Tygrysi chleb w " Wypiekaniu na śniadanie "

5.4.14

Tygrysi chleb w " Wypiekaniu na śniadanie "

Jak Wam się podoba tygrysi chleb? Taki oto wypiek w dzisiejszym śniadaniowym wypiekaniu .. trzymałam się zasad czyli zaczyn zrobiłam wieczorem by rano zająć się ciastem właściwym.. po nałożeniu łaciatej masy odczekałam 15 minut by masa lekko przeschła. Skórka wypiekła się idealnie! chrupie przy ugryzieniu i to jest bardzo przyjemne w tym chlebie. Ciasto bardzo przyjemne w wyrabianiu, sprężyste i nie klejące się ...idealny przepis dla początkujących!
Tygrysi chleb (Dutch Crunch Bread) 
cytuję za Berniką
 

zaczyn:
  • 90 g mąki
  • 55 g wody
  • 7 g suchych droższy
  • 1 łyżka cukru
  • 1/4 łyżeczki soli
na chleb:
  • 450-500 g mąki ( u mnie chlebowa typ 650)
  • 100 g ciepłej wody
  • 230 g ciepłego mleka
  • 1/2 łyżki cukru
  • 2 łyżeczki soli
  • 2 łyżki oleju sezamowego lub rzepakowego
polewa skorupka:
  • 7 g suchych drożdży
  • 1/2 szklanki ciepłej wody
  • 1 łyżka cukru
  • 1 łyżka oleju sezamowego albo rzepakowego
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 120 g mąki ryżowej (białej lub brązowej, jeśli domowa ze zmielonego ryżu to dodać jeszcze 1/2 szklanki) 
W misce drożdże zalać wodą, dodać cukier i odstawić na 5 minut aż na powierzchni mieszanki pojawią się bańki lub piana. Dodać pozostałe składniki na zaczyn, wyrobić elastyczne ciasto i odstawić do podwojenia objętości. Autorka sugeruje potem włożyć do woreczka i odłożyć na noc do lodówki ale ja robiłam chleb od razu.
Zaczyn włożyć do misy, dodać wodę, mleko i cukier. Włączyć mikser najlepiej z hakiem do wyrabiania ciasta chlebowego. Następnie dodać olej, sól i stopniowo dosypywać mąkę. Całość zagniatać na średniej prędkości, aż ciasto się połączy. Mąki dosypywać tyle aż ciasto zacznie odchodzić od boków miski. Jeśli się jeszcze mocno klei podsypać mąką. Następnie wyłożyć na lekko posypanej mąką powierzchnię i ugniatać przez około 4 minuty, aż będzie gładkie i elastyczne. Jeśli potrzeba dodać jeszcze mąki. Ciasto jest dobre jeśli gładko odchodzi od ręki i się nie klei. Uformować kulę, umieścić w lekko natłuszczonej misce i przykryć folią. Odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na 1 godzinę lub do podwojenia objętości.
Po wyrośnięciu, wyjąć na lekko posypaną mąką powierzchnie i odgazować, czyli delikatnie zagnieść kilka razy aby z ciasta uszło powietrze jakie wytwarza się przy wzroście ciasta. Uformować kule i ponownie odstawić do wyrośnięcia. Po drugim wyrastaniu uformować bochenek i włożyć do koszyka do wyrastania chleba, albo ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
Przykryć i pozostawić do wyrośnięcia na 15 minut. W tym czasie przygotować polewę.
Polewa: Połączyć wszystkie składniki w dużej misce i wymieszać trzepaczką. Konsystencja powinna być lekko gęsta, coś na miarę gęstej śmietany albo wapna nadająca się do smarowania, ale nie zbyt rzadka. Nie powinna ściekać z chleba. Dodać więcej wody lub mąki ryżowej w razie potrzeby. Większość przepisów karze użyć 1 szkl .wody i 1 i 1/2 szklankę mąki ale jak tak zrobiłam kilka dni wcześniej przy bułkach to mi polewa wyszła zbyt rzadka i spływała, dlatego zasugerowałam się zmniejszonymi proporcjami autorki. Polewę odstawić na 15 minut zanim posmarujemy nią chleb.
Po 15 minutach wierzch chleba posmarować polewą. Większość przepisów mówi o tym żeby odstawić na 20 minut takie posmarowane ciasto ale równie dobre wychodzi umieszczając je bezpośrednio w piecu.
Piec w temperaturze 200-210 stopni przez 50-60 minut (jeśli ma się kamień można na go wykorzystać). Na dno piekarnika włożyć miseczkę z zimną wodą, dzięki czemu chleb będzie chrupiący.
Gotowy wyjąć i ostudzić całkowicie na kratce przed jedzeniem.
Jeśli nie macie gotowej mąki ryżowej, można wykonać ją domowym sposobem. Wystarczy odpowiednią ilość ryżu (dowolnego rodzaju, z wyjątkiem ryżu parboiled) zmielić do momentu uzyskania proszku, następnie odsiać ewentualne niezmielone kawałki.


Piekły ze mną następujące osoby:
Kinga zblogu  Małe Kulinaria
Alina zblogu  Ala piecze i gotuje
Dorota z blogu  Moje Małe Czarowanie
Lidia z Facebooka


Paweł z blogu Marder&Marder Manufacture
Iza z blogu Smaczna Pyza
Monika z blogu Matka Wariatka
Małgorzata z blogu Po prostu Marghe
Śniadanie mistrzów i croissant z wędzonym łososiem:)

31.3.14

Śniadanie mistrzów i croissant z wędzonym łososiem:)

Croissanty ostatnio to moje ulubione pieczywo,lubię je wałkować, wypiekać, patrzeć i jeść...patrzę nie tylko na swoje..patrzę w piekarniach i często w cukierniach chociaż ostatnio muszę napisać, że bardzo się zawiodłam! Otóż zostałam zaproszona w ramach mojej pracy na targi gastronomiczne... nie były to targi na naszych Poznańskich Targach, ponieważ dotyczyły hurtowni, która skupia kilkunastu przedstawicieli innych firm i proponuje ich produkty, zatem przedstawiciele tych firm wystawiali swoje produkty, rozmawiali o sprawach cukierniczo piekarskich, pokazywali jak to "działa", jak z czegoś się korzysta, dawali upusty i takie tam... Pamiętam gdy któraś z moich córek powiedziała, że chce roladę w jakimś markecie... roladę zapakowaną w folię czyli wykonaną z półproduktów, chemii itp... oczywiście jej nie zakupiłam bo uznałam że to produkt sztuczny a takiego jeść nie chcę...  ale niestety okazuje się, że jednak jadam, jemy wszyscy te produkty sztuczne, kupujemy je w każdej piekarni i cukierni a tak wierzyłam, że nie! Chleby pieczone w piekarniach to mieszanki proszkowe do których dodaje się jedynie wodę... muffiny to mieszanki proszku do których dodaje się wodę... makaroniki, te często idealne i świecące to mieszanki proszku do której dodaje się wodę... lody z proszku... kremy z gotowych mas dlatego często jedzone przeze mnie tiramisu w restauracjach czy cukierniach nie przypomina tiramisu... nawet rożki przygotowywane są z gotowej masy ... jedyne stoisko, na którym chętnie dokonaliśmy zamówienia to firma oferująca czekoladę 72% z której w dużych ilościach korzystamy, oryginalna belgijska czekolada... Ale jest jeden plus.. że w Jadalni nie zjecie niczego co jest na bazie past czy proszku..chyba, że jest to proszek do pieczenia! Smutne to trochę, że karmią nas wypiekami z torebki! Ale trzeba zjeść śniadanie co?... Pśniadanie idealne! Po przepis na croissanty mistrza Phillippe zapraszam tutaj



Z cyklu "Wypiekanie na sniadanie" ...Pissaladiere

30.3.14

Z cyklu "Wypiekanie na sniadanie" ...Pissaladiere

Pissaladiere to jedna z najlepiej rozpoznawalnych nicejskich potraw, jest to rodzaj pizzy, płaskiego chleba z dodatkiem cebuli i anchois. Niewiele osób jednak wie, że nazwa powstała od sfermentowanej ryby, z której robiło się pastę i przecierało przez sito, przekładało do butelek i zalewało oliwą by uniemożliwić dostęp tlenu,  taki cienki placek chleba smarowało się rybną pastą a dopiero później układało cebulę. Dziś sfermentowaną rybę zastępują fileciki anchois ułożone w kratkę na cebuli i taki właśnie nicejski wypiek upichciliśmy w wypiekaniu na śniadanie:)bardzo smaczny zresztą!
Pissaladiere
Autor: 
"Księga smaków Prowansji" Diane Holuigue


Składniki:
  • 250ml wody
  • 45g świeżych drożdży lub 1 łyżka suchych
  • 410g mąki pszennej
  • 2 łyżki oliwy + 80ml
  • szczypta soli
  • 11/2 kg cebuli pokrojonej w plasterki
  • 3-4 gałązki świeżego tymianku
  • sól do smaku
  • 20 filecików anchois w oleju
  • 18 czarnych oliwek
Przygotowanie:
Wodę wlej do miski, rozkrusz drożdże i wymieszaj. Przelej do pojemnika robota kuchennego, dodaj mąkę i miksuj 15 sekund.
Wlej 2 łyżki oleju, wsyp szczyptę soli i miksuj aż powstanie gładkie ciasto.Przenies na stolnicę, chwilę wyrób i uformuj kulę. Przełóż do natłuszczonej miski, posmaruj po wierzchu oliwą i przykryj ściereczką. Odstaw na godzinę do wyrośnięcia. W tym czasie rozgrzej 80ml oliwy, dodaj cebulę i smaż ją około 2 minuty. Dołóż tymianek, zmniejsz mocno ogień i podgrzewaj 40 minut mieszając od czasu do czasu aż cebula będzie miękka. Piekarnik rozgrzej do 240' przygotuj blachę do pieczenia o wymiarach 30x40cm, ciasto przenieś na stolnicę i rozwałkuj na prostokąt 25 x 35 cm , przenieś na blachę. Cebulę lekko posól i rozłóż równomiernie na cieście.Filety anchois rozmieść na wierzchu tworząc wzór w kratkę, rozrzuć oliwki i odstaw w ciepłe miejsce na 15 minut. Piecz 18-20 minut aż będzie chrupiące i lekko przyrumienione. Wyjmij z pieca i podawaj gorące, ciepłe lub letnie pokrojone na kwadraty. Smacznego!

A wypiekali ze mną :
Makaroniki cytrynowe

27.3.14

Makaroniki cytrynowe

No więc ostatnio zaczynam zastanawiać się nad nazwą mojego blogu... dlaczego tak się zastanawiam? ponieważ nazwa powstała zupełnie przypadkowo, spontanicznie a było to tak: pracowałam w firmie, w których półki uginały się od zdrowej żywności od mąk różnego rodzaju do konfitur słodzonych syropem z agawy i wreszcie skończywszy na dziale o nazwie "Smaki Alzacji" ..niestety ludzie do nas nie docierali, nie byliśmy w dobrym miejscu i moja kariera właśnie tam zakończyła się dość szybko bo po 6 miesiącach pracy. Jednak w tych sześciu miesiącach pracy nauczyłam się czym różni się zwykła mąka od żarnowej, dlaczego ludzie uważają, że jaja od zielono nóżki są najzdrowsze i jak składa się chleb. Jak to się stało, że właśnie tam nauczyłam się składać chleb? otóż pomógł mi w tym wujek Google, z którym rozmawiałam co najmniej 6h dziennie w bezczynności :) Wtedy przeglądając mnóstwo blogów w tym "Pieprz czy Wanilię" i przede wszystkim "Bea w kuchni" postanowiłam założyć własny blog.. i stało się! Miał w pierwszej chwili tysiące nazw, których loginy niestety były pozajmowane i w końcu po kilku godzinnym wyszukiwaniu spojrzałam na półkę, wpisałam login i już...tak powstały Smaki Alzacji... jednak nie miały nic wspólnego z kuchnią francuską na której w ogóle się nie znałam i do końca nadal nie znam, był czas gdy uważałam że blog powinien nosić nazwę "kuchnia Azji" gdyż wiele smaków orientalnych na jego stronie ale dziś dochodzę do wniosku, że kocham tę nazwę, że coraz więcej pojawia się na blogu francuskich smaków i choć nie są to mięsa to za to są słodkości...od makaroników po croissanty i sądzę, że lada chwila znajdzie się tutaj Galette des rois czy tarta tatin i wiele innych smakowitości, które chętnie zrobię. Wypieki francuskie mają do siebie to, że lubią wciągać w swoje sidła i jeśli się już zacznie nie ma siły by tak zaraz skończyć..ciągle węszę, szukam, sprawdzam i żałuję, że nie ma w moim posiadaniu prawdziwej francuskiej lektury na temat wypieków! Dziś makaroniki cytrynowe, które smakują i pachną cytrynowo. Co zrobić czy nie zmienić konsystencji masy makaronikowej... wystarczy dodać sok z cytryny do przygotowania bezy włoskiej a nasze makaroniki staną się niebiańsko cytrynowe:)
Niestety próba z naturalnym barwnikiem nie wyszła z powodzeniem, wszelkie suszone owoce, które zmiksujemy na proszek zmieniają konsystencję masy i makaroniki po pierwsze zupełnie nie schną a po drugie rosną w piecu co najmniej jak ciastka whoppie pies pozostawiając mokry środek po wypieczeniu. Moja rada..nie próbować, szkoda czasu!
Makaroniki cytrynowe
przepis uzyskany metodą prób i błędów

Składniki: na masę makaronikową
  • 200g zmielonych migdałów
  • 200g cukru pudru
  • 60g odstanych przez jedną noc białek
  • barwnik
Migdały oraz cukier przesiewamy przez drobne sito, to co zostało rozdrabniamy ponownie w mikserze bądź młynku do kawy i przesiewamy raz jeszcze. Dodajemy odstane przez noc białka
( należy je odstawić bez żadnego przykrycia na górze pod sufitem  gdzieś na szafce - tam jest najcieplej) wszystkie składniki wymieszać i na końcu dodać do gęstej lepkiej masy barwnik.

Składniki: na bezę włoską ( taka jak robię w pracy )
  • 230g cukru 
  • 50g wody ( by uzyskać makaronik cytrynowy należy do garnuszka najpierw wcisnąć sok z jednej cytryny ważąc oczywiście i dodać resztę wody tak by zgadzały się gramy według przepisu )
  • 75g białek odstanych przez noc ( zwykle przy bezie włoskiej nie zostawiam na noc białek ale ponieważ beza była podstawą do makaroników postanowiłam zachować tę samą zasadę co przy masie makaronikowej )
  • szczypta soli
  • termometr
Wodę i cukier umieszczam w garnuszku, natomiast białka i sól w misie malaksera. Termometr ustawiam na 118'C, wstawiam garnuszek z cukrem na wolny ogień i gotuję. Nie mieszałam bo nie ma potrzeby, zawiesina bulgocze sama więc tak na prawdę nie ma większego znaczenia czy będziemy mieszać czy nie. Gdy osiągniemy temperaturę 100'C włączamy mikser z białkami na 8 stopień miksowania nie przerywając go do uzyskania ubitej piany, właściwie puchu tzn "chmurek ". Gdy termometr da znać o uzyskaniu temperatury 118', zdejmujemy z ognia syrop i wlewamy go stróżką do ubijanych białek. Ubijam białka do czasu aż misa od spodu nie jest już gorąca lecz letnia tak że można ją swobodnie dotykać rękoma, wtedy szpatułką łączę białka z kolorową masą makaronikową dzieląc białka na trzy razy. W pierwszym łączeniu białek z masą nie da się mieszać delikatnie bo masa jest zbyt lepka więc można sobie pozwolić na to by do woli wymieszać od góry i spodu jak chcecie ale już w przy drugim dodaniu kolejnej części białek łączymy i mieszamy bardzo delikatnie zgodnie z ruchem zegara unosząc szpatułkę do góry sprawdzając czy masa już lekko opada czy nadal nie. W trzeciej turze staramy się połączyć jak najlepiej białka by nie mieszać zbyt długo, w zasadzie tylko do momentu aż masa będzie opadać jak wstążka- szeroko i gdy ten efekt uzyskamy to jest już koniec mieszania masy. Przekładamy ją do worka i wyciskamy na matę ( z papieru nie chcą odchodzić, poza tym podczas pieczenia osuwają się na boki gdy rosną i nie wyglądają jak makaroniki, u mnie nawet spalił się spód) i teraz najważniejsza sprawa czyli wysuszenie wierzchu ciasteczka. Ja włączyłam piekarnik na 30'C i gdy taką temperaturę uzyskał wyłączyłam piec i wstawiłam blaszkę z makaronikami, po 15 minutach makaroniki były suche i gotowe do pieczenia. Włączyłam ponownie piec na 150'C i siedziałam pod piekarnikiem by od razu być zorientowana, że uzyskał już wybraną temperaturę- dopiero na tym etapie ustawiam czas pieczenia moich makaroników - u mnie jest to 6 minut od czasu uzyskania 150'. Falbanka powstaje gdy nasze makaroniki rosną, więc jeśli nie są dobrze wysuszone a wstawimy je już do nagrzanego pieca to popękają, uważam moją metodę za najbezpieczniejszą i szybką. Patrząc przez szybkę piekarnika możemy zaobserwować unoszenie się masy i tworzenie tego słynnego rantu o nazwie "falbanka" , u mnie po tych 6 minutach dotykając palcem "falbanki" jest ona nadal miękka ale gdy już wyciągnęłam blaszkę i odczekałam aż makaroniki będą całkowicie zimne (bo muszą być zimne by ładnie odchodziły od maty) to cała powierzchnia makaroniku była twarda, dopiero po ugryzieniu był miękki miąższ czyli tak jak powinien wyglądać makaronik :)

Czekolada na gorąco !

24.3.14

Czekolada na gorąco !

Na dzisiejszą pogodę polecam tylko czekoladę..na gorąco!

Czekolada na gorąco
przepis własny

 Składniki:

  • 500 ml mleka u mnie 3,2% 
  • 250ml śmietany kremówki 36% ubitej na sztywno
  • 140 gram drobno połamanej gorzkiej lub mlecznej czekolady ( u mnie Bellarom )
  • szczypta gruboziarnistej soli
  • szczypta chili 
Rozgrzej mleko i czekoladę w średniej wielkości rondlu, aż zacznie się gotować, dodaj sól oraz chili, zmniejsz ogień i gotuj, regularnie mieszając przez 3 minuty.Przelej do filiżanek, dodaj na wierzch po dwie łyżeczki ubitej śmietany, delikatnie przemieszaj i podawaj od razu gorącą. Smacznego:)

Z cyklu "Wypiekanie na śniadanie " i najlepsze croissanty jakie jadłam!

22.3.14

Z cyklu "Wypiekanie na śniadanie " i najlepsze croissanty jakie jadłam!

Uwielbiam francuskie wypieki...ciągle mnie kuszą a kiedy to robią zmuszają mnie do działania! jest za to perspektywa, że kiedyś te wypieki nie będą stanowiły dla mnie problemu a o to przecież chodzi:) wiem, że już pisałam że odwiedziłam niedawno piekarnie w Warszawie ale nie pokazałam Wam jak ona pięknie wyglądała... nie wydaje mi się, że tylko ja byłam nią zachwycona, że tylko ja wpatrywałam się w te wszystkie ciastka, chleby i rogale jak w obraz..myślę, że dziś wielu z nas zwraca na takie fajne miejsca uwagę...fajnie byłoby jeszcze gdyby zatrudnione osoby były tak skoro do rozmów i udzielania mile informacji..piszę tak, ponieważ tutaj pracuje się chyba z musu..mało kto wie czym różni się Pavłowa od tortu bezowego i skąd pochodzi jej nazwa a co tutaj dopiero mówić o tarteletce tatin... gdy zapytasz pani odpowiada, że tylko tutaj pracuje..nie piecze! No dobrze...kolejne wypiekanie to croissanty znanego Philippe Conticini, którego przepis przetłumaczyła grzecznościowo Lorentyna, za co oczywiście dziękujemy! Po raz pierwszy gdy robiłam croissanty wydawało mi się, że wyszły mi "boskie" klik jednak patrząc na nie dzisiaj uważam, że nie były jednak ani cudowne ani najlepsze...kolejne których już nie pokazałam bo wyszły niczym banany mogłam się tylko wstydzić..dziś jestem dumna i chyba wiem jak trzeba je robić by zawsze były takie cudowne jak te! Oczywiście na pewno nie wolno trzymać się podanych temperatur..dostosowujemy ją do naszego własnego piekarnika, który już bardzo dobrze znamy... ja piekłam moje croissanty 5 minut z termoobiegiem w temperaturze 180', następne 10 minut bez termoobiegu i kolejne 10 minut w 150' i wyszły takie jakie je widzicie...inne mi się paliły na węgiel i były suche! Osobiście ciasta nie mroziłam ale za to po każdym rozwałkowaniu i złożeniu wkładałam na 40 minut do lodówki więc trochę czasu zajął mi ten proces ale z pewnością się opłacało! Zapraszam i zachęcam wszystkich do najpyszniejszego francuskiego wypieku!






Croissants
Philippe Conticini

zaczyn
  • 70 g mąki pszennej tortowej
  • 10 g świeżych drożdży
  • 65 g mleka (w temperaturze pokojowej



ciasto
  • 85 g wody
  • 85 g masła (stopionego i wystudzonego)
  • 8 g drobnej soli
  • 55 g cukru pudru
  • 340 g mąki pszennej tortowej
  • 15 g świeżych drożdży
  • 250 g masła
do posmarowania wierzchu
  • 1 jajko (rozbełtane)

Przygotować zaczyn.
W miseczce wymieszać drożdże z mlekiem i mąką na gładką masę. Przykryć miseczkę folią spożywczą i odstawić w ciepłe miejsce na 1 godzinę. Po tym czasie masa powinna podwoić swoją objętość.
Przygotować ciasto.

Drożdże (15 g) wymieszać z wodą i odstawić na 5 minut.

W misce zmiksować zaczyn z mąką, solą, cukrem i 85 g masła (stopionego i wystudzonego) i miksować na wolnych obrotach przez 2 minuty. Dodać rozpuszczone drożdże i miksować całość przez 10 min średnich obrotach do uzyskania gładkiego ciasta. Ciasto w misce przykryć folią spożywczą i odstawić w temperaturze pokojowej na 30 minut. Po tym czasie ciasto powinno podwoić swoją objętość. Ciasto uformować w kulę, zawinąć w folię spożywczą i wstawić do lodówki na całą noc.

Na drugi dzień ciasto rozwałkować na prostokąt grubości 1 cm i wstawić do zamrażarki na 30 minut ( pominęłam włożenie do zamrażalnika ), żeby ciasto było dobrze schłodzone i stwardniałe. To jest ważny etap, bo dzięki kontrastowi zimnego ciasta i miękkiego masła wytworzą się warstwy/listkowa struktura w gotowym cieście. Masło wyjąć z lodówki na 1 godzinę przed użyciem. Rozwałkować je pomiędzy dwoma kawałkami folii spożywczej na prostokąt o grubości 1 cm (o 1 cm mniejszy z każdej strony niż powierzchnia ciasta). Nałożyć masło (bez
folii) na ciasto. Złożyć ciasto na 3 części (jak urzędowy list). Rozwałkować je na prostokąt, ponownie złożyć, obrócić o 90 stopni i ponownie rozwałkować i złożyć. Postąpić tak (wałkowanie, składanie) jeszcze cztery razy. ( po każdym rozwałkowaniu i złożeniu ciasto wkładałam do lodówki do schłodzenia na 40 minut )

Zawinąć złożone ciasto w folię spożywczą i wstawić do lodówki na 1 godzinę. Rozwałkować na pasmo o szerokości 20 cm i grubości 5 mm. Przyciąć brzegi, żeby otrzymać równy prostokąt. Ciasto pociąć ostrym nożem na trójkąty o wysokości 20 cm i podstawie 10 cm. Każdy trójkąt zwinąć w rogalik, zaczynając od podstawy trójkąta.

Ułożyć je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia zachowując 5 cm odstępy. Pomiędzy rogalikami postawić miseczkę z wodą (w temperaturze pokojowej), przykryć całość ściereczką lub folią, żeby nie obeschły i odstawić na 2 godziny  ( u mnie 2,5h )do wyrośnięcia w temperaturze pokojowej. Ciasto powinno zwiększyć swoją objętość o około 80 procent.

Temperatura w pomieszczeniu nie powinna przekraczać 23 stopni, bo masło zacznie się topić i nie powstaną warstwy w cieście w trakcie pieczenia. Ciasto nie powinno też wyrastać za długo (to znaczy nie powinno osiągnąć powyżej 80 procent pierwotnej objętości), bo dojdzie do zbytniego rozrostu drożdży, co wpłynie na słabe rośnięcie w trakcie pieczenia, brak puszystości wnętrza wierzch nie zrumieni się wystarczająco.

Przy pomocy pędzla posmarować wierzch rogalików jajkiem. Zdjąć z blachy miseczkę z wodą.

Nagrzać piekarnik do 230 stopni C ( u mnie 180' ) Na dno piekarnika postawić miseczkę (metalową/ żaroodporną) z zimną wodą.

Piec croissanty przez 12-15 minut. Nie otwierać piekarnika w trakcie pieczenia.
   Piekarnia w Warszawie

 Wypiekały ze mną następujące osoby:

Justyna z blogu Gotowanie i pieczenie – I love it
Dobrafka z blogu Bona Apetita!
Paulina z blogu Buszująca w kuchni 
Kinga z blogu Małe Kulinaria
Marzena z blogu  Zacisze Kuchenne
Niebieska Pistacja zblogu  Niebieska Pistacja
Dorota z blogu Moje Małe Czarowanie
Anna z blogu  Na Stole
Wiosenka z blogu Eksplozja Smaku
Monika zblogu  matkaWariatka
Lidia z Facebooka
Iza z blogu Smaczna Pyza
Kamila z blogu Ogrody Babilonu
Magda i Paweł z blogu  Marder & Marder Manufacture
Monika z blogu Niezapomniane smaki
Ola z blogu  Ale smaki
Kasia z blogu Baby do garów
Pistacja z blogu Niebieskiej Pistacji
Monika z blogu Pin up Cooking Looking
Anka z blogu Everyday Flavours
Manty...serowe pierożki

21.3.14

Manty...serowe pierożki

Te pierożki to moje uzależnienie..będę je robić i jeść..robić i jeść ...są przepyszne i mają fajną konsystencję ciasta, która świetnie daje się lepić niczym modelina:) Skłoniła mnie do zrobienia ich Edyta ...najpierw zobaczyłam je na Fb, następnie wyszukałam u wujka google i tak sobie je oglądałam z wszystkich możliwych stron.. nie żebym zrobiła je od razu bo zaglądałam do Edyty co najmniej jeszcze ze trzy razy i w końcu zakupy.. mrożone maliny, jagody i są..najlepsze  w świecie pierogi - Edyta dziękuję -uwielbiam! U mnie pierożków aż tak bardzo nie widać jak u Edyty ..zaszalałam z sosem i taki efekt ale na pewno gdzieniegdzie wypatrzycie pierożki o fajnej nazwie -manty:)
Manty na słodko z serem i sosem malinowo jagodowym
przepis Edyty

Składniki: na 36 pierożków
  • 400g mąki pszennej tortowej T 550
  • 2 duże jaja
  • 2 łyżki oleju ( u mnie 3 )
  • 100ml mleka ( u mnie 0,5%)
Wszystkie składniki wkładamy do misy malaksera i mieszamy do ich połączenia. Ciasto ma być miękkie i elastyczne, ja musiałam dodać nieco więcej mleka ponieważ ciasto było zbyt zwarte.

Składniki: nadzienia
  • 500g sera półtłustego
  • 1 łyżeczka pasty waniliowej
  • 3 łyżki cukru
  • 2 żółtka
Tutaj również wszystkie składniki umieszczamy w misie malaksera i miksujemy do połączenia się składników.

Składniki: na sos
  • 400g mrożonych malin
  • 400g mrożonych jagód
  • 1/2 szklanki cukru
 Owoce umieszczamy w garnku, dodajemy cukier i gotujemy przez około 15 minut do czasu aż cukier dobrze się rozpuści, owoce puszczą sok, dzięki czemu powstanie lekki owocowy sos

Dodatki:
  • Jogurt naturalny
  • świeże listki bazylii
 Kiedy ciasto mamy już gotowe, wykładamy je na oprószoną mąką stolnicę i wałkujemy dość cienko. Następnie wykrawamy kółka za pomocą kubka lub foremki na ciasteczka. Na każde kółko nakładamy po jednej łyżeczce serowego farszu i zlepiamy pierożek w tobołek. Gotujemy na parze 20 minut, po tym czasie przekładamy na talerz - trzeba to robić od razu by pierożki nie przykleiły się do naczynia czy sitka , polewamy pierożki sosem owocowym, dodajemy jogurt, listki bazylii i zjadamy. U mnie zjadanie poszło bardzo szybko:))
Smacznego:)
Morning buns czyli francuskie poranne bułeczki :)

19.3.14

Morning buns czyli francuskie poranne bułeczki :)

No tak..Monika zawsze czymś mnie skusi a że ciasta francuskiego postanowiłam koniecznie nauczyć się robić tak więc przystąpiłam do działania.. co prawda korzystałam z przepisu, który przesłała mi Lorentyna ... ciastka francuskie zawsze mnie jakoś dziwnie urzekały..ostatnio będąc w Warszawie zakochałam się w przepięknej piekarni, w której wypieki są tak cudownie piękne, że nie można od nich oderwać oczu.. kto nie chciałby być profesjonalistą w wypiekaniu croissantów czy Pains aux Raisins czy jeszcze innych wspaniałych francuskich słodkości.. no ja chciałabym bardzo i wierzę, że wszystko jeszcze przede mną i się nauczę! muszę! koniecznie!! Dziś upiekłam słynne Morning buns za którym podobno od rana ogromne kolejki by spróbować jeszcze ciepłych bułeczek- tak pisze Monika..u mnie kolejki w kuchni nie było choć szybko bardzo znikły ..trudno by przetrwały do dnia następnego skoro wyśmienite w smaku:) Zrobiłam je na dwa sposoby..drugi sposób pokażę w kolejnym poście :))
Morning buns
Zainspirowała mnie Monika

Składniki: ciasta na croissanty według Philippe Conticini
 zaczyn
  • 70 g mąki pszennej tortowej
  • 10 g świeżych drożdży
  • 65 g mleka (w temperaturze pokojowej)
ciasto
  • 85 g wody
  • 85 g masła (stopionego i wystudzonego)
  • 8 g drobnej soli
  • 55 g cukru pudru
  • 340 g mąki pszennej tortowej
  • 15 g świeżych drożdży
+ 250 g masła które dodajemy podczas wałkowania

Dodatkowo: do posmarowania wierzchu
  • 1 jajko (rozbełtane) w nadzianych bułeczkach pominęłam
Przygotować zaczyn.
W miseczce wymieszać drożdże z mlekiem i mąką na gładką masę. Przykryć miseczkę folią spożywczą i odstawić w ciepłe miejsce na 1 godzinę. Po tym czasie masa powinna podwoić swoją objętość.

Przygotować ciasto.
Drożdże (15 g) wymieszać z wodą i odstawić na 5 minut.
W misce zmiksować zaczyn z mąką, solą, cukrem  i 85 g masła  (stopionego i wystudzonego) i miksować na wolnych obrotach przez 2 minuty. Dodać rozpuszczone drożdże i miksować całość przez 10 min średnich obrotach do uzyskania gładkiego ciasta. Ciasto w misce przykryć folią spożywczą i odstawić w temperaturze pokojowej na 30 minut.  Po tym czasie ciasto powinno podwoić swoją objętość. Ciasto uformować w kulę, zawinąć w folię spożywczą i wstawić do lodówki na całą noc.

Na drugi dzień ciasto rozwałkować na prostokąt grubości 1 cm i wstawić do zamrażarki na 30 minut, żeby ciasto było dobrze schłodzone i stwardniałe. To jest ważny etap, bo dzięki kontrastowi zimnego ciasta i miękkiego masła wytworzą się warstwy/listkowa struktura w gotowym cieście. Masło wyjąć z lodówki na 1 godzinę przed użyciem. Rozwałkować je pomiędzy dwoma kawałkami folii spożywczej na prostokąt o grubości 1 cm (o 1 cm mniejszy z każdej strony niż powierzchnia ciasta). Nałożyć masło (bez
folii) na ciasto.  Złożyć ciasto na 3 części (jak urzędowy list). Rozwałkować je na prostokąt, ponownie złożyć, obrócić o 90 stopni i ponownie rozwałkować i złożyć. Postąpić tak (wałkowanie, składanie) jeszcze cztery razy.

Zawinąć złożone ciasto w folię spożywczą i wstawić do lodówki na 1 godzinę. Rozwałkować na pasmo o szerokości 20 cm i grubości 5 mm. Przyciąć brzegi, żeby otrzymać równy prostokąt. Ciasto pociąć ostrym nożem na trójkąty o wysokości 20 cm i podstawie 10 cm. Każdy trójkąt zwinąć w rogalik, zaczynając od podstawy trójkąta.

Ułożyć je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia zachowując 5 cm odstępy. Pomiędzy rogalikami postawić miseczkę z wodą (w temperaturze pokojowej), przykryć całość ściereczką lub folią, żeby nie obeschły i odstawić na 2 godziny do wyrośnięcia w temperaturze pokojowej. Ciasto powinno zwiększyć swoją objętość o około 80 procent.

Temperatura w pomieszczeniu nie powinna przekraczać 23 stopni, bo masło zacznie się topić i nie powstaną warstwy w cieście w trakcie pieczenia.  Ciasto nie powinno też wyrastać za długo (to znaczy nie powinno osiągnąć powyżej 80 procent pierwotnej objętości), bo dojdzie do zbytniego rozrostu drożdży, co wpłynie na słabe rośnięcie w trakcie pieczenia, brak puszystości wnętrza wierzch nie zrumieni się wystarczająco.
Przy pomocy pędzla posmarować wierzch rogalików jajkiem. Zdjąć z blachy miseczkę z wodą.
Nagrzać piekarnik do 230 stopni C.  Na dno piekarnika postawić miseczkę (metalową/ żaroodporną) z zimną wodą.

Składniki: nadzienia  do  Morning buns
  • 1/4 szklanki brązowego cukru
  • 1/4 szklanki cukru białego
  • ziarenka z 1/2 laski wanilii (opcjonalnie)
  • skórka z 1 pomarańczy
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 50 g roztopionego masła
biały cukier (do wysypania formy i obtoczenia bułeczek)
Ciasto do croissantów rozwałkuj na prostokąt o grubości 4 mm. W miseczce zmieszaj cynamon, cukier biały, brązowy, ziarenka wanilii i skórkę z pomarańczy. Formę do muffinów posmaruj roztopionym masłem, a następnie oprósz białym cukrem (powinien dokładnie pokrywać ścianki formy). Pozostałe masło wylej na ciasto francuskie i rozsmaruj je dokładnie, a następnie posyp je cukrem zmieszanym ze skórką pomarańczową. Ciasto zwiń w roladę i potnij na kawałki o długości ok 6 cm ( ja pocięłabym na kawałki o długości 3 cm, wtedy gdy bułeczki będą rosnąć  dojdą do wysokości muffinowego otworu, natomiast przy 6cm po wyrośnięciu "kipią" co jest powodem, że podczas pieczenia wszystkie łączą się razem i nie wyglądają elegancko!)
Kawałki ciasta umieść w foremce do muffinów i dobrze je dociśnij, aby w całości wypełniły foremkę. Pozostaw do wyrośnięcia, czyli do czasu, aż podrosną o połowę. Formę do muffinków ustaw na blaszce (w trakcie pieczenia będzie wyciekać z niej cukier, który straszliwie może zapaskudzić piekarnik) i wstaw do piekarnika nagrzanego do 190 stopni. Piecz przez ok 30 – 40 minut. Wierzch powinien być ładnie zezłocony, a cały cukier powinien się rozpuścić.
Upieczone bułeczki niezwłocznie wyjmij z foremki i daj im nieco ostygnąć. Następnie obtocz w białym cukrze.

Wegetariański pasztet z czerwonej soczewicy

18.3.14

Wegetariański pasztet z czerwonej soczewicy

Co my wiemy o soczewicy? ... występuje w kilku kolorach...czerwonym, brązowym, zielonym i żółtym. Każda z nich ma inne właściwości i trochę inaczej się gotuje. Najwięcej czasu na przygotowanie trzeba poświęcić soczewicy koloru zielonego i brązowego. Należy ją także wcześniej namoczyć – wtedy czas gotowania skróci się nam do 40 minut. Gotowanie soczewicy żółtej i czerwonej jest znacznie szybsze. Tym ziarnom wystarczy zaledwie 15–20 minut i nie trzeba ich wcześniej namaczać. Warto także pamiętać, by soczewicę solić dopiero pod koniec gotowania ...wcześniejsze solenie spowoduje stwardnienie ziaren, co wpłynie na walory smakowe.Każdy pewnie też wie, że soczewica ma niski indeks glikemiczny i jest idealnym składnikiem podczas diety...komu, komu?
O czerwonej soczewicy na niektórych blogach naczytałam się wiele... że nie nadaje się do pieczenia pasztetów... bo nie taka konsystencja, bo pasztety nie ściągają itp i postanowiłam sprawdzić czy pasztet nada się by nazwać go pasztetem i oto jest... zgrabniutki o poprawnej konsystencji z możliwością krojenia na plastry... pasztet...wegetariański i bardzo smaczny. Jeśli ktoś chciałby zrobić taki sam wegański to wystarczy odjąć z przepisu jaja i dodać o 2 łyżki więcej płatków owsianych lub mielone siemię lniane, które będzie spoiwem wegańskiego pasztetu...masa ma taka luźną konsystencje przed pieczeniem, że nasz pasztet  nie może być suchy a tę konsystencje zawdzięczamy oczywiście rozgotowanej soczewicy więc brawa dla niej :)
Wegetariański pasztet z czerwonej soczewicy 
przepis własny

Składniki:
  • szklanka czerwonej soczewicy + szklanka bulionu
  • 2 spore ugotowane marchewki
  • 1 duża ugotowana pietruszka
  • 1/2 dużego ugotowanego selera
  • 1/2 pieczonej piżmowej dyni
  • 1 duża cebula
  • pęczek zielonej pietruszki
  • 3 łyżki płatków owsianych górskich
  • 3 łyżki mąki z ciecierzycy
  • 2 całe jaja
  • liść laurowy
  • 3 kulki ziela angielskiego
  • sól, kolorowy pieprz do smaku
  • papryczka chili w płatkach (opcjonalnie ) 
  • pestki dyni do posypania wierzchu
Przygotowanie:
Soczewicę ugotować w bulionie z liściem laurowym oraz 3 kulkami ziela angielskiego, rozpadnie się ale nie martwcie się bo to nie ma znaczenia:)
Wszystkie ugotowane warzywa przepuścić przez maszynkę do mięsa o drobnych oczkach, doprawić solą i pieprzem ( u mnie nieco ostrzej )... soczewicę wmieszać w pulpę warzywną, dodać pokrojoną drobno zieloną pietruszkę, płatki owsiane, mąkę z ciecierzycy oraz rozbełtane jaja. Bardzo dobrze wymieszać całą zawartość miski, masa jest nieco luźna ale po upieczeniu i wystudzona bez problemu daje się ładnie kroić na plastry. Przełożyć masę do foremki wyłożonej papierem do wypieków ( u mnie keksówka ) masa z ilości składników podchodzi prawie pod samą górę keksówki jednak nie wylewa się ani też nie "kipi" podczas pieczenia. Posypać wierzch pestkami dyni i piec 1h w temperaturze 180' zakrywając wierzch pasztetu folią aluminiową, po tym czasie zmniejszamy temperaturę do 150' i pieczemy jeszcze pół godziny. Ja po upieczeniu zostawiłam pasztet w piekarniku do następnego dnia. 
Smacznego:)

Czekoladowe bouchees z orzechami laskowymi

17.3.14

Czekoladowe bouchees z orzechami laskowymi

Trufle obłędnie dobre, podwójnie czekoladowe, z wyczuwalną nutą karmelizacji, ogromną ilością orzechów.. nic dodać nic ująć tylko zjeść! bardzo proste w wykonaniu, nie ma problemu podczas formowania, można zlecić akcję "kulania" także dzieciom :) Trufle pochodzą z bardzo fajnej książki Erica Lanlarda "Czekolada" z której robiłyśmy w grupie Ezoterycznych spotkań trufle z białej czekolady.. formowanie było znacznie trudniejsze ale w smaku idealne...możecie je podejrzeć tutaj
Czekoladowe bouchees z orzechami laskowymi
"Czekolada"  Eric Lanlard

Składniki: na 36 trufli
  • 150 g orzechów laskowych
  • 125 g drobnego cukru
  • 75 g mlecznej czekolady
  • 25 g gorzkiej czekolady
  • masło do natłuszczenia formy

Składniki: polewy

  • 100 g gorzkiej czekolady
  • 100 g mlecznej czekolady
  • 25 g płatków migdałowych
  • szczypta soli z większych kryształkach

Piekarnik nagrzać na 180 stopni C. Orzechy wysypać na dużą blachę którą po nagrzaniu się piekarnika w nim umieścić. Piec około 10 minut uważając aby orzechy się nie przypaliły. Uprażone orzechy przełożyć od razu z blachy na ścierkę kuchenną i pocierając nimi o siebie pozbyć się ciemnej skórki. Jeśli mamy obrane orzechy wystarczy tylko je uprażyć. 

W garnku z grubym dnem umieścić cukier i trzymając na małym ogniu rozpuścić go do otrzymania ciemnego karmelu uważając aby się nie spalił. W tym czasie blachę wysmarować masłem. Gdy karmel będzie miał odpowiedni kolor wrzucić do niego uprażone wcześniej orzechy laskowe a następnie całą masę orzechową umieścić na przygotowanej wcześniej blasze i zaczekać aż całość ostygnie. Gdy tak się stanie orzechy z karmelem przełożyć do malaksera i całość zmielić na drobny proszek.

Czekoladę do nadzienia roztopić w kąpieli wodnej czyli umieszczając najlepiej stalową miseczkę z czekoladą nad garnkiem z gotująca się wodą, należy pamiętać że miska przed włożeniem czekolady musi być sucha i musi się ona znajdować powyżej poziomu wody w garnku. 

Roztopioną czekoladę wymieszać z proszkiem orzechowym po czym uformować z tej masy kulki wielkości orzecha włoskiego, które należy schłodzić w lodówce. 

W międzyczasie na patelni uprażyć płatki migdałowe uważając aby się nie przypaliły, a następnie posiekać i połączyć z roztopioną również w kąpieli wodnej czekoladą. Na koniec polewę doprawić solą. Schłodzone kulki z masy orzechowej maczać w polewie i odkładać na talerz wyłożony papierem do pieczenia. Całość schłodzić po czym można delektować się pysznym smakiem trufli. Przechowywać w szczelnym pudełku w lodówce.
Smacznego:)

Spotkały się ze mną :
Monika z blogu Matka wariatka



Spaghetti fusion czyli szparagowo pietruszkowe pesto i cukinią julienne

16.3.14

Spaghetti fusion czyli szparagowo pietruszkowe pesto i cukinią julienne

Oczarowana szparagowo pietruszkowym pesto stawiam na spaghetti w wersji fusion... oczarowana cukinią, która świetnie prezentuje się na talerzu..idealnie pokrojona julienne i wszystko z klasą! takie dania lubię najbardziej, eleganckie, proste i pełne aromatów. Składa się tak, że pesto szparagowe, które przygotowałam po raz pierwszy jest bardzo aromatyczne i świetnie nadaje się do makaronów, nie tylko spaghetti ale i do nadziewania muszli, do lasagne czy pierożków z ciasta makaronowego do którego używa się mąki durum, która między innymi znalazła się w makaronach Omnomnom :)
Gotowałam oczywiście nieco krócej niż na opakowaniu.. u mnie 7 minut..
Spaghetti ze szparagowo pietruszkowym pesto i cukinią
przepis własny

Składniki: na pesto ( możecie podejrzeć tutaj )

  • 1/2 pęczka łodyżek zielonych szparag ( użyłam tych dolnych )
  • 1/2 pęczka pietruszki
  • 1/2 pęczka kopru
  • 5 dużych listków bazylii cytrynowej
  • 1/2 papryczki chili
  • 2 ząbki czosnku
  • 5g startego parmezanu
  • oliwa z pestek winogron 
  • sok z połowy cytryny
  • garść pestek dyni
  • garść migdałów bez skórek 
  • sól, kolorowy pieprz ( do smaku)

Wszystkie składniki wkładamy do blendera i miksujemy do uzyskania pulpy. Jeśli masa jest za gęsta to proponuję dodać oliwy.  Pesto przełożyć do słoiczka i udekorować wierzch.

Dodatki:
  • Makaron spaghetti Omnomnom gotowany u mnie 7 minut
  • surowa cukinia pokrojona julienne 
  • parmezan do posypania wierzchu
  • listek cytrynowej bazylii
Ugotowany makaron mieszam z przygotowanym pesto szparagowym, dodaję do całości surową cukinię, chwilę podgrzewam na malutkim ogniu, przekładam na talerze i posypuję parmezanem, podaję od razu! Smacznego:)
Dodaję do konkursu:

Fusion  w kolorach #omnomnom
Z cyklu "Wypiekanie na sniadanie" i pomidorowy chleb francuski

15.3.14

Z cyklu "Wypiekanie na sniadanie" i pomidorowy chleb francuski

Przeboje z chlebem miałam..nie powiem! dodany zakwas nie ruszył się zupełnie w moim chlebowym cieście więc ratowałam jak mogłam i dodałam kolejnego dnia drożdży by przynajmniej chleba nie wyrzucić i jak widzicie udało się...a zakwas? sama schrzaniłam dokarmiając nieodpowiednią mąką..ale damy radę, czego się nie robi dla wspólnego wypiekania ! Ten chleb piekłam już kilka razy i w sumie mogę powiedzieć., że był to pierwszy chleb, który po wielokrotnych próbach udał mi się idealnie! domownicy ranili dziąsła moimi wypiekanymi bagietkami i bułkami i w końcu przy mojej upartości chleb udał się na świąteczne Wielkanocne śniadanie... gdyby się nie udał, nie było by śniadania bo i chleba nie było innego niż ten wypieczony..chleb możecie podejrzeć tutaj -klik  gdyby ktoś mi nie dowierzał :) No to kolejny Weekend w piekarni ...chociaż czasu było mało, oj strasznie mało to chleba nie odpuściłam :) to tak specjalnie dla Was... żebyście nie myśleli, że Was opuściłam:)

Francuski chleb wiejski

Przepis ze strony Bei
i za nią cytuję
 

(piekłam z połowy porcji)

Składniki na zaczyn 270g:

  • 30g zakwasu
  • 140g maki pszennej
  • 10g maki żytniej
  • 90g wody
Składniki na ciasto chlebowe 1700g:
  • 800g mąki pszennej
  • 50g maki żytniej
  • 450g wody
  • 1 łyżka soli
  • 270g zaczynu jw.
Dodatki:
  • 6 suszonych pomidorów w oliwie
  • u mnie dodatkowo 7g suszonych drożdży ( należy pominąć przy dobrym zakwasie )
Z tej ilości składników wychodzi ogromny, wiejski bochen. Aby otrzymać mniejszy można składniki podzielić na pół, pamiętając jednak, że do zakwaszenia zaczynu potrzebne jest zawsze nie mniej niż 2 łyżki zakwasu (20-25g).
Składniki zaczynu wymieszać, odstawić przykryte na 12-14 godzin w temperaturze pokojowej.
Następnego dnia wymieszać mąkę z wodą do całkowitego połączenia składników. Odstawić w przykrytej misce na ok. 1 godzinę.
Dodać sól, jeszcze raz krótko zagnieść i połączyć z zaczynem. Zagniatać przez kilka minut, ewentualnie skorygować jeszcze ilość mąki lub wody; ciasto powinno być średnio ścisłe. Ciasto powinno odpoczywać przykryte ok. 2 do 2,5 godzin. W trakcie odpoczynku, kilkakrotnie w odstępach czasowych co ok. 60 minut należy je odgazować, aby uzyskać gładką i równą powierzchnię. W tym celu rozpłaszczamy kulę ciasta lekko uderzając w jego powierzchnię, następnie z każdej strony zawijamy na szerokość ok. 1/3 płat ciasta do środka . W ten sposób napinamy dolną część, która potem będzie tworzyła wierzch bochenka.
Uformować jeden duży bochenek (bądź dwa małe), posługując się metodą zawijania jak wyżej, tak aby uzyskać gładką powierzchnię chleba, wkładamy go delikatnie (zlepieniem do góry) do koszyka do wyrastania. Czas wyrastania ok. 2 do 2,5 godzin w temperaturze pokojowej. W chłodzie (10°C) można ten czas przedłużyć do 8 godzin, w lodówce (ok. 6°C) do 18 godzin.
Przed włożeniem do pieca zalecana jest próba, czy chleb jest dobrze wyrośnięty. Kiedy po naciśnięciu palcem ciasto wraca natychmiast do pierwotnego kształtu jest jeszcze za wcześnie; gdy potrzebuje trochę czasu zanim wyrówna się jego powierzchnia jest gotowe do pieczenia.
Chleb wyjąć, delikatnie odwrócić, kilkakrotnie naciąć. Piec w lekko naparowanym piekarniku w temperaturze 240°C ok. 35-45 minut.

Piekły razem ze mną następujące osoby:)

Monika z blogu Niezapomniane smaki
Paweł z blogu Marder & Marder Manufacture www.chleby.info
Justyna z blogu Gotowanie i pieczenie - I love it.
Kinga z blogu Małe Kulinaria
Iwona z blogu Ivka w kuchni
Dobrawa z blogu Bona Apetita 
 Dorota z blogu Moje Małe Czarowanie
Iza z blogu Smaczna Pyza
Paulina z blogu  Buszująca w kuchni
Agata z blogu Kulinarne przygody Gatity
Kaśka z blogu Baby do Garów
Łucja z blogu Fabryka Kulinarnych Inspiracji
Wiosenka z blogu Eksplozja Smaku
Pesto szparagowo pietruszkowe

15.3.14

Pesto szparagowo pietruszkowe

Pierwsze szparagi u mnie w tym roku.. niestety jeszcze nie polskie ale nie mogłam doczekać się kiedy wypróbuję szparagowego pesto i kupiłam :) Oby nadszedł już ten czas kiedy będę przechodzić obok  straganu, na którym będzie mnóstwo pęczków białych i zielonych a moje ręce za każdym razem będą po nie sięgać..uff jakie marzenie wiosenne mam :) pesto wyszło obłędne ale chyba jak każde pesto, ja w każdym razie uwielbiam i mogę jeść często... nie próbowałam jeszcze buraczanego ale i na buraka przyjdzie czas a właściwie na botwinę, która również niebawem pojawi się na widoku:))
To częstujcie się..mam nadzieje, że będzie Wam smakować :))
Pesto szparagowo pietruszkowe
przepis własny

Składniki:
  • 1/2 pęczka łodyżek zielonych szparag ( użyłam tych dolnych )
  • 1/2 pęczka pietruszki
  • 1/2 pęczka kopru
  • 5 dużych listków bazylii cytrynowej
  • 1/2 papryczki chili
  • 2 ząbki czosnku
  • 5g startego parmezanu
  • oliwa z pestek winogron 
  • sok z połowy cytryny
  • garść pestek dyni
  • garść migdałów bez skórek 
  • sól, kolorowy pieprz ( do smaku)
Wszystkie składniki wkładamy do blendera i miksujemy do uzyskania pulpy. Jeśli masa jest za gęsta to proponuję dodać oliwy.  Pesto przełożyć do słoiczka i udekorować wierzch.
Dodaję do akcji

Zielona sałatka z sezamem

15.3.14

Zielona sałatka z sezamem

Zarzucę Was odleżałym przepisem na sałatkę:) schował się gdzieś głęboko w postach które przygotowałam sobie do publikacji i muszę przyznać, że zrobiło się ich już sporo a ja ciągle na nie nie mam czasu i publikuję ostatnio tylko "wypiekanie na śniadanie" bo jak z Wami nie piec! dziś akurat o sałatce przypomniał mi Piotr..facet skromny i z poczuciem humoru :)) sałatkę nazwał "na dobranoc" a tych wieczornych sałatek to chyba całkiem sporo już na fb było więc zupełnie nie przyszła mi do głowy właśnie ta..w pięknym naczyniu Bolesławca :) sałatka lekka i orzeźwiająca ..na kolacje idealna:)) ale polecam również na lunch!
Zielona sałatka z sezamem
przepis własny

Składniki:
  • garść liści świeżego szpinaku
  • 2 łodygi selera naciowego wraz z liśćmi
  • 1/2 małej główki brokuła
  • plasterki chili na wierzch sałatki
  • ósemki limonki
  • odrobina sezamu
  • ocet balsamiczny
  • dresing cytrynowy (  2 łyżki oliwy+sok z limonki+łyżeczka miodu = dobrze wymieszać )
Brokuł blanszować 3 minuty, następnie przełożyć go do wody z kostkami lodu by zatrzymać proces gotowania i zachować piękny kolor. Opłukać resztę zielonych warzyw, wysuszyć na papierowym ręczniku, przełożyć do naczynia i wymieszać z dresingiem cytrynowym, przełożyć na talerz, posypać sezamem i skropić octem balsamicznym a następnie zjeść:) Smacznego!

Dodaję do akcji:

Ramen z wieprzowiną i boczniakami

14.3.14

Ramen z wieprzowiną i boczniakami

Ramen to najpopularniejszy makaron w wywarze mięsnym z dodatkami według własnego gustu czyli można dodawać co się chce:) U nas Ramen to po prostu rosół.. dla mnie jednak to coś więcej niż rosół... długo gotujący się bulion dwukronie filtrowany elegancką bawełnianą ściereczką :) dziś postawiłam na przecudowne aromaty, smaki i zapachy...zatem ugotowałam bulion drobiowo wieprzowy z liśćmi kaffiru, imbiru, bazylii cytrynowej i czosnku... pachnie idealnie! wygląda cudownie i chce się jeść... nie jest to skomplikowane makaronowe danie, jednak trzeba trochę cierpliwości podczas gotowania bulionu, następnie smażenia wieprzowiny i w kolejnym etapie duszenia jej w bulionie do miękkości...jednak efekt jest zadowalający więc sądzę, że jestem skłonna Ramen gotować często:) polecam i Wam... :)
Ramen z wieprzowiną i boczniakami
przepis własny

Składniki: na bulion
  •  2 udka kurczaka
  • 300g polędwiczki wieprzowej
  • włoszczyzna
  • spory kawałek startego imbiru
  • 4ząbki czosnku
  • 1 mała papryczka chili
  • 3 suszone liście limonki Kaffir
  • 2 źdźbła trawy cytrynowej
  • liść laurowy
  • ziele angielskie
  • sól do smaku
  • łyżka jasnej pasty miso
  • łyżka pasty Tom Kha
  • odrobina oliwy
Dodatki:
  • 2 jajka na twardo
  • cukinia
  • grzyby mun
  • boczniaki
  • marchew
  • czarny sezam
  • zielona pietruszka 
  • kolendra
Polędwiczkę przesmażyłam na patelni na dość wysokim ogniu, odstawiłam. Do garnka wrzuciłam kurczaka, obrane warzywa, wszystkie przyprawy, zalałam wodą i gotowałam na małym ogniu około 2 godziny. W międzyczasie pokroiłam na mniejsze kawałki boczniaki, sparzyłam grzyby mun, poszatkowałam marchew i cukinię. Ugotowałam jaja na twardo oraz  makaron ( gotuję się bardzo krótko, od zagotowania wody około 2 minuty ), następnie zwilżyłam go odrobiną oliwy i odstawiłam.
Durszlak wyłożyłam bawełniana ściereczką i przecedziłam bulion do świeżego garnka, do którego również dodałam przesmażoną polędwiczkę wieprzową. Gotowałam kolejne 40 minut do miękkości mięsa ( u mnie prawie się rozpadało ) rozdzieliłam włókna widelcem, odstawiłam. Ponownie przecedziłam bulion,  dodałam wszystkie poszatkowane warzywa, grzyby i gotowałam jeszcze około 5 minut. Przygotowałam miseczki, do których włożyłam mięso, makaron, ugotowane jajo i zalałam bulionem z dodatkami. Smacznego!



INSTAGRAM

zBLOGowani.pl Mikser Kulinarny - przepisy kulinarne i blogi zobacz moją galerię na mniamspinka.pl Durszlak.pl
Copyright © 2017 Smaki Alzacji