są dobrze wysuszone a wstawimy je już do nagrzanego pieca to popękają, uważam moją metodę za najbezpieczniejszą i szybką. Patrząc przez szybkę piekarnika możemy zaobserwować unoszenie się masy i tworzenie tego słynnego rantu o nazwie "falbanka" , u mnie po tych 6 minutach dotykając palcem "falbanki" jest ona nadal miękka ale gdy już wyciągnęłam blaszkę i odczekałam aż makaroniki będą całkowicie zimne (bo muszą być zimne by ładnie odchodziły od maty) to cała powierzchnia makaroniku była twarda, dopiero po ugryzieniu był miękki miąższ czyli tak jak powinien wyglądać makaronik :)


Krem z baileysem
  • 250g mascarpone
  • 3 łyżki cukru pudru
  • 3 łyżki likieru Baileys
Wszystko razem połączyć, włożyć na pół godzinki do lodówki i dopiero po tym czasie schłodzony krem nakładać na makaroniki. Smacznego!


Zapowiadam ciasteczka :))

30.11.13

Zapowiadam ciasteczka :))

Czas je dekorować choć mam ich niezwykle mało, ponieważ moja młodsza córcia podjadała wypieczone wcześniej i dziś gdy otworzyłam pudełeczko zauważyłam wielką różnicę w ilości :)) ale to dobry moment na zrobienie kolejnych tym razem korzennych ...Wera będzie miała co robić! Ciastek dekorować nie umiem, nie wiem jak wyjdą ale mocno się postaram by były fajowskie :) Zaczynamy więc okres Świąteczny i zasiadamy do lukrowania:) Yuppi !

Kotleciki z kalafiora

29.11.13

Kotleciki z kalafiora

Ubóstwiam takie udziwnienia w kuchni choć prawdę mówiąc w tym przepisie specjalnych udziwnień nie zauważam, moje stwierdzenie wynika raczej z tego, że to nie zwykły klops mięsny lecz warzywny a właściwie kalafiorowy bo to on jest głównym składnikiem. Domownicy po raz kolejny byli zszokowani pomysłem smażenia kalafiorowego klopsa, miny raczej nie były najpiękniejsze,
szkoda, że nie zrobiłam zdjęć bo pewnie gdyby był konkurs na najgłupszą minę to na bank nagroda byłaby moja:) Zaplanowałam na ten Weekend zjedzenie warzywnego burgera - oto jest... zaplanowałam nauczenie się wypiekania makaroników i już trochę się uśmiecham do siebie bo i one są choć jeszcze nadal na etapie suszenia...zaplanowałam też kino i lampkę wina do łóżka i choć jeszcze do tego etapu w ogóle nie doszłam to liczę na to, że jednak się uda zrealizować wszystkie plany:) No dobra...jeśli chodzi o te niezwykłe klopsiki to muszę Wam powiedzieć, że głupie miny domowników zlazły po spróbowaniu ich i byli bardzo a to bardzo zaskoczeni! i tu Was mam moje drogie dzieci, droga rodzino:) kotleciki idealne do bułki, do kaszy czy ryżu...idealne z sosem lub bez, jak tylko chcemy tak je zjemy...nawet się rymnęło :) Koniecznie spróbujcie!
Kotleciki z kalafiora
cytuję za Martą 

 Składniki:
  • główka kalafiora
  • 100 ml kaszy manny
  • 50 ml sezamu
  • 50 ml bułki tartej ( pominęłam )
  • 50 ml oleju
  • kawałek imbiru starty na tarce (około 3 cm)
  • skórka otarta z połowy cytryny (cytrynę należy najpierw wyparzyć!)
  • szczypta chili ( dałam nieco więcej niż szczyptę )
  • garść posiekanej kolendry albo natki pietruszki
  • sól
  • olej do smażenia
Przygotowanie:
  1. Kalafiora dzielę na różyczki i gotuję w osolonej wodzie. Następnie studzę go i praską do ziemniaków rozgniatam na drobne kawałki.
  2. Dodaję pozostałe składniki i wszystko mieszam na jednorodną masę. Lepię małe pulpeciki, które lekko spłaszczam i smażę na złoto na patelni. 
Smacznego:)




Dobra kasza nasza czyli sałatka z pęczakiem

27.11.13

Dobra kasza nasza czyli sałatka z pęczakiem

Dla odmiany dzisiaj przedstawiam sałatkę kolorową i zdrową :)
Wszyscy którzy znają dobrze kuchnię polską wiedzą, że od wieków wykorzystujemy najczęściej kaszę jęczmienną czyli między innymi pęczak... ja dość rzadko ale zacznę częściej bo całkiem niezła jest jak na mój gust. Największą zaletą kasz jęczmiennych jest błonnik a najbogatszym jego źródłem jest pęczak...kasza jak mówi mój pan dla rybaków :) .... rybak nie rybak, kaszę jadł aż mu się uszy trzęsły. Polecamy:)
Sałatka z pęczakiem, tuńczykiem, granatem i brukselką
przepis własny

Składniki:dla 4 osób
  • puszka tuńczyka w sosie własnym ( filet )
  • garść świeżej brukselki
  • 1 owoc granatu
  • mix sałat z rukolą
  • 100g kaszy pęczak
Składniki: na dresing
  • pozostały sok z granatu 
  • sok z jednej limonki
  • 2 łyżki miodu
  • płaska łyżeczka pasty z czarnej fasoli
  • odrobina chili 
  • 4 łyżki oliwy z pestek winogron
 
Kaszę gotujemy al' dente. Brukselkę oskubujemy z liści a następnie blanszujemy 3 minuty, wkładając ją do zimnej wody. Granat pestkujemy, odlewamy sok, który zostawiamy do dresingu. Gdy już wszystko przygotujemy wykładamy na talerz sałaty, następnie pęczak, odsączony tuńczyk w kawałkach, listki brukselki i na końcu posypujemy granatem. Łączymy składniki dresingu,  polewamy przygotowaną sałątkę i zjadamy:)
Smacznego!

Lubię żółty :) ... makaroniki limonkowe

26.11.13

Lubię żółty :) ... makaroniki limonkowe

No ba... zaprzyjaźniła się Gocha z makaronikami i będzie teraz wypiekać nowe kolory a paleta jest szeroka więc trochę ich będzie :) Akurat te piekłam dziś w pracy, zabrałam kilka za pozwoleniem by zrobić małą sesję, niewielką bo ujęcie tylko jedno ale korciło...nie da się ukryć, że te małe ciasteczka w różnych kolorach są  uwodzicielskie i właśnie mnie dopadły. Test pieca w pracy nie do końca przyniósł oczekiwane rezultaty ale sądzę, że nie jest źle tym bardziej, że te makaroniki zrobiłam na "oko" :) co znaczy na "oko"? znaczy to, że bateria w termometrze padła i syrop do bezy robiłam na czuja, białka postawione wysoko na piecu odparowały chyba na maxa więc trzeba było dodać ich garść i ciągle ktoś mnie popędzał z pieczeniem bo nagle wszystkim potrzebny był piec :) jak sami jednak widzicie efekt końcowy nie najgorszy czyli nie ma się co ich bać - praktyka czyni mistrza :) jutro robię kolejne!a Was oczywiście zachęcam!
Makaroniki limonkowe 
szczegóły dotyczące sposobu przygotowania tutaj klik

Składniki: na masę makaronikową

  • 200g zmielonych migdałów
  • 200g cukru pudru
  • 60g odstanych przez jedną noc białek
  • barwnik

Migdały oraz cukier przesiewamy przez drobne sito, to co zostało rozdrabniamy ponownie w mikserze bądź młynku do kawy i przesiewamy raz jeszcze. Dodajemy odstane przez noc białka
( należy je odstawić bez żadnego przykrycia na górze pod sufitem  gdzieś na szafce - tam jest najcieplej) wszystkie składniki wymieszać i na końcu dodać do gęstej lepkiej masy barwnik.

Składniki: na bezę włoską ( taka jak robię w pracy )
  • 230g cukru 
  • 50g wody
  • 75g białek odstanych przez noc ( zwykle przy bezie włoskiej nie zostawiam na noc białek ale ponieważ beza była podstawą do makaroników postanowiłam zachować tę samą zasadę co przy masie makaronikowej )
  • szczypta soli
  • termometr
Termometr ustawiam na 118'C, wstawiam garnuszek z cukrem na wolny ogień i gotuję. Nie mieszałam bo nie ma potrzeby, zawiesina bulgocze sama więc tak na prawdę nie ma większego znaczenia czy będziemy mieszać czy nie. Gdy osiągniemy temperaturę 100'C włączamy mikser z białkami na 8 stopień miksowania nie przerywając go do uzyskania ubitej piany, właściwie puchu tzn "chmurek ". Gdy termometr da znać o uzyskaniu temperatury 118', zdejmujemy z ognia syrop i wlewamy go stróżką do ubijanych białek. Ubijam białka do czasu aż misa od spodu nie jest już gorąca lecz letnia tak że można ją swobodnie dotykać rękoma, wtedy szpatułką łączę białka z kolorową masą makaronikową dzieląc białka na trzy razy. W pierwszym łączeniu białek z masą nie da się mieszać delikatnie bo masa jest zbyt lepka więc można sobie pozwolić na to by do woli wymieszać od góry i spodu jak chcecie ale już w przy drugim dodaniu kolejnej części białek łączymy i mieszamy bardzo delikatnie zgodnie z ruchem zegara unosząc szpatułkę do góry sprawdzając czy masa już lekko opada czy nadal nie. W trzeciej turze staramy się połączyć jak najlepiej białka by nie mieszać zbyt długo, w zasadzie tylko do momentu aż masa będzie opadać jak wstążka- szeroko i gdy ten efekt uzyskamy to jest już koniec mieszania masy. Przekładamy ją do worka i wyciskamy na matę ( z papieru nie chcą odchodzić, poza tym podczas pieczenia osuwają się na boki gdy rosną i nie wyglądają jak makaroniki, u mnie nawet spalił się spód)  i teraz najważniejsza sprawa czyli wysuszenie wierzchu ciasteczka. Ja włączyłam piekarnik na 30'C i gdy taką temperaturę uzyskał wyłączyłam piec i wstawiłam blaszkę z makaronikami, po 15 minutach makaroniki były suche i gotowe do pieczenia. Włączyłam ponownie piec na 150'C i siedziałam pod piekarnikiem by od razu być zorientowana, że uzyskał już wybraną temperaturę- dopiero na tym etapie ustawiam czas pieczenia moich makaroników - u mnie jest to 6 minut od czasu uzyskania 150'.
Falbanka powstaje gdy nasze makaroniki rosną, więc jeśli nie są dobrze wysuszone a wstawimy je już do nagrzanego pieca to popękają, uważam moją metodę za najbezpieczniejszą i szybką. Patrząc przez szybkę piekarnika możemy zaobserwować unoszenie się masy i tworzenie tego słynnego rantu o nazwie "falbanka" , u mnie po tych 6 minutach dotykając palcem "falbanki" jest ona nadal miękka ale gdy już wyciągnęłam blaszkę i odczekałam aż makaroniki będą całkowicie zimne (bo muszą być zimne by ładnie odchodziły od maty) to  cała powierzchnia makaroniku była twarda, dopiero po ugryzieniu był miękki miąższ czyli tak jak powinien wyglądać makaronik :)

Składniki: na krem limonkowy
  • 250g mascarpone
  • sok z jednej limonki
  • otarta skórka z limonki
  • odrobina likieru  Limoncello 
  • cukier puder do smaku
Wszystkie składniki połączyć razem, wstawić na godzinkę do lodówki i po tym czasie nadziewać makaroniki.
Smacznego:)

M.A.K.A.R.O.N.I.K.I ..... :)))

24.11.13

M.A.K.A.R.O.N.I.K.I ..... :)))



No to jedziemy z tymi makaronikami... kilka miesięcy temu spróbowałam je zrobić i jak to piszą w internecie wyszły mi berety więc zaczęłam o nich dużo czytać i na tym się skończyło, ponieważ zawsze akurat na makaroniki brakowało czasu. Nie podjęłam się kolejnej próby bo wydawało mi się, że nie jestem zbyt dobra w tym temacie a może w ogóle dobra nie jestem i tak toczył się dzień za dniem bez prób, miesiąc za miesiącem aż nie tak dawno zresztą na moją ambicję weszła nasza Kasia czyli stały gość, wielbiciel można by rzecz Jadalni... zawołała mnie, poczęstowała kolorowym ciasteczkiem, które zakupiła w nowo otwartym Centrum Handlowym i niezwykle delikatnie zapytała ...Małgosia a kiedy będą makaroniki w Jadalni :) i to był taki dobry dzień by pomyśleć na nowo o kolejnej próbie chociaż tak na prawdę Kasia dodała mi pewności siebie a zmotywował mnie pewien kolega, który niestety makaroników piec nie potrafi jednak bardzo się nimi afiszuje:) Pomyślałam sobie... ja Ci pokażę jak piecze się makaroniki i tym sposobem postanowienie sobotnie musiało mieć swoje miejsce w kuchni. Otóż założeniem było upieczenie makaroników, zrobienie do nich kremu, usmażenie klopsików kalafiorowych, kino a wieczorem wino w łóżku i może jeszcze dobry film... co zrealizowałam z zadowoleniem? klopsiki rzecz jasna bo makaroniki nie wyszły! kina nie było bo nie mogłam tak zwyczajnie wyjść z kuchni a wino zamieniłam na piwo miodowe Fortuny :) jedną dobrą rzeczą w tym wszystkim to ta jedna jedyna mata, dzięki której coś tam jeszcze masy  w rękawie cukierniczym zostało więc wykorzystałam ją na testowanie temperatur i suszenie. Doszłam więc do wniosku, że wypiek makaroników to niesamowicie prosta rzecz jednak trzeba znać bardzo dobrze swój piekarnik i nie sugerować się przede wszystkim podanymi temperaturami z przepisów!
Sugerowałam się dwoma przepisami... jednym od Doroty z Moich Wypieków, drugim otrzymanym od kolegi z pracy, różnią się ilością migdałów oraz cukru ale ponieważ w pracy robię włoską bezę przynajmniej dwa razy w tygodniu postanowiłam bazować na własnym doświadczeniu  oczywiście po pierwszej wczorajszej nieudanej próbie z przepisu Doroty ale od razu Wam napiszę, że to nie wina autorki przepisu bo ona właśnie podaje temperatury i suszenie według tego jak wykonała to u siebie w domu i do nas należy zapoznanie się z naszymi warunkami. Otóż według Doroty suszenie w jej warunkach to godzina czasu, u mnie po tej godzinie dotykając palcem wierzchu, makaroniki nadal były mokre, u Doroty temperatura to 160' z termoobiegiem przez ok 15 minut ... u mnie w tej temperaturze straciły kolor, popękały i nie wyrosły ani grama! Kolejna partia którą upiekłam była troszkę inną metodą ale niestety równie złą w moich domowych warunkach ale nie zniechęciłam się, wręcz przeciwnie to pobudziło mnie do dalszego działania..nie mogłam pójść do kina bo musiałam testować kolejne partię makaroników i warto było bo dziś już mogę spokojnie powiedzieć, że makaroniki dla mnie to pestka, mogę robić je z zamkniętymi oczyma :) więc teraz będę kusić nimi częściej...muszę mieć całą paletę kolorów!a teraz spójrzcie na przepis...ale bazujcie na własnym piekarniku!
Makaroniki z kremem owocu granatu 
przepis uzyskany metodą prób i błędów

Składniki: na masę makaronikową
  • 200g zmielonych migdałów
  • 200g cukru pudru
  • 60g odstanych przez jedną noc białek
  • barwnik
Migdały oraz cukier przesiewamy przez drobne sito, to co zostało rozdrabniamy ponownie w mikserze bądź młynku do kawy i przesiewamy raz jeszcze. Dodajemy odstane przez noc białka
( należy je odstawić bez żadnego przykrycia na górze pod sufitem  gdzieś na szafce - tam jest najcieplej) wszystkie składniki wymieszać i na końcu dodać do gęstej lepkiej masy barwnik.

Składniki: na bezę włoską ( taka jak robię w pracy )
  • 230g cukru 
  • 50g wody
  • 75g białek odstanych przez noc ( zwykle przy bezie włoskiej nie zostawiam na noc białek ale ponieważ beza była podstawą do makaroników postanowiłam zachować tę samą zasadę co przy masie makaronikowej )
  • szczypta soli
  • termometr
Wodę i cukier umieszczam w garnuszku, natomiast białka i sól w misie malaksera.
Termometr ustawiam na 118'C, wstawiam garnuszek z cukrem na wolny ogień i gotuję. Nie mieszałam bo nie ma potrzeby, zawiesina bulgocze sama więc tak na prawdę nie ma większego znaczenia czy będziemy mieszać czy nie. Gdy osiągniemy temperaturę 100'C włączamy mikser z białkami na 8 stopień miksowania nie przerywając go do uzyskania ubitej piany, właściwie puchu tzn "chmurek ". Gdy termometr da znać o uzyskaniu temperatury 118', zdejmujemy z ognia syrop i wlewamy go stróżką do ubijanych białek. Ubijam białka do czasu aż misa od spodu nie jest już gorąca lecz letnia tak że można ją swobodnie dotykać rękoma, wtedy szpatułką łączę białka z kolorową masą makaronikową dzieląc białka na trzy razy. W pierwszym łączeniu białek z masą nie da się mieszać delikatnie bo masa jest zbyt lepka więc można sobie pozwolić na to by do woli wymieszać od góry i spodu jak chcecie ale już w przy drugim dodaniu kolejnej części białek łączymy i mieszamy bardzo delikatnie zgodnie z ruchem zegara unosząc szpatułkę do góry sprawdzając czy masa już lekko opada czy nadal nie. W trzeciej turze staramy się połączyć jak najlepiej białka by nie mieszać zbyt długo, w zasadzie tylko do momentu aż masa będzie opadać jak wstążka- szeroko i gdy ten efekt uzyskamy to jest już koniec mieszania masy. Przekładamy ją do worka i wyciskamy na matę ( z papieru nie chcą odchodzić, poza tym podczas pieczenia osuwają się na boki gdy rosną i nie wyglądają jak makaroniki, u mnie nawet spalił się spód)  i teraz najważniejsza sprawa czyli wysuszenie wierzchu ciasteczka. Ja włączyłam piekarnik na 30'C i gdy taką temperaturę uzyskał wyłączyłam piec i wstawiłam blaszkę z makaronikami, po 15 minutach makaroniki były suche i gotowe do pieczenia. Włączyłam ponownie piec na 150'C i siedziałam pod piekarnikiem by od razu być zorientowana, że uzyskał już wybraną temperaturę- dopiero na tym etapie ustawiam czas pieczenia moich makaroników - u mnie jest to 6 minut od czasu uzyskania 150'.
Falbanka powstaje gdy nasze makaroniki rosną, więc jeśli nie są dobrze wysuszone a wstawimy je już do nagrzanego pieca to popękają, uważam moją metodę za najbezpieczniejszą i szybką. Patrząc przez szybkę piekarnika możemy zaobserwować unoszenie się masy i tworzenie tego słynnego rantu o nazwie "falbanka" , u mnie po tych 6 minutach dotykając palcem "falbanki" jest ona nadal miękka ale gdy już wyciągnęłam blaszkę i odczekałam aż makaroniki będą całkowicie zimne (bo muszą być zimne by ładnie odchodziły od maty) to  cała powierzchnia makaroniku była twarda, dopiero po ugryzieniu był miękki miąższ czyli tak jak powinien wyglądać makaronik :)
Yuppi :) mi się udało..kolej na Was!!
Składniki: na krem
  • 250g mascarpone
  • 100g białej czekolady
  • 1/2 owocu granatu
Czekoladę stopić, zmieszać z mascarpone. Granat zmiksować na pulpę, dodać do kremu , wymieszac i wstawić na godzinę do lodówki., po tym czasie krem będzie na tyle sztywny, że będzie można nim nadziewać nasze makaroniki.
Powodzenia i smacznego!

Bułeczki z makiem idealne na śniadanie!

22.11.13

Bułeczki z makiem idealne na śniadanie!

Agnieszka z rustykalnej kuchni narobiła mi strasznego apetytu na te bułeczki... choć moje wykonane tylko z mąki pszennej, są pyszne i delikatne z puchatym miąższem :) idealne z dżemem choć moje dzieci ( młodzież ) spałaszowały je równie smacznie z wytrawnymi dodatkami i wychodzi na to, że kolejny Weekend spędzę również przy kulaniu pysznych bułeczek z czego strasznie się cieszę... może jakieś hamburgery zaserwuję, może będą z kaszy lub warzyw w tak sympatycznie wyglądającej bułce... kto wie jaka to będzie historia :) przepis polecam, prosty i szybki, nie trzeba jakoś specjalnie wcześnie wstawać by upiec dla domowników ciepłe pachnące pieczywko!
Bułeczki pszenne śniadaniowe
Cytuję za Agnieszką 

Receptura na 6 sztuk:
  • 1/2 szklanki mleka
  • 1/4 szklanki wody
  • 1 łyżeczka miodu (lub cukru)
  • 1 łyżeczka miękkiego masła
Wszystkie podane składniki umieść w rondelku i podgrzej aż masło całkowicie się rozpuści. Odstaw na chwilę do przestudzenia, ale nie pozwól by ostygło całkowicie. Musi być ciepłe, aby drożdże mogły "pracować". 
Do nieco przestudzonej masy dodaj:

  • 1 duże rozmącone jajko

Wszystko dokładnie wymieszaj.
A tymczasem do miski wsyp suche składniki i dokładnie je ze sobą przemieszaj:

  • 3/4 szklanki mąki pszennej razowej ( użyłam tylko pszennej T500 )
  • 1 i 1/2 szklanki mąki pszennej uniwersalnej
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 1 i 1/4 łyżeczki drożdży instant (suszone)

Teraz do suchych składników dodaj te wcześniej podgrzane - nadal ciepłe płynne składniki. Mikserem z końcówką do zagniatania mieszaj wszystko razem do momentu, aż ciasto wyraźnie zacznie odchodzić od miski i będzie zwarte. Zajmie to około 5 minut. Możesz też oczywiście wyrabiać ciasto ręcznie, ale zajmie to więcej czasu. 
Teraz podziel ciasto na 6, mniej więcej równych, kulek i umieść je na blaszce wyłożonej pergaminem lub oprószonej mąką, przykryj czystym lnianym ręcznikiem i odstaw do wyrośnięcia na około pół godziny. W tym czasie nastaw piekarnik na 200*C / 400*F.
Wyrośnięte bułeczki możesz posmarować rozmąconym jajkiem (będą miały lśniący wierzch) i posypać sezamem, ale oczywiście nie jest to konieczne - wstaw do gorącego piekarnika na 12 minut i pachnące domowe pieczywo gotowe.
Smacznego :)



INSTAGRAM

zBLOGowani.pl Mikser Kulinarny - przepisy kulinarne i blogi zobacz moją galerię na mniamspinka.pl Durszlak.pl
Copyright © 2017 Smaki Alzacji